Nadchodzi FINANSOWA BOMBA dla CAŁEGO ŚWIATA. Banki kończą EKSPERYMENT. Nastąpi WIELKA INFLACJA i globalne bezrobocie?

Media gospodarcze alarmują, że banki centralne największych gospodarczo państw świata „kończą eksperyment” wprowadzony po kryzysie finansowym w 2008 roku. Według agencji Bloomberg, już wkrótce może wybuchnąć „bomba finansowa” w postaci wycofania 410 mld dolarów, co potężnie odbije się na światowej gospodarce. Czeka nas wszystkich znaczne podwyższenie stóp procentowych i jednoczesna potężna inflacja, czyli stagflacja.
Stagflacja to zjawisko polegające na jednoczesnym wystąpieniu dużej inflacji jak również stagnacji gospodarczej. Najczęściej połączone jest także z ograniczeniem produkcji.
Brzmi prosto, ale w rzeczywistości niesie ze sobą tragiczne konsekwencje dla ludzi. Ograniczenie produkcji oznacza zwolnienia i brak zatrudnienia. Jednocześnie rosną ceny, które będą bardzo dotkliwe dla osób pracujących, o pozbawionych pracy nie wspominając. Właśnie taki scenariusz rysuje się przed światem, również w Polsce.
W środę odbędzie się posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Eksperci ostrzegają, że bank centralny USA najpewniej podniesie wówczas stopy procentowe o 50 pproc., co byłoby największym wzrostem od 2000 roku. Tak uważa m.in. Norihiro Fujito, główny strateg inwestycyjny w Mitsubishi UFJ Morgan Stanley Securities.
– To, co wydarzy się w najbliższym czasie w USA, będzie niejako symbolicznym końcem wielkiego eksperymentu banków centralnych wprowadzonego po kryzysie finansowym z 2008 r. Wtedy to sprowadzono stopy procentowe niemal do zera (były banki, które nawet wprowadziły ujemne oprocentowanie) oraz zaczęto skupować aktywa z rynku (m.in. obligacje, jak robił to nasz Narodowy Bank Polski), co miało pobudzić gospodarkę, wywołać inflację i rozruszać rynki finansowe. Pandemia i wojna brutalnie zweryfikowały te założenia – podaje portal money.pl.
Ekonomiści obawiają się recesji i stagflacji. Obecnie coraz trudniej jest na rynku akcji. Rośnie rentowność obligacji, co przekłada się na tzw. szok finansowy w wielu państwach na świecie, m.in. w Polsce. Warszawski rząd zakłada obecnie wzrost kosztów obsługi długu o 20 mld zł. Dla porównania, to połowa wydatków na socjalistyczny program 500+.
– Skupione z rynku aktywa odkładają się w banku centralnym, co nazywamy sumą bilansową, bądź bardziej publicystycznie "bombą bilansową". Sprawa jest poważna, ponieważ taki właśnie bilans w amerykańskim banku centralnym spuchł obecnie do ok. 9 bilionów dolarów. Teraz Fed musi się zacząć tych aktywów pozbywać. Zrobią to również inne banki centralne. I tu zaczyna się problem – czytamy na money.pl.
Według Bloomberga, władze monetarne państw G7 zmniejszą do końca obecnego roku swoje sumy bilansowe – czyli skupione z rynku aktywa – o około 410 mld USD. Będzie to zwrot o 180 stopni do dotychczasowej polityki skupowania aktywów. Dla przykładu, w ubiegłym roku skupiły aktywa o wartości 2,8 bln USD.
– Bloomberg wylicza, że całkowita ekspansja banków po pandemii urosła już do monstrualnych rozmiarów 8 bilionów dolarów. Przypomnijmy, to kwota liczona wyłącznie od 2020 r. – napisano.
Jeszcze gorzej perspektywa rysuje się dla państw w Europie. Poza polityką banków centralnych mocarstw, o wiele mocniej odbije się na nas lockdown w Szanghaju oraz wojna na Ukrainie i związany z tym problem z dostępem do gazu.
– Jeśli Moskwa nagle wstrzyma dopływ gazu do Niemiec i innych gospodarek UE, Europa będzie się mierzyć z nowym kryzysem gospodarczym, który podobnie jak kryzys zadłużenia z lat 2011-12 lub kryzys pandemiczny z 2020 r. może ponownie stanowić zagrożenie dla przetrwania wspólnej waluty euro – powiedział Tom Holland z Gavekal Research w rozmowie z „Financial Times”. O ile za walutą euro płakać nie będziemy, to widzimy jednak, że sytuacja tworzy potężne zagrożenie dla stabilności finansowej.
Z kolei Andrew Kenningham, główny ekonomista ds. Europy w Capital Economics ocenia, że „to będzie rok stagflacji w strefie euro”, nawet jeśli nie wystąpi problem z gazem. Wskazuje przy tym na zmniejszenie wzrostu gospodarczego oraz znaczący wzrost inflacji.
– W efekcie prognozy globalnej inflacji na 2023 r. są korygowane w górę, podczas gdy oczekiwania wzrostu gospodarczego pogarszają się. Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczać erozję zysków przedsiębiorstw i siły nabywczej gospodarstw domowych w znacznie dłuższym horyzoncie czasowym, przy czym wysoka inflacja będzie najmocniej dotykać gospodarstwa domowe o niższych dochodach – podaje „Financial Times”.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: money.pl / prawy.pl