Lewacy wszystkich krajów łączcie się, czyli kolorowa przemoc

Naczelne hasło epoki socjalizmu/komunizmu wołało: Proletariusze wszystkich krajów łączcie się! Widniało ono gdzie popadnie, od winiet gazetowych poczynając. Polacy, naród obdarzony poczuciem humoru ( niestety w zaniku) przerabiali ten zwrot na własną modłę, lepiej oddającą rzeczywistość. Najbardziej znaną z owych przeróbek było niby tłumaczenie na jęz. czeski: Hołodupki hop do kupki!
Kiedy wreszcie udało się naszym krajom wyplątać z czerwonej pajęczyny, odetchnęliśmy z ulgą. Uf, w końcu te i inne bzdury komunistów przejdą do lamusa, gdzie spoczywają odpadki historii. Daliśmy się nabrać. Pozorna cisza trwała plus minus dwie dekady. I znowu wychyliła swój czerwony łeb hydra „światowego postępu” – co też było jednym z haseł komuny.
Na naszych oczach spełnia się wizja rewolucyjnego poety, przekonującego, że „…komuna się nie podda, komuna śmiercią gardzi…” I nie poddaje się, a jeśli ktoś sądzi, że to bajeczki do straszenia krnąbrnych dzieci, dał się ponieść złudzeniom. Za długo siedzieli przy sterach, za długo wysysali siły z ludzi pracy, by dać się lekko zdmuchnąć. Przez kilkadziesiąt lat trzymania społeczeństw pod butem nabyli wprawy w sztuce manipulowania, zmianach szyldów, kreowaniu nowych „czystych moralnie i sprawiedliwych” przywódców. To fachowi sztukmistrze, potrafiący ograć niejednego. Bo i jak nie uwierzyć tym co niosą na sztandarach wspaniałe hasła? Jak ma nie uwierzyć w nie młodzież, z natury sprzyjająca temu co rewolucyjne, obiecujące.
Tym razem potrafili jednak zaskoczyć nawet speców od politycznych gier. Już nie trapią się o los ludzi pracy, o ulżenie doli robotników czy chłopów, bo ci uwierzą im jako ostatni. Nie warto więc na nich stawiać. Swoje zachłanne ślepia zwrócili ku tym wyżej posadowionym na społecznej drabinie, i mającym przez to znaczniejszy wpływ na ogół. Ku światkowi medialno-artystycznemu. Rzucili mu chytrze ochłap w postaci wmówienia, że są emisariuszami enigmatycznej kultury wysokiej, do jakiej plebs nie dorósł. Tym samym ów zamaskowany komunizm podarował dzisiejszym gwiazdeczkom i onegdajszym gwiazdom – dawnym pieszczoszkom komuny łakomy kąsek: absolutną wyższość nad prostaczkami. Ruszyli więc ci obdarowani „wybrańcy” szeroką ławą do szturmu. Chcecie Państwo potwierdzenia? Wystarczy wspomnieć skrajnie czasem brutalne wypowiedzi aktorów i celebrytów na temat rodaków, owej ciemnej, opętanej religijnie masy przekupionej 500 +. Wtórowali tym głosom wstrętu niektórzy przedstawiciele środowisk uniwersyteckich. Gdyby tak głębiej pogrzebać, być może pokazały by się ich prawdziwe korzenie, tkwiące głęboko w minionej epoce triumfu komuny.
Jednakże komuniści nowego sortu są za cwani, aby wspierać się o tak niepewne, chimeryczne, stale żądne dopieszczania i uwagi środowiska. Lepszym żerowiskiem okazali się ludzie samych siebie uważający za poszkodowanych, źle traktowanych, spychanych na margines. Mniejszości seksualne. Dość szybko dzięki starannym zabiegom i przemyślanej strategii lewackich macherów udało się wylansować dla nich nowe hasła, pozornie związane z ową że odmiennością. Nie zauważają jednak nieszczęśnicy, iż są tylko mięsem armatnim, wykorzystywanym przez tych, którzy pragną na powrót zawojować świat. I że kiedyś, jak to bywa z owym mięsem, zostaną poddani anihilacji.
Dziś można tej niby nieboszczce komuny gratulować: cel osiągnęła! Tęczowy sztandar zwycięstwa powiewa nad wieloma krajami. Potężną zdobyczą jest to o czym nawet nie śmieli marzyć. Knebel. Odebranie prawa głosu inaczej niż oni myślącym. Potrafili knebel ten skutecznie założyć również środowiskom z natury rozumnym. Już nikt nie odważy się podskoczyć. A jeżeli jednak, wystarczy ściągnąć starą metodę tak skuteczną w systemie komunistycznym. Samokrytykę. Uznanie swoich win, padnięcie na kolana przed srogimi sędziami. Oddanie hołdu nowej idei. Przykład z naszego kraju? Ot, choćby sprawa założyciela niezależnego podobno radia Nowy Świat, który ośmielił się powiedzieć coś z czym tęczowi się nie zgodzili. Efekt! Wyleciał z hukiem z roboty. Mimo samokrytyki. Przykład jakiego nie powstydziliby się nawet stalinowscy komisarze.
To dopiero nieśmiałe symptomy zmian, i to takich w skali globu. Frontalny atak neokomuny przed nami. Póki co społeczeństwa stoją wobec niej bezradne. Spokojnie! Oni przeminą - i oby tym razem na dobre. Zadziała tu bowiem proste kosmiczne prawo akcji i reakcji. W końcu świat powie im: dość!
P.S. Wyrażając swoją opinię korzystam z konstytucyjnego prawa wolności poglądów i wypowiedzi.
Zuzanna Śliwa
Źródło: redakcja