Komputerowe chmury przyczyną zmian klimatu

Przechodzenie do chmur, czyli sieci komputerów wykonujących dane operacje jest znakiem czasów. Z tym wiąże się obok zagrożeń również postęp w zakresie technologii. Ekolodzy jednak głowią się, czy centra i serwerownie, nie zniszczą klimatu. Zarazem jednak bronią tego modelu, bo obok zielonej rzeczywistości liczy się również kto zyska dzięki temu władzę.
Idea zmian klimatu sprowadza się do myślenia, że zasadniczo człowiek jako szkodnik wymaga usunięcia, bo stanowi zagrożenie. Tym samym jego aktywność zmierzająca do ekspansji wymaga zahamowania. Obok działań bezpośrednich, jak ograniczanie prawa do życia, co w żargonie nowomowy nazywa się z łacińskiego słowa zaniechanie aborcją, uderza się również w technologie.
Stosowanie połączonych ze sobą komputerów pozwala na poprawę ludzkiego życia. Problem tylko stanowi włączanie na te platformy ludzi oraz wymuszanie, aby przenosiły wszelkie swoje dane. Stosowanie ich jednak do analiz na przykład czujników stanu wód, informacji meteorologicznych, czy na przykład obliczeń na potrzeby tworzenia nowych rozwiązań w oparciu o symulacje fizyczne umożliwia rozwój z korzyścią dla społeczeństwa. To jednak jest nie w smak ekologii, bo korzystanie z centrów danych i obliczeń wymaga elektryczności, a ta jest łączona z elektrowniami. One z kolei zanieczyszczają powietrze i zmieniają klimat. Z tym, że zapotrzebowanie chmur obliczeniowych i komputerów tak połączonych jest na poziomie jednego procentu.
Jednakże zapotrzebowanie na miejsce na nagrania video, transmisje nagrań, czy chociażby kwestia wykopywania kryptowalut. Badacz z Uniwersytetu Northwestern Eric Masanet podliczył, że w poprzedniej dekadzie zapotrzebowanie energetyczne tej formy komputerów zwiększyło się do sześciu procent. Przy czym równocześnie pięć i pół razy wzrosła liczba jednocześnie uruchomionych programów. Oznacza to w kategoriach przetwarzania danych, że w porównaniu do samodzielnych komputerów sprawdzają się one lepiej. Tak zwana skalowalność oznacza nic innego, jak rozpowszechnianie danego problemu do rozwiązania w ramach infrastruktury. Dzięki temu pomysłowi trwa proces podłączania kolejnych urządzeń, co przekłada się na podnoszenie wydajności oraz wzrost możliwości.
Związany z Huawei analityk Anders Andrae sugeruje, że szacowane przez Masaneta zapotrzebowanie na energie może być wyższe. Przedstawiciel ekologicznej organizacji Stand Earth Gary Cook ubolewa, że firmy nie ukazują w przejrzysty sposób, jak wygląda od kuchni ich zapotrzebowanie na prąd. Wskazuje, że większa efektywność przełoży się na większe zużycie. Należący do Green Web Foundation Chris Adams wskazuje, że wymaga sprawdzenia i podliczenia jaka jest żywotność serwerów, bo to również wpływa na „ślad węglowy”.
W oparciu o badania i ustalenia naukowe ekolodzy widzą już rozwiązania. Za oczywistość uważają, że rząd ma tutaj do powiedzenia swoje trzy grosze. Domagają się, aby biurokracja wpłynęła na działania w zakresie regulacji biznesu. Decydowanie przez biurokratów o kwestiach technicznych sprowadza się do tworzenia stosów papierów, dokonywania ekspertyz i ustalania wskaźników. Znikąd to jednak ma związek z komfortem użytkowania innych osób. Odgórnie uznaje się, że kwestia ujęcia społeczeństwa w świetle ekonomii marksistowskiej jest pozbawiona błędów. Firmy dbają o rozwój i zapewnienie korzyści klientom, bo pomimo kwestii związanych z prywatnością, oddawanie w ręce potentatów danych na skalę wyrażaną dziś w eksabajtach to jednak dzięki nim działają filmy na YouTube, czy szkielet Internetu.
Ekolodzy chcą, aby na przykład zniknęły nagrania. Nie było możliwości korzystania z rozrywki. Innymi słowy chcą, aby świat cofnął się do czasów pozbawionych komputerów. Osobnej analizy wymaga zwrócenie uwagi na zagrożenia z usieciowieniem, czy nałogami z nowych technologii. W 2020 roku to właśnie w chmurach wyląduje jedna trzecia informacji. Dla przykładowo New Jersey na terenie miasta funkcjonuje trzysta sześć centrów obróbki danych. W chińskim Langfang największe centrum danych na świecie zajmuje powierzchnie blisko dwóch milionów kilometrów kwadratowych. Zarazem w 2020 tylko osiem procent z chmur będzie korzystało z zasilania określonego przez ekologów jako „zielone”.
Dla dziewięciu na dziesięć firm bycie w chmurze oznacza codzienność. Pozbawienie ich tego zaplecza oznacza, że pojawi się zastój w technologiach, a tego pragną ekolodzy.
Źródło: Jacek Skrzypacz