
"Cóż widzę? Wieszczem w kwestiach polityki czuje się w przestrzeni Internetu teraz praktycznie każdy, a i tematyka spowszedniała, podobnie jak trywialny hejt oraz najdziwniejsze uzależnienia. Jeszcze kilka miesięcy temu silne emocje wzbudzało gender i wszystkie destrukcyjne konteksty „ wokół” – teraz cisza. Elit jak nie było początku u początków wieku XXI ( i jeszcze wcześniej), tak i dalej nie ma, a celebryci udają ich nędzną namiastkę.
Miałam utyskiwać – również na brak błyskotliwych i „świetnych diagnostycznie” wypowiedzi również na temat artystów ( w domyśle też artystów i naukowców w jednej osobie – bowiem tacy wywołują wysoki poziom hejtu – wiem to z doświadczenia), gdy natrafiłam na Facebooku na wpis Marka Pacyńskiego, którego fragmenty przytaczam za zgodą autora:
„Ciągle myślimy o ulepszaniu świata w jedyny możliwy i jedyny dostępny przez nas sposób na to wszystko: właśnie działanie, wyrywanie z siebie fragmentów własnej jaźni. Ani Ty, ani ja i wielu innych nie może tego zmienić, uciec… no bo dokąd uciec przed sobą? Żyjemy w dwóch światach. Tym materialnym i tym duchowym, więc czujemy się jak wariaci, szaleńcy, ludzie na pograniczu psychozy. Odbieramy inaczej, nadajemy inaczej. Więc nie ma co się dziwić dwoistości naszej natury. Trzeba się z tym pogodzić (do mnie to dociera, jestem tego świadomy, choć walczę...” – to tak w kwestii niepokoju twórczego, na którego brak samozwańcza elita ( również artystyczna) może tylko ponarzekać. Nie pojmie ona ekstremalnych emocji ( byleby dalej od szarości!) towarzyszących tworzeniu, niezgodzie na rzeczywistość. Hurra, wreszcie została dokładnie podana głębokość Rowu Mariańskiego emocji artysty!"
Dr Marta Cywińska