Obca ingerencja w wybory w Polsce? Wielu internautów widzi to inaczej...

NASK poinformował o możliwej próbie wpływania na wyniki wyborów w Polsce poprzez reklamy na Facebooku finansowane zza granicy.
Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK zainteresował się reklamami poszczególnych kandydatów na Facebooku. Miały być one opłacone zza granicy. Materiały natomiast wyświetlane na obszarze Polski.
- „Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Analiza wskazała na możliwą prowokację. Jej celem mogło być działanie na szkodę kandydata rzekomo wspieranego przez tego typu reklamy oraz destabilizacja sytuacji przed wyborami prezydenckimi. Konta wykorzystywane do prowadzenia tej działalności, zostały zgłoszone do zablokowania firmie META. O sprawie poinformowano Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prowadzone są działania związane z ustaleniem źródeł pochodzenia i finansowania kampanii” - podał NASK.
Jeden z internautów zdziwił się jednak, jak można było wpływać na „destabilizację sytuacji przed wyborami prezydenckimi” poprzez reklamowanie kandydatów? I to dokładnie z każdej z głównych opcji?
- „Patrząc na to w ten sposób to również spoty wyborcze emitowane w radiach i telewizjach oraz debaty polityczne destabilizują sytuację polityczną. Wpływają bowiem na opinie. Mało tego, każdy z kandydatów również dyskredytuje jak może przeciwnika politycznego. Nie trzyma się to sensu” - napisał.
Wiele osób, które skomentowały doniesienia wyraziło opinię, że przygotowywany może być scenariusz z Rumunii, gdzie wybory zostały uznane za nieważne. A nagłaśniana sytuacja może w tym pomóc.
- „O, to ja zgłaszam nachalne reklamy p. Hołowni na YT, wyskakuje co 5 minut. Innych nie spotkałam” - skomentowała Ursa Minor.
- „Już nam Rumunię chcecie zrobić? Brukselko-berlińskiej ingerencji się zachciało?” - dodał Antek Bijak.
Podobnych komentarzy pojawiło się setki. Nie ma sensu wszystkich cytować. Wydaje się, że tego typu ruchy w związku z domniemaną „destabilizacją” zmobilizowały i zdenerwowały jedynie wyborców prawej strony i szeroko rozumianej opozycji.
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski – cytowany przez Onet - poinformował, że za promocje na Facebooku nie płaciły poszczególne komitety wyborcze.
- „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaangażuje wszelkie siły i środki, żeby ustalić, kto za tym stał i jak wszystko było zorganizowane" – zapewnił. - "Państwo polskie w ramach "parasola wyborczego" zadziałało szybko i skutecznie. Mamy mocną narodową cybertarczę, która chroni nas i będzie nas chroniła. Zrobiliśmy wszystko, aby wybory były bezpieczne".