Dramatyczna sytuacja na Ukrainie! Święta bez prądu, ogrzewania i ciepłej wody...

Zima to bardzo trudny czas dla pomocy humanitarnej w Ukrainie. Temperatury spadają naprawdę szybko. Nie ma możliwości ogrzania mieszkań, wiele osób zastawia okna i uszkodzone ściany czy sufity, żeby jakkolwiek zabezpieczyć się przed zimnem - mówi Helena Krajewska, rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej.
Jak informują eksperci i wolontariusze przebywający na Ukrainie, sytuacja w wielu miastach jest wręcz dramatyczna.
W niektórych miejscach prąd jest tylko przez 2–3 godziny w ciągu dnia, w innych nie ma go w ogóle. Tak więc niskie temperatury, brak ciepłej wody i prądu będą największym wyzwaniem w trakcie nadchodzących miesięcy - podkreśliła Krajewska.
Nadchodząca zima może się okazać jedną z najtrudniejszych w historii Ukrainy. Rosja, która zniszczyła już ok. 40 proc. tamtejszego systemu energetycznego, od kilku tygodni intensyfikuje ataki rakietowe na infrastrukturę krytyczną. W ostatnich dniach w Kijowie pociski uszkodziły elektrociepłownie, w Mikołajowie przez brak prądu wstrzymano pracę przepompowni, a tym samym dostawy wody.
W niektórych miejscach infrastruktura krytyczna jest już tak uszkodzona, że potrzeba wielu miesięcy, nawet roku, aby naprawić ją w całości, żeby funkcjonowała bezproblemowo. Szacuje się, że w Odessie prądu może nie być przez kilka nadchodzących miesięcy, jeśli ta infrastruktura znowu zostanie uszkodzona. Z kolei w Kijowie uszkodzone jest ok. 60 proc. systemu energetycznego. Są sytuacje, kiedy prądu nie ma przez kilkanaście godzin, przez cały dzień, i nagle włącza się w środku nocy. Wyzwaniem jest to, żeby np. naładować telefon, ugotować ciepły posiłek, umyć siebie i dzieci. To jest naprawdę sytuacja graniczna - stwierdziła rzecznik PAH.
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że w związku z ekstremalnie trudnymi warunkami tej zimy kolejne 2–3 mln obywateli Ukrainy będzie zmuszonych opuścić swoje domy.
Wbrew przewidywaniom ludzie nie zaczęli się jeszcze masowo przemieszczać. Wprawdzie przemieszczają się w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia, jeżeli np. mieszkali w strefie działań wojennych na wschodzie czy na południu Ukrainy, ale nie widać jeszcze takich ruchów w związku z zimą i spadającymi temperaturami. Nie jest to jednak wykluczone, ponieważ jeżeli przez kilka dni z rzędu nie będzie prądu i ogrzewania, a temperatury spadną do -15–20 st. C, to oczywiście ludzie będą szukać ciepłego miejsca, bezpiecznego schronienia. Czy przemieszczą się najpierw na zachód Ukrainy, czy od razu do krajów ościennych, tego nie wiemy. Według szacunków polską granicę może przekroczyć kilkadziesiąt, nawet kilkaset tysięcy osób, a polski rząd szykuje się do przyjęcia 800 tys. uchodźców. Tak naprawdę trudno powiedzieć, które z szacunków okażą się trafne - podsumowała.
Źródło: Newseria.pl