Kontrowersje Franciszka

Od jakiegoś czasu papież Franciszek w wielu sprawach wypowiada się dość kontrowersyjnie. Dziwne są jego słowa i postępowanie wobec Ukrainy i napaści na nią Rosji. Długi czas w ogóle nie zabierał w tej sprawie głosu, a jak się odezwał, to tylko po to, aby jego słowa wywołały niejedno zdumienie. Cały czas Franciszek modląc się za ”udręczoną Ukrainę” nic nie mówi o sprawcy „udręczenia”, Rosji. I niemal zrównuje ofiarę z katem. Do tej pory nie odwiedził Ukrainy, aby wesprzeć moralnie ten naród. Wysyła tam swojego przedstawiciela z pomocą humanitarną i swoimi negocjacjami przyczynił się do uwolnienia ukraińskich więźniów politycznych. Ale czy to wystarczy…
W samolocie lecącym z Bahrajnu, Franciszek wracając z tamtejszej pielgrzymki znów wypowiedział kontrowersyjne słowa. „To co mnie uderza – mówił - - dlatego używam określenia „udręczona” w odniesieniu do Ukrainy – to okrucieństwo, którego sprawcą nie jest naród rosyjski, być może, bo naród rosyjski jest wspaniały, lecz najemnicy, żołnierze, którzy wyjeżdżają na wojnę jak na przygodę, najemnicy… Wolę myśleć o tym w ten sposób, bo mam duży szacunek dla narodu rosyjskiego, dla rosyjskiego humanizmu. Wystarczy pomyśleć o Dostojewskim, który do dziś inspiruje nas do refleksji nad chrześcijaństwem. Mam wielką sympatię do narodu rosyjskiego i mam tez wielką sympatię do narodu ukraińskiego”. Zadziwia nas ten symetryzm. Czyżby papież nie wiedział, że ten wspaniały naród rosyjski prawie w 80-procentach popiera zbrodniczą politykę Putina, czyli napaść na suwerenne państwo. A co do „najemników”… oni walczą cały czas z bezbronną ludnością cywilną i na tym froncie odnoszą prawdziwe sukcesy. Kto poddaje wymyślnym torturom, gwałtom nawet na dzieciach jak nie naród rosyjski, kto pali i morduje, burzy szkoły, szpitale, przedszkola, to nie jacyś anonimowi „najemnicy”, ale Rosjanie. I o tym nie wolno nam zapominać.
Franciszek podczas powrotu z Bahrajnu nie tylko tymi słowami zaskoczył. Jeden z dziennikarzy prosił, aby odnieść się do decyzji mianującej ateistkę i zagorzałą aborcjonistkę Marianę Mazzzucato do Papieskiej Akademii Życia. Papież odpowiedział, że jest to jego osobista decyzja, którą chciał wnieść do Akademii „trochę człowieczeństwa”. I znów mamy do czynienia z tym dziwnym symetryzmem. To tak jak gdyby do walki z przestępczością przyjąć jednego z gangsterów. Zwrócił na to uwagę pisarz i publicysta Stefano Fontana, idąc tokiem rozumowania Franciszka, rodzice wierzący powinni być szczęśliwi, bo ich córka poślubiła ateistę, tym czynem wniosła powiew człowieczeństwa. Tak samo powinniśmy się cieszyć, gdyby w szkole katechetą był ateista i aborcjonista. Sprzeczne jest to z nauczaniem Jana Pawła i Benedykta, którzy uważają, że człowiek bez Chrystusa nie może zrozumieć sam siebie, a pełnię człowieczeństwa można osiągnąć tylko poprzez osobistą relację z Bogiem.
W 2016 r. sam Franciszek powołał do życia Papieską Akademię Życia, „która ma na celu obronę i promocję życia ludzkiego”. I do tego zobowiązani są jej członkowie. Franciszek mówi, że aborcja jest jak wynajęcie płatnego mordercy do pozbycia się niechcianego człowieka. Tak twierdzi, jednocześnie promując do Akademii taką osobę. To typowy rozdźwięk miedzy słowami a czynem, nielogiczny i niespójny. A brak takiej spójności powoduje utratę wiarygodności.
Rok temu z wizytą u papieża był prezydent Joe Biden. Po osobistej audiencji powiedział, że Franciszek zachęcał go do przyjmowania Komunii. Biden jest znany ze swoich proaborcyjnych działań. Popiera przerywanie ciąży aż do 9 miesiąca życia. Przyrzekał wyborcom, że w wyniku ich zwycięstwa w Kongresie już w styczniu podpisze ustawę o kodyfikacji Roe. Znów w Ameryce ma zapanować całkowita swoboda aborcyjna. Biden zatwierdził także finansowanie międzynarodowej polityki depopulacyjnej, promującej na świecie aborcję i sterylizację. .
Podobna sytuacja była z przewodniczącą Izby Reprezentantów Kongresu USA Nancy Pelosi. Za jej działalność proaborcyjną ordynariusz jej diecezji, arcybiskup San Francisco Salvatore Cordileone zabronił Pelosi przystępowanie do Komunii. Podczas Mszy w Watykanie została do niej dopuszczona.
Takie działanie Franciszka jest zgodne z jego listem apostolskim „Desiderio Desideravi” opublikowanym 29 czerwca br.. Papież pisze, że jedynym warunkiem do przystąpienia do Komunii jest wiara. Natomiast nic nie mówi o warunku łaski uświęcającej, czyli braku przywiązania do ciężkiego grzechu. Już Sobór Trydencki twierdził, że sama wiara nie wystarczy aby przyjąć Komunię. Jest to herezja.
W odpowiedzi na „Desiderio Desideravi” jest list otwarty do papieża, proszący, aby dokonał on korekty swego nauczania, bo jest to „sprzeczne z wiarą Kościoła katolickiego”, który „zawsze nauczał, że, aby bez grzechu przyjąć Najświętszy Sakrament katolicy muszą otrzymać rozgrzeszenie w sakramencie pokuty, jeżeli to możliwe, za wszelkie grzechy śmiertelne, które mogli popełnić”. Pod listem podpisali się księża, osoby świeckie i kilku biskupów: Joseph Strickland, Rene Henry Gracida, Robert Muksaerts, Athenatus Schneider. Autorzy listu nie doczekali się żadnej odpowiedzi.
Maria Górzna
Źródło: MG