Czy to będzie KONIEC ŚWIATA? Tysiąc lat temu „zniknął” księżyc. Wkrótce może się to powtórzyć i zniszczyć cywilizację

0
0
/

Na początku XII wieku kronikarze w Europie opisywali „zniknięcie” księżyca oraz „ciemne dni”. Miejscami sytuacja trwała wiele miesięcy, zaś następstwem tego była klęska nieurodzaju i wielki głód. Dziś wiemy prawie na pewno, co się wydarzyło i niewykluczone, że sytuacja się powtórzy a nawet przerośnie to, co wydarzyło się w średniowieczu.

Co jakiś czas można przeczytać o asteroidach zagrażających Ziemi, której uderzenie byłoby katastrofalne dla całego świata. Na szczęście, zwykle zagrożenie oznacza szansę jeden do kilkuset tysięcy. O straszeniu zagładą przez klimatyczne sekty nie ma się co rozpisywać. Wystarczy wspomnieć, że według jednego z ówczesnych ważnych urzędników ONZ, od 23 lat Malediwy i część Bangladeszu znajdują się pod wodą.

Tymczasem mamy inne zagrożenie, na które wpływ mamy zerowy. I którego efekty mogą być naprawdę zadziwiające.

Anglosaska „Kronika Peterborough” podaje, że w 1110 roku księżyc zniknął z nieba. Podobne zapisy dotyczące tego roku znajdują się w wielu miejscach Europy, choć okres „zaginięcia” księżyca pozostaje różny. Od kilku tygodni do kilku miesięcy. W części kronik podaje się również informację o „ciemnych dniach”. 

W następnym roku pojawił się nieurodzaj, a w konsekwencji wielki głód. Wspomina się również o wielu chorobach.

Nie wiemy rzecz jasna, jak dokładnie to wyglądało, jednak wydaje się, że coś musiało przysłonić niebo. Badania naukowców wykazały, że najpewniej był to pył i trujące gazy wyrzucone przez potężny wulkan na drugim końcu świata.

Badania zespołu z Uniwersytetu Genewskiego na Grenlandii wykazały siarczany w lodzie, wskazujące właśnie na erupcję około 1110 roku. Pierwotnie jednak uważano, że pochodzą one z wulkanu Hekla na Islandii. Dalsze badania jednak wykazały, że najpewniej pochodzą one z wulkanu Asama w Japonii. Erupcja miała miejsce w 1108 roku. Chmura siarki wystrzeliła w górę na wysokość kilkunastu kilometrów. Pyły rozpierzchły się po całej planecie. W maju 1110 wielka chmura dotarła do Europy i to ona zasłoniła niebo, odpowiadając za „ciemne dni” i brak księżyca w nocy.

Co ważne, Asama to „tylko” wulkan. A istnieją przecież superwulkany, które w dodatku są aktywne i można spodziewać się ich erupcji w bliższym lub dalszym czasie. Skutki ich wybuchu byłyby znacznie gorsze, niż tylko kilka miesięcy zasłoniętego nieba.

Najsłynniejszy superwulkan świata to Yellowstone. Kaldera superwulkany ma wymiary 55 na 80 km. Ostatnie erupcje miały miejsce 2,1 mln, 1,3 mln i 640 tys. lat temu. Superwulkan jest aktywny, jednak w najbliższych dziesięcioleciach naukowcy nie spodziewają się jego erupcji. Gdyby tak się jednak stało, najpewniej Stany Zjednoczone przestałyby istnieć, kontynent amerykański miałby poważny kryzys cywilizacyjny, zaś pyły spowodowałyby klęskę nieurodzaju i głodu w skali globalnej, wskutek której zmarłoby z głodu około 5 mld ludzi na świecie.

Mniej popularny, choć chyba groźniejszy, jest superwulkan na Polach Flegryjskich. Również jest aktywny i wydaje się, że erupcja jest bliżej, niż dalej. Superwulkan znajduje się we Włoszech, koło Neapolu. Badacze zwracają uwagę, że aktywność magmy jest ogromna. Ziemia w okolicy od kilku lat „puchnie”, podnosząc się średnio o 3 cm w ciągu roku.

Erupcja Pól Flegryjskich miała miejsce ostatnim razem 40 tys. lat temu. Uważa się, że właśnie to przyczyniło się do wybicia populacji Neandertalczyków. Wówczas chmury popiołów dotarły do terenów dzisiejszej Rosji. 

Gdyby sytuacja się powtórzyła, centralna Europa najpewniej by wymarła. Reszta kontynentu zaś zostałaby pozbawiona cywilizacji. Pola nie rodziłyby plonów, a transport lotniczy czy komunikacja byłyby niemożliwe nawet przez kilka miesięcy. „Zima wulkaniczna” mogłaby trwać około 10 lat. 

Niepokój budzi również superwulkan Taupo w Nowej Zelandii. Powierzchnia kaldery wynosi 616 km kwadratowych. Erupcja miała tam miejsce 1,8 tys. lat temu. Uchodzi za najgroźniejszą dla ludzkości erupcję w ciągu ostatnich 5 tys. lat. Do atmosfery trafiło wówczas 100 km3 popiołów. Erupcja tego superwulkanu byłaby odczuwalna w naszej części świata. Po pewnym czasie zaś chmura zapewne przesłoniłaby niebo.

Agencja GeoNet podniosła ostatnio poziom zagrożenia dotyczacy Taupo na „niewielki niepokój wulkaniczny”. W ostatnim czasie wykryto bowiem w regionie około 700 trzęsień ziemi. Oprócz tego agencja poinformowała o wypiętrzaniu się gruntu w tempie 2-6 cm rocznie. 

Dominik Cwikła

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. 

Źródła: interia.pl / nczas.com / prawy.pl
fot. Pixabay

 

Źródło: Dominik Cwikła

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną