Amber Heard NASR**ŁA Johnnemu Deppowi do łóżka, ale to ON ponosi konsekwencje!

0
0
/ Fot. YT/Film Streak (kolaż)

Od pewnego czasu głośno jest o procesie między Amberd Heard i Johnnym Deppem. Proces celebrytów – a właściwie znanego aktora z kobietą, która sławę zdobyła głównie dzięki związkowi z nim – jest okazją i szansą, by przywrócić normalność w kwestii tego, co nazywa się “przemocą domową” oraz patrzenia na kobietę i mężczyznę przez sądy. Niechlubną normą niemal na całym świecie jest, że de facto mężczyzna uchodzi za winnego za sam fakt bycia oskarżonym.

Pod koniec ubiegłego miesiąca opinią publiczną nie tyle wstrząsnął, co przywalił w twarz bejzbolem “incydent kałowy”. Jak się okazało, Amber Heard w trakcie związku z Johnnym Deppem zdefekowała do łóżka, w którym spali. Nie to, że niechcący. Zrobiła to celowo i będąc w pełni władz umysłowych, o ile rzecz jasna kobieta ta może w takim stanie się znajdować. Potem zwalała winę na swojego psa, teriera. Jednak stolec był zdecydowanie zbyt duży, jak na takiej rasy psa.

Stolec na łóżku po stronie aktora odnalazła pokojówka, która poinformowała Deppa. To w skutek tego incydentu Depp postanowił wszcząć proces.

W trakcie procesu wychodzi na jaw wiele rzeczy. Głównie dowiadujemy się, że to aktorka stosowała przemoc - zarówno psychiczną, jak i fizyczną - wobec aktora. Tymczasem to Johnny Depp został wyklęty w środowisku. Choć teoretycznie nie powinno tak być, to wszelkie oskarżenia o przemoc czy gwałt niejako traktowane są jako dowód sam w sobie. Tymczasem cywilizowane państwa powinny stosować się do zasady domniemania niewinności.

Depp stracił wiele kontraktów na filmy, a przez pewien czas w amerykańskim środowisku aktorskim był traktowany jak trędowaty. Oczywiście, osoby jego pokroju nie będą przymierały głodem, ale jednak ostracyzm był wyraźny i dotkliwy. Tymczasem wiele mocnych dowodów - również zeznania byłych partnerek aktora – wskazuje, że ten nigdy nie dopuszczał się przemocy wobec kobiet.

W praktyce oskarżenie jednak wystarczy, by zniszczyć mężczyźnie życie, zaś brak dowodów nie przeszkadza sędziom - szczególnie sędziom-kobietom - skazywać mężczyzn oskarżonych o stosowanie przemocy czy o gwałt mimo zupełnych braków dowodów.

Kilka lat temu głośno było o finale sprawy oskarżenia nastolatka bodajże ze Zjednoczonego Królestwa o gwałt. Chłopak zerwał ze swoją dziewczyną, za co ta w ramach zemsty oskarżyła go o to, że rzekomo ją zgwałcił. Choć nie było żadnych dowodów poza zeznaniami dziewczyny, wiele wskazywało na to, że chłopak zostanie skazany. Ostatecznie oskarżająca dziewczyna jednak “wpadła”, chwaląc się SMS-ami przyjaciółce, że wrobiła go i wszystko zmyśliła z powodu chęci zemsty. Koleżanka w tym przypadku zachowała się jak trzeba i zgłosiła ten fakt, dzięki czemu nastoletni chłopak uniknął wielu ciężkich lat w więzieniu i łatki przestępcy seksualnego.

Samej dziewczynie jednak nic się nie stało. Politpoprawność i doktryna niszczenia wszystkiego co męskie oraz rugowania męskości z przestrzeni publicznej sprawia, że nie ma żadnych konsekwencji za fałszywe oskarżenie o gwałt. Tymczasem osoba skazana – jak wspomniałem, mimo nieraz po prostu braku jakichkolwiek dowodów - ma przerąbane.

Być może proces między Heard i Deppem sprawi, że ta sytuacja w końcu się wyprostuje. Nie to, żeby stało się to z dnia na dzień, ale jest szansa, że przynajmniej ludzie - mając za przykład osoby przez siebie uznawane za autorytet, tj. aktorów - nauczą się, że jeśli jakaś celebrytka czy media krzyczą “gwałt”, to niekoniecznie musi być to prawda.

W Polsce zdaje się tak mocnego przykładu, czy to jak wspomniany przypadek z brytyjskim nastolatkiem czy z amerykańskimi aktorami nie było. Jednak Polską wstrząsnęła historia Tomasza Komendy. On po prostu został oskarżony z powodu, że musiał być “kozioł ofiarny”. Spędził wiele lat w więzieniu za coś, czego nie zrobił. Ostatecznie sprawa miała dobry finał, ale żadne zakończenie nie zwróci człowiekowi lat, które spędził w więzieniu.

Jak wspomniałem, sądy nieraz bez dowodów skazują mężczyzn za przemoc czy gwałty, choć dowodów jest niewiele albo i w ogóle ich nie ma. Podobnie jest przy sprawach o podział majątku czy opiekę nad dziećmi. Tu również nadal panuje doktryna “kobieta jest pokrzywdzona, dopóki nie udowodni się, że jest inaczej”. Dotyczy to nie tylko Polski, ale całego świata - zarówno Zachodu jak i Wschodu.

Tak więc jest moim zdaniem szansa na to, że niezwykle szokujące zdarzenia, które wychodzą na procesie celebrytów, sprawią, że jednak będzie w tym aspekcie trochę normalniej. Szkoda tylko, że trzeba było czekać, aż jakaś celebrytka dosłownie ze**a się komuś do łóżka.

 

Dominik Cwikła

 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube


 

Źródło: wp.pl / prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną