Jak prokuratura za PO ścigała za rzeźbę gwałcącego sołdata, a za PiS za zdjęcie ukraińskiej flagi (FELIETON)

Wszystko się zmienia, ale tak dziwnie, że jednocześnie pozostaje takie samo. Przykładem może być prokuratura w Polsce. I tak za nieboszczki Platformy Obywatelskiej ścigała artystę za wykonanie rzeźby gwałcącego ruskiego sołdata, a za Prawa i Sprawiedliwości ściga za zdjęcie ukraińskiej flagi, a zaraz zacznie ścigać za mówienie prawdy o wołyńskim ludobójstwie. Zresztą już ściga w osobie pewnego warszawskiego prokuratora.
Armia Czerwona nie gwałciła...
Ustawiona w listopadzie 2013 roku przy pomniku-czołgu w Gdańsku rzeźba „Komm Frau” spowodowała medialną i polityczną burzę. Otóż rzeźba przedstawiała brutalną scenę gwałtu na kobiecie przez żołnierza Armii Czerwonej, która ma do głowy przyłożony pistolet. W 2013 roku gdańska Prokuratura wszczęła przeciwko artyście Jerzemu Bogdanowi Szumczykowi postępowanie z paragrafów o „nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych”, a więc tych samych, z których teraz Prokuratura w Pucku ściga dzisiaj polskiego obywatela za zdjęcie flag ukraińskich i zastąpienie ich polskimi.
Prokuratorska nadgorliwość za PO-paprańców
Ważąca około pół tony rzeźba był to wykonany z betonu pomnik jak podała wówczas w swoim komunikacie Policja przedstawiał „postać niemal naturalnej wielkości żołnierza z radziecką gwiazdą na hełmie, który gwałci brzemienną kobietę. Żołnierz w jednej ręce trzyma pistolet wycelowany w głowę kobiety, a drugą dłonią przytrzymuje ją za włosy unieruchamiając jej głowę”.
Jak powiedziała wówczas Polskiej Agencji Prasowej szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz Jolanta Janikowska-Matusiak: „Śledczy przyjrzą się sprawie pod kątem art. 256 kodeksu karnego. W tym konkretnym przypadku chodziłoby o prezentowanie przedmiotu, który w swojej treści może nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych”.
I za „dobrej zmiany”
To jest dokładnie ten sam artykuł, z którego próbuje się dzisiaj osądzić i wsadzić mieszkańca Pucka, który zdjął ukraińskie flagi i zastąpił je polskimi. Tutaj także miało rzekomo dojść do „nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych”. Zupełnie jakby w przestrzeni publicznej w naszym nieszczęsnym kraju mogły funkcjonować tylko niebiesko-żołte flagi Ukrainy (ewentualnie jeszcze czerwono-czarne flagi OUN-UPA), a biało-czerwone, czyli polskie były zakazane. A jak nie zakazane, to niemile widziane, ponieważ flagi naszych „gości” są o wiele ważniejsze.
To my – polscy podatnicy płacimy za wymiar (nie)sprawiedliwości, a działa on jak białe krwinki w białaczce – atakuje własny organizm. To nie Unia Europejska, czy Ukraina wydaje grube miliardy złotych na coś tak niewydolnego, jak sądy i prokuratura w Polsce, tylko rodzimy podatnik – ja, pan, pani. W zamian możemy spodziewać się ścigania za „pierdoły” przez politycznie poprawnych i zaangażowanych prokuratorów, na podstawie bzdurnych przepisów ustanowionych przez sejmowych bezmózgów i wprowadzonych przez urzędasów. A co najgorsze – to prawo przez udzielne książęta z prokuratur są stosowane mocno wybiórczo – ściga się za zdjęcie flagi ukraińskiej, czy za mówienie prawdy o wołyńskim ludobójstwie, a już za propagowanie w Polsce kultu Bandery, czerwono-czarne flagi OUN-UPA, czy nielegalne pomniki sadystycznych bandytów z UPA już nie. Co pokazuje jakim państwem z dykty, kartonu i patosu jesteśmy. Przy Polsce nawet Ukraina wydaje się państwem poważnym, a w porównaniu z nami Somalia, Afganistan i Zimbabwe przestają się wydawać państwami upadłymi.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień