Seria TAJEMNICZYCH eksplozji! Stoi za tym Rosja?

Władze Mołdawii zebrały się we wtorek 26 kwietnia na pilne spotkanie w sprawie bezpieczeństwa po serii wybuchów w separatystycznym regionie sprzymierzonym z Rosją, zaledwie kilka dni po tym, jak jeden z generałów Władimira Putina zasugerował, że kraj ten może być kolejnym celem militarnej agresji Moskwy w Europie Wschodniej.

W poniedziałkowym oświadczeniu napisano: „Celem dzisiejszego incydentu jest stworzenie pretekstów do nadwyrężenia sytuacji bezpieczeństwa w regionie naddniestrzańskim, który nie jest kontrolowany przez władze konstytucyjne”.

Kwestia Naddniestrza została podniesiona w planach wojskowych publikowanych przez Kreml w tzw. drugiej fazie inwazji na Ukrainę. Rosyjskie ministerstwo obrony jasno określiło swoje zamiary kontrolowania południa Ukrainy z „wyjściem” do Naddniestrza.

Rząd Mołdawii skrytykował uwagi generała dywizji, odpowiadając na te uwagi jako „bezpodstawne i sprzeczne ze stanowiskiem Rosji na rzecz suwerenności i integralności terytorialnej naszego kraju w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową”.

Co najmniej dwa wybuchy tego ranka skierowane były na anteny radiowe nadające rosyjskie programy w Maiac, mieście około 11 km od granicy Mołdawii z Ukrainą, według urzędników z regionu Naddniestrza.

Pojawiają się dzień po tym, jak doniesiono, że kilka eksplozji, które prawdopodobnie zostały spowodowane przez pociski o napędzie rakietowym, uderzyły w Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego w mieście Tyraspol, stolicy regionu.

Rada Bezpieczeństwa Naddniestrza również zgłosiła we wtorek uszkodzenie jednostki wojskowej we wsi Parcani. Nie przedstawiła dalszych szczegółów tego incydentu, ale ogłosiła „czerwony poziom zagrożenia terrorystycznego” i obiecała dodatkowe środki bezpieczeństwa w regionie.

Kreml zdaje sobie sprawę z wybuchów w Naddniestrzu, a rzecznik prasowy Dmitrij Pieskow powiedział we wtorek, że sytuacja „wywołuje zaniepokojenie” na najwyższych szczeblach rosyjskiego rządu.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Mołdawii wyraziło „zatroskanie” o ataki na bezpieczeństwo w separatystycznym regionie.

W odpowiedzi prezydent Mołdawii Maia Sandu wezwała polityków na spotkanie Najwyższej Rady Bezpieczeństwa kraju. W zeszłym tygodniu rosyjski major gen. Rustam Minnekaev stwierdził, że rosyjskie ambicje na Ukrainie wykraczają poza region Donbasu i rozciągają się na południowe okręgi kraju. „Kontrola nad południem Ukrainy to kolejna droga do Naddniestrza, gdzie zdarzają się przypadki ucisku ludności rosyjskojęzycznej”, powiedział Minnekaev, wyraźnie grożąc Mołdawii.

Naddniestrze, pas ziemi z około 470 000 ludzi między Mołdawią a Ukrainą, znajduje się pod kontrolą władz separatystycznych od wojny z Mołdawią w 1992 roku.

Mimo zawarcia traktatu pokojowego między Naddniestrzem a rządem Mołdawii, separatystyczne państwo ma podobieństwa do samozwańczych Republik Ludowych Donieckiej i Ługańskiej w regionie Donbasu na Ukrainie, które posłużyły Putinowi jako usprawiedliwienie jego nielegalnej inwazji w lutym.

W Naddniestrzu stacjonuje około 1500 rosyjskich żołnierzy, nominalnie jako siły pokojowe, ale są duże obawy, że siły te mogą zostać użyte do inwazji na Ukrainę. Naddniestrze nie jest uznawane za odrębne od Mołdawii przez społeczność międzynarodową i stanowi około 12 procent mołdawskiego terytorium.

Ukraińscy urzędnicy twierdzili również, że w regionie przygotowywana jest baza lotnicza, która może służyć do ataku na Ukrainę. Analityk obrony, profesor Michael Clarke, nakreślił paralele między regionem Naddniestrza a kontrolowanym przez Rosję Donbasem, obejmując Ługańsk i Donieck. Nazwał Naddniestrze „mini Donbasem pół miliona zbuntowanych Rosjan”, co mogłoby zagrozić stabilności Mołdawii, gdyby Rosja wzmocniła tam swoją obecność.

Naddniestrze ma więc ważne strategiczne znaczenie dla Rosji i jako przyczółek w ataku na Ukrainę i jako wstęp do zajęcia Mołdawii.