Bloomberg: Rosja napada na Ukrainę

– Rosja napada na Ukrainę – poinformował Bloomberg. Jak się okazało, to fejk wrzucony w wyniku pomyłki. Żadni „fakt czekerzy” oczywiście się za nim nie wzięli i agencji nic się nie stało.
Na stronie amerykańskiej agencji Bloomberg pojawiła się informacja o tym, na co wiele osób czeka i co wielu uważa za pewnik, który wydarzy się już w ciągu kilku najbliższych dni. Zamieszanie miało miejsce wczoraj.
Jedną z pierwszych osób, które poinformowały o fejku jednej z największych agencji informacyjnych świata, była analityk Olga Lautman. Zrobiła zrzut ekranu fakenewsa Bloomberga i wrzuciła go na Twittera.
– Czy możecie wytłumaczyć się z tych najnowszych doniesień? – zapytała, oznaczając agencję Bloomberg.
.@BloombergLive care to explain this breaking news? Wth pic.twitter.com/rRcOtjkd7g
— Olga Lautman (@OlgaNYC1211) February 4, 2022
Wpis wisiał na stronie głównej serwisu przez około pół godziny. Biorąc pod uwagę zasięg portalu, można uznać, że wywołało to niemały skandal i zamieszanie w skali światowej. Rzecznik Bloomberg News skomentował sprawę w rozmowie z „The Post”. Jak przekazał, publikacja nagłówka została dokonana... przez przypadek (sic!). Wyraził również „głęboki żal” z powodu puszczenia fejka.
– Przygotowujemy nagłówki na wypadek wielu scenariuszy, a jeden z nich został nieumyślnie opublikowany (...) na naszej stronie internetowej. Głęboko żałujemy popełnionego błędu – czytamy na portalu „The Post” oświadczenie rzecznika Bloomberg News.
Olga Lautman w rozmowie z „The Post” powiedziała, że od początku zdawała sobie sprawę, że puszczono fałszywą informacje, jednak oceniła, iż „to dziwaczny i dość duży błąd, biorąc pod uwagę fakt, że potencjalnie może dojść do inwazji na szeroką skalę, a świat stoi na krawędzi”.
Sam muszę dodać, że za mniejsze błędy „niezależni” „weryfikatorzy” „faktów” – którzy nie są ani niezależni, a na garnuszku lewicowych ponadnarodowych instytucji, ani weryfikatorzy, gdyż mają gotową z góry tezę, którą jedynie przytaczają używając potoku wybranych przez siebie opinii ani też faktów, gdyż ich działalność polega nie na faktach, a ustalonej odgórnie linii – w ciągu kilku godzin „dojechaliby” mniejsze, prawicowe portale, takie, jak np. ten, który obecnie czytacie. Efektem byłaby „laurka” na stronie takiego „weryfikatora” i poważnie ograniczenie zasięgów w mediach społecznościowych. Ale – jak wiadomo – większym wolno więcej i skończyło się na komentarzach innych dziennikarzy.
Co do samej Ukrainy, warto przypomnieć, że według uznawanego za wybitnego wojskowego analityka z USA Roba Lee, inwazja Rosji na Ukrainę najpewniej będzie miała miejsce już w najbliższą środę, o czym pisaliśmy TUTAJ. Z kolei według dra Wojciecha Siegienia, eksperta ds. Europy Środkowej i Wschodniej, nie można wykluczyć, że w razie wojny Kremla z Kijowem, nastąpi także – przynajmniej ograniczone – natarcie na państwa bałtyckie oraz Polskę, o czym można przeczytać TUTAJ.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: o2.pl / twitter.com / prawy.pl