KROK OD WOJNY! Brytyjczycy opróżniają ambasadę w Kijowie, podobnie i USA! „Spakujcie się i wyjedźcie”

Sytuacja wokół Ukrainy nabiera temperaturę niczym reaktor w Czarnobylu chwilę przed katastrofą. Brytyjczycy opróżniają swoją ambasadę w Kijowie. Podobnie i Amerykanie, choć zaprzeczają, by była to „ewakuacja” a jedynie „nakaz opuszczenia kraju” z powodu napiętej sytuacji Ukrainy na granicy z Rosją.
BBC poinformowało, że około połowa brytyjskiej ambasady w Kijowie zostanie ewakuowana z Ukrainy. Jak podaje stacja, część ludzi miała usłyszeć prosty komunikat: „Spakujcie się i wyjedźcie”.
Rząd w Londynie podkreśla, że ambasada będzie działała nadal i pozostanie otwarta. W planach jest, by ambasada nadal „wykonywała swoje podstawowe funkcje”. Jednak redukcja ilości pracowników o połowę niemalże z dnia na dzień wywołać może poważny niepokój.
BBC podkreśliło, że oficjalnie ani dziś ani w ostatnich dniach nie stało się nic, co miałoby wpływ na taką decyzję. Napięcie jednak rośnie, a rząd w Londynie mógł podjąć decyzję pod wpływem presji.
Brytyjskie MSZ zaapelowało także do swoich obywateli, aby nie jeździć w okolice Doniecka, Ługańska i na Krym. Zaleca również, by unikać podróżowania po Ukrainie, chyba, że „podróży nie da się uniknąć”.
Podobne działania wobec swojej ambasady podjęli również Amerykanie. Departament Stanu USA polecił rodzinom amerykańskiego personelu ambasady USA w Kijowie, by opuścili kraj. Zezwolił również pracownikom technicznym ambasady na wyjazd z Ukrainy. Powodem tej decyzji są „zwiększone obawy przed rosyjską inwazją” na terytorium rządu w Kijowie.
Jak podkreślono w komunikacie departamentu, pracownicy ambasady muszą opuścić kraj. Techniczny personel z kolei może opuścić Ukrainę na koszt rządu.
Piątkowe rozmowy nie spowodowały deeskalacji napięcia na granicy ukraińsko-rosyjskiej. W Genewie spotkali się wówczas sekretarz stanu USA Antony Blinken i szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow.
Amerykańska ambasada w Kijowie ma pozostać otwarta, zaś zapowiedź – jak przekonuje strona amerykańska – nie stanowi zapowiedzi ewakuacji. Podkreślono również, że to posunięcie było rozważane już od jakiegoś czasu i „nie odzwierciedla zmniejszenia wsparcia USA dla Ukrainy”.
Departament Stanu USA zalecił również swoim obywatelom, aby nie podróżowali obecnie do Rosji. - Obywatelom USA zdecydowanie odradza się podróżowanie drogą lądową z Rosji na Ukrainę, przez ten region – podkreślono w komunikacie.
W sobotę w nocy do Kijowa dotarł amerykański transport sprzętu wojskowego w ramach dodatkowej pomocy w zakresie bezpieczeństwa w wysokości 200 mln USD. Ładunek zawiera prawie 200 tys. funtów – czyli ponad 90 tys. kg – pomocy wojskowej, w tym amunicję przeznaczoną na granicę. Poinformowała o tym ambasada USA w Kijowie.
Wzmocnił się też amerykański przekaz dotyczący reakcji USA na ewentualną agresję Rosji wobec Ukrainy. Reuters cytuje Antonego Blinkena, który zadeklarował w CNN, że w razie przekroczenia ukraińskiej granicy przez wojska Kremla USA i ich sojusznicy podejmą „stanowczą reakcję”.
CNN podało także, że Departament Obrony wzmocnił swoją obecność w regionie Europy Wschodniej w ramach odstraszania Rosjan od inwazji na rząd w Kijowie.
Blinken bronił jednak niechęci władz amerykańskich do prewencyjnego nakładania sankcji na Rosję. Wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński wezwał USA i sojuszników do takiego działania jako reakcja na rozlokowanie przy ukraińskiej granicy rosyjskich wojsk.
– Jeśli chodzi o sankcje, ich celem jest powstrzymanie rosyjskiej agresji. Więc jeśli zostaną uruchomione teraz, stracimy efekt odstraszający. Wszystko co robimy razem z Europą ma ogromne konsekwencje dla Rosji, ma na celu uwzględnienie rachunku prezydenta Putina, odstraszenie go i zniechęcenie do podejmowania agresywnych działań – tłumaczył Blinken.
Według dra Wojciecha Siegienia, eksperta ds. Europy Środkowej i Wschodniej, w razie wojny Rosji z Ukrainą, istnieje bardzo realny scenariusz rozszerzenia konfliktu na kraje bałtyckie i Polskie. W rozmowie z „Wirtualną Polską” podkreślił, że Rosjanie są przygotowywani mentalnie do wojny nie tylko z Ukrainą, ale i z innymi państwami, m.in. z Polską. Na pytanie dziennikarza, czy Rosjanie „idą na Polskę”, dr Siegień odpowiedział „tak”, wskazując, że według oficjalnych analiz prezentowanych w największych telewizjach w Rosji, wskazuje się na okolice Suwałk jako pole działań wojsk Kremla. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: interia.pl / tvp.info / prawy.pl