Obawiam się kanonizacji, ale dziś modlę się do Jana Pawła II

0
0
0
/

Może nie tyle samej kanonizacji się boję, ile tego, co stanie się zaraz po niej. Dziewięć lat mija, odkąd nie ma pośród nas Jana Pawła II. Choć jest, czego sam doświadczam, to jednak odnoszę wrażenie, że wciąż zbyt mocno rozckliwiamy się nad „papieskimi kremówkami” niż świadectwem, jakie Największy z Rodu Słowian zostawił po sobie.

 

Oczywistym jest, że mimo tego, że nie ma na ziemi Jana Pawła II, to nie oznacza, że umarł. Wprost przeciwnie – teologia, czy raczej eschatologia uczy nas nadziei i wiary, że święci nie umierają ale żyją w nas. Co więcej, życie to rozlewa się jeszcze bardziej – lub jeszcze mocniej! Wiara i nadzieja w połączeniu z miłością stanowiły dla Karola Wojtyły, później papieża – niesamowity dar, który swoim pokornym „bądź wola Twoja” wyrażał przez całe życie.

 

Tymczasem dziś (chyba z powodu zatwardziałości wielu ludzkich serc) trudno odczytywać nie tylko papieskie nauczanie ale i gesty. Owszem wzruszamy się, gdy oglądamy nagrania archiwalnych wystąpień czy przemówień. Wciąż pod nosem uśmiechamy się z „ekumenicznego wymiaru kichnięcia” czy z „powtórki z geografii” albo płaczemy, gdy słuchamy oazowej „Barki”, którą jako Karol Wojtyła „wypłynął do Watykanu” i „brzmiała podczas ogłaszania wyroku konklawe”.

 

O 21:37 już coraz rzadziej odmawiamy „Chwała Ojcu” albo nucimy „Te deum laudamus” („Ciebie Boga wysławiamy”). Owszem pamiętamy, że płakaliśmy przed dziewięciu laty słuchając wyreżyserowanej relacji Piotra Kraśki czy Kamila Durczoka o tym, że „papież umarł” i że „nic nie będzie już takie samo”. Z rzadka modlimy się tylko w liturgiczne wspomnienie błogosławionego Jana Pawła II.

 

„Barkę” zaś chętniej wyśpiewujemy 2 kwietnia, raczej z sentymentu niż głębokiej wiary, że On jest z nami i że „wypłyniemy razem”.

 

A nawet, gdy już sięgamy po jakiś dokument watykański sygnowany przez Jana Pawła II, raczej zapominamy o wielkości jego Autora, tylko szablonowo, albo co gorsza – po łebkach go studiujemy, bo przecież „Jan Paweł II wielkim Polakiem był”...

 

I ja też się wzruszam na myśl o „kremówkach” i gdy słyszę góralskie „syćka se wom zycom”. I nawet, gdy przeglądam telewizyjne archiwalia – choćby ze Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie, w Paryżu... I te z Franciszkańskiej 3.

 

Jan Paweł II był i jest: uniwersalny, można by rzec... Taki papież do tańca i do różańca. Bo i zatańczył (a to z raperami, a to z góralami) i różaniec zmówił (ba, a nawet ofiarował nam jedną tajemnicę!) Tylko, że każde jego słowo, każdy najdrobniejszy gest miał wielkie znaczenie. Wielkie.

 

I o tym zapominam.

 

Dawna polska „kindersztuba” i zasady wychowania nakazywały być odważnym i wyrazistym. Dziś troszkę inaczej, bardziej na łatwiznę... Nie uczyła rozckliwiania się na widok pięknego opakowania bez oglądania jego niemal doskonałej zawartości. Tamta szkoła wygrała. Stała się podwalinami Wielkiej Osobowości i Wielkiego Charakteru.

 

Michał Polak

fot. wikimediacommons

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną