MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 3 grudnia 2016 r.

Sobota, Mt 9, 35 – 10, 1. 5. 6-8
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.
A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».
Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie choroby i wszelkie słabości.
Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie».
Oto słowo Pańskie.
Po pierwsze zobaczmy, że Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski! A wszystkie to znaczy wszystkie! Nie ma takiego człowieka, który nie byłby dla Niego najważniejszy. My nawzajem dla siebie jesteśmy ważni. Ważni lub ważniejsi. A dla Jezusa Chrystusa każdy jest najważniejszy!
Jezus jest współodczuwający. Litość to współodczuwanie. On już znał swoją mękę, znękanie i porzucenie, oddzielenie w samotności… Nasz Bóg jest Bogiem współodczuwającym z nami. I naprawdę tak jest! Oto litość prawdziwa! Ale taka litość jest najtrudniejsza…
Dlatego robotników mało… Ale taka litość jest zarazem najpiękniejsza!
Być pośród owiec, które poginęły, to bardzo mało wygodne zajęcie. To żmudny trud i wycieńczenie dla tych, którzy mogą wcale się nie nawracać. Można tracić własne życie dla tych, którzy tego nawet mogą nie chcieć… A jednak to jest ważne!
Zobaczmy też sprawę inaczej: Jeśli ci, dzięki którym my się nawracamy, spojrzeliby na nas jak na trud i żmudną robotę, a nie jak na dziecko Boga Ojca, to czy mielibyśmy chęć się nawracać? Czy byliby to nasi prorocy? Czy raczej ludzcy sędziowie, którym byśmy nie zaufali, nie dlatego że nie znają Bożego Prawa, ale dlatego że nie są współodczuwający z nami. Czyli są sędziami patrzącymi na nas z góry. Zmęczeni nami!
Oby Bóg czuwał nad nami i grzmiał, gdy tylko odczujemy pokusę zmęczenia drugim człowiekiem.
Czasem trzeba postawić granice, na coś komuś nie pozwolić, ale to wciąż jest Miłość i współodczuwanie! Bóg wie jak trudne jest żniwo, obyśmy nie niszczyli Jego żniwa…
Źródło: prawy.pl