Ostatni Rosjanin czyli jak ocalić ginący naród?

0
0
/

ostatni_rosjaninDramat współczesnego rosyjskiego społeczeństwa, zdemoralizowanego, w zdecydowanej większości uzależnionego od alkoholu, dzieciobójczego, a przez to wszystko wymierającego pozwala w zupełnie innym świetle spojrzeć na Rosję, która w ustach polityków jawi się jako potężne mocarstwo, a w rzeczywistości jest kolosem na glinianych nogach. Taką właśnie Rosję opisuje brytyjski dziennikarz Oliver Bullough, który spędził w niej siedem lat swojego życia podróżując tropem dysydentów z okresu Związku Sowieckiego, w książce „Ostatni Rosjanin. Jak ocalić ginący naród?”. Obraz Rosji, jaki wyłania się z tego dokumentu, to wyludnione wsie, masowe mogiły – spadek po starym systemie – i wszechobecna nędza. Autor ukazuje Rosjan jako ludzi pozbawionych nadziei, troski dnia codziennego topiących w litrach alkoholu i niesamowicie prymitywnych, czerpiących z najgorszych wzorców zepsutego Zachodu. Bullough zauważa, że niemal od początku XX wieku rząd w Moskwie uczył Rosjan, że nadzieja i zaufanie są niebezpieczne, szkodliwe i zdradzieckie. „Tu tkwią korzenie społecznej zapaści, która stała się przyczyną epidemii alkoholizmu, spadku wskaźnika urodzeń, wzrostu przestępczości i niedoli” stwierdza. Sytuację w okresie komunizmu pogarszał fakt, iż wierni nie mogli znaleźć oparcia w Kościele prawosławnym, jako że cała hierarchia aktywnie współpracowała z KGB. Jedynie nieliczni duchowni niższego szczebla, sprzeciwiając się systemowi głosili Ewangelię, potępiając jednocześnie promowaną w ZSRS aborcję oraz alkoholizm. „W ten sposób Kościół był odbiciem całego rosyjskiego społeczeństwa. KGB do tego stopnia przeniknęło się ze społeczeństwem, że nie dało się ich rozdzielić. Wprowadzona przez bezpiekę kultura zdrady, podejrzeń i nieufności stała się częścią kultury narodowej” zauważył. Był okres w dziejach Związku Sowieckiego, że dochody czerpane przez państwo z wódki przewyższały zyski płynące z przemysłu naftowego. Wówczas zaprzestano publikacji statystyk. Teraz, pięćdziesiąt lat później, kiedy państwo sowieckie rozpadło się, mieszkańcy Moskwy nadal piją butelkę wódki przed śniadaniem, a demografowie ze zdumieniem obserwują, że liczba ludności największego na świecie kraju spada w znacznie szybszym tempie, niż to się dzieje na Zachodzie. W swojej książce Oliver Bullough usiłuje dotrzeć do przyczyn tych zjawisk, ukazując je przez pryzmat historii ojca Dmitrija – niezwykłego prawosławnego popa, któremu udało się stworzyć zalążek prawdziwie chrześcijańskiej społeczności w sercu jednego z najbardziej zbrodniczych systemów w dziejach. Jego przesłanie głoszące, że jednym z największych nieszczęść Rosji jest alkohol, przysporzyło mu – oprócz rzeszy zwolenników – wielu wrogów wśród władz, które od czasów carskich uznawały alkohol za jedno z najważniejszych narzędzi manipulowania tłumem. Podążając śladami ojca Dmitrija, autor odtwarza świat, jakiego on doświadczył: klęskę głodu, okupację, wojnę, groźny bezkres gułagu, upadek komunizmu i lekkomyślne szastanie dobrami, jakie nastąpiło potem. W historii ojca Dmitrija odbija się historia całego narodu, a jego pamiętniki i kazania dają surowy, jedyny w swoim rodzaju wgląd w życie totalitarnego państwa.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną