Michalkiewicz: Tormenta w służbie praworządności (FELIETON)

W dniach ostatnich pan Bogdan Święczkowski, prezes Trybunału Konstytucyjnego, napisał list do komendanta głównego Policji, przestrzegając go, że policjanci, którzy wykonają polecenie niezawisłego Sądu Okręgowego w Warszawie, nakazującego przymusowe doprowadzenie złowrogiego Zbigniewa Ziobry przed oblicze sejmowej komisji Madame Sroki, narażają się na odpowiedzialność karną z powodu popełnienia przestępstwa.
Chodzi o to, że komisja Wielce Czcigodnej Madame Sroki nie jest uznawana za legalną przez Trybunał Konstytucyjny – i na tym nieubłaganym stanowisku stanął również złowrogi Zbigniew Ziobro konsekwentnie odmawiając stawienia się przed jej srogim obliczem. Na ten list komendant odpowiedział, że policjanci nie są powołani do oceniania, które polecenie niezawisłego sądu jest legalne, a które nie, więc w najbliższy poniedziałek będą starali się pojmać złowrogiego Zbigniewa Ziobrę, a potem odstawić go przed surowe oblicze Wielce Czcigodnej Madame Sroki. Ale na liście do komendanta głównego Policji się nie skończyło, bo prezes TK, pan Święczkowski, skierował też zawiadomienie do niezależnej prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez niezawisły Sąd Okręgowy w Warszawie w osobie obywatelki Wojcik Magdaleny, jako że jej postanowienie o przymusowym doprowadzeniu złowrogiego Zbigniewa Ziobry, jest sprzeczne ze wspomnianym wyżej orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. Co z tym fantem zrobi niezależna prokuratura – tego oczywiście nie wiemy, bo z jednej strony obywatel Żurek Waldemar, któremu obywatel Tusk Donald dał w swoim gabineci fuchę chłopaka od mokrej roboty, jako prokurator generalny, może zabronić prokuratorom wszczynania w sprawie tego zawiadomienia energicznego śledztwa. Z drugiej jednak strony, właśnie 26 września rząd przegrał w Sejmie głosowanie nad wnioskiem o odrzucenie w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu ustawy o CPK za sprawą posłów Polski 2050 obywatela Hołownii Szymona, którzy głosowali przeciw wnioskowi. W ogóle w gabinecie obywatela Tuska Donalda odczuwane są napięcia, w ramach których obywatel Hołownia Szymon przypomniał obywatelu Tusku Donaldu, że jego partia ma w Sejmie 30 Wielce Czcigodnych posłów i jeśli, dajmy na to odwróciliby oni sojusze polityczne, to tylko patrzeć, jak obywatel Tusk Donald przestałby być premierem swego gabinetu, a i gabinetteż by upadł, w związku z czym obywatel Żurek Waldemar w jednej chwili przestałby być ministrem sprawiedliwości i generalnym prokuratorem, przepoczwarzając się w zwyczajnego, głupiego cywila, jak my wszyscy. Takie rzeczy już się zdarzały i np. w roku 1993 gabinetpanny Suchockiej Hanny upadł jednym głosem z powodu tego, że akurat w czasie głosowania nad wnioskiem Wielce Czcigodnego Alojzego Pietrzyka o votum nieufności, jeden z posłów rządowej koalicji cierpiał na biegunkę i w głosowaniu uczestniczyć nie mógł. Jak pisał Jan Kochanowski, “próżno się rząd mniemaną potęgą nasrożył, który na gruncie cnoty rządów nie założył” - więc i niezależni prokuratorzy mają nad czym rozmyślać. W tej sytuacji w sukurs jak zwykle przychodzą im starożytni Rzymianie, którzy na każdą sytuację mieli pełną mądrości sentencję – i na tę też – że “cunctando rem restituere”, co się wykłada, by sytuację ratować zwlekaniem – aż do momentu, w którym by się wyjaśniło, po której właściwie stronie barykady jest teraz wspomniana trzydziestka Wielce Czcigodnych posłów partii Polska 2050. Gdyby odwrócili się od obywatela Tuska Donalda, to jego gabinetu miałby w Sejmie tylko 215 posłów, zamiast obecnego stanu posiadania w postaci 245 (a i to pod warunkiem, że 5 posłów partii Razem głosowałoby za rządem) – a gdyby tak wspomniany klub doszlusował do PiS, to byłoby to 218 posłów – a więc wniosek o votum nieufności vobez gabinetu Tuska Donalda mógłby przejść – ze wszystkimi tego konsekwencjami. A gdyby tak jeszcze PSL, co to ma stuprocentową zdolność koalicyjną, a w patriotycznych porywach – jeszcze większą – zrobiło to samo, to byłby to prawdziwy pogrom i rzeź niewiniątek.
A tu jeszcze nie wiadomo, jaki właściwie status ma niezawisła pani Wójcik Magdalena – czy na przykład nie jest ona “neo-sędzią”, którym obywatel Żurek Waldemar poprzysiągł zemstę. Oczywiście uzasadnia on swój nieprzejednanie krwiożerczy stosunek do “neo-sędziów” umiłowaniem socjalistycznej praworządności – ale żyją przecież ludzie pamiętający, ile zgryzot dostarczyli oni obywatelowi Żurkowi Waldemarowi, kiedy na własnej skórze odczuwał przyjemności obcowania z niezawisłymi sądami - byśmy te podniosłe, patetyczne uzasadnienia traktowali cum grano salis. Skoro jednak obywatelka Wójcik Magdalena poszła na rympał i wydała postanowienie o przymusowym doprowadzeniu złowrogiego Zbigniewa Ziobry przed oblicze Madame Sroki, to chyba “neo-sędzią” ona nie jest, chociaż być może chciała się w ten sposób podlizać obywatelowi Żurkowi Waldemarowi, żeby ją oszczędził, gdy będzie przeprowadzał operację ostatecznego rozwiązania kwestii praworządności w naszym bantustanie. Ale na tym nie kończą się wątpliwości co do statusu – bo jeśli – dajmy na to – byłaby ona tajnym współpracownikiem Wojskowych Służb Informacyjnych, albo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zwerbowanym w ramach operacji “Temida”, to nie musiałaby się obywatelu Żurku Waldemaru wcale podlizywać, bo korzystałaby, że swego rodzaju immunitetu. Oczywiście są to tylko takie teoretyczne rozważania, które nie muszą mieć żadnego związku z rzeczywistością – co zaznaczam z ostrożności, bo dotychczasowe procesy w zupełności mi wystarczą – ale z drugiej strony – jak pisze poeta - “na tym świecie pełnym złości, nigdy nie dość jest przezorności.”
Jak tam było tak tam było – ale ciekawe co właściwie będzie, jeśli już złowrogi Zbigniew Ziobro zostanie przez policjantów dostarczony przed surowe oblicze Madame Sroki, a ona będzie chciała go przesłuchać w sprawie izraelskiego “Pegasusa”? Jeśli złowrogi Zbigniew Ziobro nadal będzie nieugięcie stał na nieubłaganym gruncie nielegalności wspomnianej komisji Madame Sroki, to na jej dociekliwe pytania może nie tylko nie udzielić odpowiedzi, nawet wymijających – ale poczęstować Wielce Czcigodnych członków komisji wzgardliwym milczeniem. Czy Madame Sroka zarządzi wtedy, by policjanci potraktowali złowrogiego Zbigniewa Ziobrę paralizatorem, albo pałami, czy też rozsądek przeważy nad mściwością – tym bardziej, że policjanci, dostarczywszy złowrogiego Zbigniewa Ziobrę na miejsce, mogą się stamtąd w mgnieniu oka odmeldować. W tej sytuacji Wielce Czcigodni członkowie komisji Madame Sroki musieliby chyba osobiście torturować złowrogiego Zbigniewa Ziobrę, by skłonić go do odpowiadania na pytania zdaniami pełnymi treści i w ten sposób zadośćuczynić socjalistycznej praworządności?
Stanisław Michalkiewicz