Michalkiewicz: Antysemityzm Wielce Czcigodnej Nowackiej Barbary (FELIETON)

0
0
Michalkiewicz:  Antysemityzm Wielce Czcigodnej Nowackiej Barbary (FELIETON)
Michalkiewicz: Antysemityzm Wielce Czcigodnej Nowackiej Barbary (FELIETON) / Sejmlog

Wprawdzie w demokracji, w odróżnieniu od pierwszej komuny, nie brakuje papieru toaletowego, ale dla większej ostentacji można zrobić wyjątek. Adam Grzymała Siedlecki wspomina, jak to we wczesnej młodości mieszkał w warszawskiej, XVIII-wiecznej jeszcze kamienicy, która nie miała urządzeń sanitarnych, w związku z czym ubikacja znajdowała się na podwórzu.

W kamienicy tej mieszkały dwie siostry, starsze damy, z pretensjami do sfer arystokratycznych. Nie bardzo miały już czym imponować pozostałym mieszkańcom, ale w jednej dziedzinie się wyróżniały. Kiedy jedna, czy druga maszerowała przez podwórze do ubikacji, ostentacyjnie trzymała w dłoni pęk papieru welinowego, który miał wieńczyć dzieło. Tym papierem welinowym dźgały sąsiadów w chore z zawiści oczy.

Wspominam o tym w związku z deklaracją Wielce Czcigodnej feministry Nowackiej Barbary, która w gabinecie obywatela Tuska Donalda dostała z rozdzielnika fuchę kierowniczki resortu edukacji. Jej ambicją jest wyszkolenie młodzieży, a zwłaszcza panienek płci żeńskiej w dziedzinie seksualnej – żeby na etapie, gdy Polska zostanie już przekształcona w Generalną Gubernię, potrafiły dogodzić Herrenvolkowi, czyli rasie panów, na czele której, jak już dzisiaj wiadomo, stoją Żydowie. W tym celu konsekwentnie usuwa wszystkie przeszkody, jakie spotyka na swojej drodze, zwłaszcza w postaci religii. Fałszywe pogłoski, jakie w związku z tym krążą, głoszą, że to z powodu pochodzenia feministry, która jakoby jest wnuczką księdza. Jak tam było, tak tam było, ale niepodobna nie zauważyć, że w tej zapamiętałości, jaka Nowackiej Barbarze towarzyszy w dziedzinie religii, może rzeczywiście być coś osobistego. Takie same podejrzenia rodzą sie w przypadku pana mec. Artura Nowaka, który w towarzystwie byłego ojczyka-jezuity, prof. Stanisława Obirka, zajmuje się obsrywaniem Kościoła katolickiego. Pan mec. Nowak twierdzi, że w młodości wybzykali go dwaj księża. Jak tam było, tak tam było – ale czy właśnie nie to jest przyczyną, że pan mec. Nowak zaczął pisać książki i w ogóle – stał się człowiekiem sławnym? Nie jest on zresztą wyjątkiem; są również kobiety, które dzięki bliskim spotkaniom III stopnia z osobami duchownymi, stały się damami i pisarkami. Może stałyby się damami i pisarkami i bez tych bliskich spotkań – ale pewności mieć nie możemy – bo cóż właściwie mogłyby wtedy opisywać, podobnie jak pan mec. Artur Nowak? Mój przyjaciel z czasów studenckich, cieszący się reputacją pożeracza serc niewieścich, wielokrotnie powtarzał mi, że jeśli już jakiejś damie ściera się puszek niewinności, to należy w zamian dostarczyć jej przeżyć. W przypadku osób twierdzących, że w przeszłości miały bliskie spotkania III stopnia z osobami duchownymi, tak właśnie musiało być, bo jeszcze po 30, a nawet 40 latach, nie bez pewnej melancholii, przypominają sobie tak zwane “momenty” - a że czasy mamy ciężkie, to nawet próbują wydostać z tego szmalec. A czasy mamy ciężkie w związku z proklamowanym przez Reichsfuhrerin Urszulę Wodęleje tak zwanym “zrównoważonym wzrostem”. Na czym polega zrównoważony wzrost? Na tym, że wszystko rośnie jednocześnie – przede wszystkim – ceny. W związku z tym coraz więcej ludzi próbuje wydostać szmal, skąd się tylko da, tak – jak to ujął poeta w nieśmiertelnym poemacie “Towarzysz Szmaciak - “jak za okupacji z Żyda”.

Wracajac do z gabinetu obywatela Tuska Donalda, czyli Wielce Czcigodnej Nowackiej Barbary, to w swoim czasie wydała ona rozporządzenie o zmniejszeniu liczby godzin religii i etyki do jednej tygodniowo. Sęk w tym, że art. 12 ust. 2 ustawy o systemie oświaty wymaga, by rozporządzenie regulujące sposób nauczania religii w szkołach publicznych, było wydane “w porozumieniu” w władzami kościelnymi – a w tym przypadku żadnego takiego “porozumienia” nie było. Dlatego też Trybunał Konstytucyjny uznał, że rozporządzenie Wielce Czcigodnej feministry Nowackiej Barbary jest “niekonstytucyjne”. Tymczasem Ministerstwo Edukacji daje do zrozumienia, że na podstawie tego niekonstytucyjnego rozporządzenia, już od września br. liczba godzin nauczania religii w szkołach publicznych zmniejszy się do jednej tygodniowo. To stanowisko Ministerium Edukacji bierze się stąd, iż Wielce Czcigodna Nowacka Barbara uważa, że “grupa udająca trybunał wraz z biskupami podważa działanie rządu”. Chodzi o to, że Judenrat “Gazety Wyborczej” pełniący w naszym bantustanie funkcję nadrzędnego organu władzy, pewnego dnia zadekretował, iż “nie uznaje” Trybunału Konstytucyjnego, który, zgodnie z wytycznymi Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej,, Judenrat nazwał “trybunałem Julii Przyłębskiej”. Obecnie, chociaż prezesem TK jest pan Bogdan Święczkowski, Judenrat nadal tego trybunału “nie uznaje” a za nim, jak za panią matką, “nie uznaje” go stado autorytetów moralnych oraz mikrocefale, których wybitną przedstawicielką jest właśnie Wielce Czcigodna z gabinetu obywatela Tuska Donalda, obywatelka Nowacka Barbara. Ciekawe, że akurat stojący na czele Judenratu “Gazety Wyborczej” pan red. Adam Michnik utrzymywał, że Żydów w Polsce “nie ma”. W tej sytuacji aż strach pomyśleć, co by to było, gdyby “byli”?

Bo trzeba nam wiedzieć, że widoczna niechęć Wielce Czcigodnej Nowackiej Barabary do religii katolickiej ma charakter jawnie antysemicki. Chodzi o to, ze zwłaszcza w pierwszej fazie nauczania, edukacja ta obejmuje tak naprawdę naukę żydowskiej historii plemiennej, tyle, że podanej w religijnym sosie. Zwrócił na to uwagę jeszcze w XIX wieku brytyjski polityk pochodzenia żydowskiego, nawiasem mówiąc – chrześcijanin - późniejszy premier Wielkierj Brytanii, Beniamin Disraeli. Przemawiając w Parlamencie wbrew stanowisku własnej partii, która uważała, że Rotschild, jako poseł do Izby Gmin, powinien złożyć przysięgę, której złożenia odmówił, jako niezgodnej z wyznawaną przezeń religią, Disraeli powiedział: “uczycie dzieci wasze historii żydowskiej, co niedziela śpiewacie hymny żydowskie. Właśnie jako chrześcijanin żądam, by Rotschild był przyjęty!” W odróżnieniu od Disraeliego, warszawski Judenrat stoi raczej na nieubłaganym gruncie całkowitego usunięcia znienawidzonego chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej naszwego bantustanu – ale przypuszczam, że nie czyni tego z pobudek ideologicznych, tylko politycznych w przekonaniu, że usunięcie chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej sprawi, iż tubylcy zostaną poddani ideologicznej kurateli Judejczyków, którzy – jak zauważył w swojej ostatniej książce “Mit starszych braci w wierze”, pan red. Paweł Lisicki – ścisłe kierownictwo Kościoła katolickiego stopniowo poddają swojemu nadzorowi. W tej sytuacji Wielce Czcigodna obywatelka Nowacka Barbara wprawdzie może się podetrzeć welinowym papierem z orzeczeniem TK – ale powinna zachować ostrożność – jak podczas bliskiego spotkania III stopnia z jeżem.

Stanisław Michalkiewicz

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną