Minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podał się do dymisji. To efekt protestów rolników, którzy uważają, że nie zrobił nic, aby zatrzymać napływ taniego zboża z Ukrainy.
Kowalczyk nawiązał do konfliktu z rolnikami, mówiąc: "Bardzo dziękuję za współpracę wszystkim organizacjom rolniczym. Życzę mojemu następcy sukcesów i rozwiązania problemu".
Jak dodał: "Złożyłem rezygnację z funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi, widząc, że podstawowy postulat rolników przez Komisję Europejską nie zostanie spełniony".
Tym winnym zalewu Polski przez tanie zboże z Ukrainy miała być właśnie Unia, choć to polski rząd jest odpowiedzialny za ochronę polskich rolników. Teraz minister rozwoju i technologii Waldemar Buda znalazł nowego winnego: są nim polskie firmy sprowadzające zboże z Ukrainy.
Waldemar Buda na konferencji prasowej w siedzibie PiS w Łodzi powiedział: „Jest kilkanaście firm, które doprowadziły do tego, że mamy bardzo dużo zboża sprowadzonego z Ukrainy. Chciałbym poznać te firmy, żeby każdy mógł ocenić, czy było to etyczne działanie, polegające na tym, że nie kupowano zboża od polskich rolników, tylko ściągano je taniej z Ukrainy i doprowadzono do nadpodaży w Polsce”.
Dodał też, że przedsiębiorcy domagają się opróżnienia silosów, ale zasugerował, że zapewne znowu chcą zapełnić je ukraińskim zbożem.
Jest to tłumaczenie rodem z PRL-u. Za złą sytuację odpowiedzialni są ci źli prywaciarze, którzy w imię patriotyzmu powinni kupować droższe polskie zboże. Jest to absurdalna interpretacja. Przedsiębiorcy dążą do zysku i jeśli mają możliwość kupić gdzieś towar taniej, kupią go. To rząd jest odpowiedzialny za chronienie rolników i wiedząc od dawna o tym, że ukraińskie zboże popłynie do Polski, powinien przyjąć odpowiednie rozwiązania. Niestety, podobnie oskarżano wcześniej prywatne składy węgla o zawyżanie cen. Jak zawsze winni są przedsiębiorczy Polacy.
