Dr Korona: "Kowalczyk odszedł, problemy pozostały"

0
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / prawy.pl

Z dr Danielem Alainem Koroną, byłym prezesem Elewarru i doradcą Związku Zawodowego Rolnictwa „KORONA” rozmawia Alicja Dołowska. 

Wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk  właśnie zgłosił dymisję. Rolnicy jej chyba oczekiwali. Jednak problemy przez niego nierozwiązane pozostały i nadal wywoływać będą protesty. Co to załatwia?

 

- Problemy pojawiły się w ubiegłym roku, ale minister nic nie czynił. Na nasze wystąpienia otrzymywaliśmy wielostronicowe urzędnicze elaboraty, z których nic nie wynikało. Na spotkaniach sugerowaliśmy pewne rozwiązania, ale ministerstwo nie pracowało nad nimi, a co najmniej robiło to opieszale. Dla przykładu, wznowienie programu Locha Plus, zaakceptowane i przez ministra Kowalczyka, i premiera Morawieckiego do tej pory nie nastąpiło, a wystarczy przecież powtórzyć ten sam program zmieniając jedynie daty. Postulaty zwiększenia rezerw strategicznych czy dopłat o charakterze eksportowym (zwane obecnie transportowymi) zgłaszaliśmy w grudniu. Zostały niby pozytywnie przyjęte, ale wciąż nie ma konkretnych decyzji ani ich realizacji. Są jedynie zapowiedzi. Przy takim tempie pracy i rozwiązywania problemów, nie ma co się dziwić, że one nadal występują i wywołują protesty. Dobrze się stało, że minister, który nie dawał sobie rady, odszedł, ale problemy pozostały, a te kilka straconych miesięcy powoduje, że nie będziemy w stanie uporać się ze sprawami do żniw.

- Rezygnację Kowalczyka okrzyknął jako swoje zwycięstwo PSL. bo ludowcy zapowiadali wobec jego osoby wniosek o votum nieufności. Dość to obłudne. gdyż wielu działaczy z PSL  siedzi w różnych spółkach zbożowych,  które  mocno skorzystały na zalewie bezcłowego ukraińskiego ziarna, skupując je po cenach o połowę tańszych, czyli dumpingowych. Taka jest troska PSL o polskiego rolnika. 

- PSL złożył wniosek o wotum nieufności, właśnie by nie odwoływano Kowalczyka. Perfidnie liczyli że PIS obroni Kowalczyka, będą mogli dalej go atakować i na tym zdobywać głosy poparcia. Natomiast dymisja to efekt protestów rolniczych, a także faktu, iż operacja Okrągły Stół się nie udała. Co prawda podpisano porozumienie, ale ZZR KORONA go nie podpisał i publicznie uznał za puste hasła. Solidarność Rolników Indywidualnych w zachodniopomorskiem nie zaprzestała protestu, a Oszukana Wieś się zreflektowała i zorganizowała protest w Hrubieszowie. A co do PSLowców, to niech wyjaśnią rolnikom czy firmy z nimi powiązane np. Bioagra kupowały jak wskazują rolnicy - ukraińskie zboże i rzepak.

- Mówi się, że Kowalczyk został postawiony w roli kozła ofiarnego, bo w istocie cały rząd nawalił spóźniając się z reakcją na nadpodaż ukraińskiego zboża na polskim rynku. Podobno lekceważono jego alarmy.

- Już w zeszłym roku osobiście jako były prezes Elewarru i jako Związek Zawodowy Rolnictwa „Korona” alarmowaliśmy o problemie nadpodaży zbóż, było nasze pismo do Kaczyńskiego, do premiera, mówiłem o tym publicznie. Jako że decyzja w kwestiach celnych należy do Unii Europejskiej, apelowaliśmy o wystąpienie do Komisji Europejskiej o zastosowanie klauzul ochronnych. Minister Rolnictwa wystąpił 19 stycznia ze stosownym pismem do ministra rozwoju i na tym poprzestał. Powinien był tupać nogami i jako wicepremier zażądać w tej sprawie wystąpienia, ale Kowalczyk to nie ten charakter, nie ta osobowość. Minęły miesiące i dopiero teraz nastąpiło przebudzenie, że trzeba jednak do Unii Europejskiej wystąpić .

- Kilka dni temu w końcu premierzy 5 krajów: Polski, Rumunii, Bułgarii, Węgier i Słowacji wystosowali do Komisji Europejskiej wspólny list  wnioskując o przywrócenie ceł na ukraińskie zboża, gdyż obecna sytuacja godzi w ich rolników. Czy to coś pomoże? 

- Słyszę że polski rząd wystąpił do Komisji Europejskiej, mówiąc sprawdzamy i dlatego złożyliśmy wniosek z prośbą o kopię tego wystąpienia. Jeżeli wystąpienie to był ten apel premierów z 5 krajów (a na to wygląda), to z niego niewiele wyniknie, gdyż jest to apel stricte polityczny. Zresztą, wicepremier Kowalczyk już zapowiedział, że prawdopodobnie nic z tego nie będzie.

- Jeśli KE nie odblokuje ceł, jakie są możliwe sposoby rozwiązania tego konfliktu?

- Przewidywane są w tym roku mniejsze zbiory na Ukrainie, co powinno złagodzić problem importowy. Można podejrzewać, że import nastąpi, ale w mniejszej skali niż dotychczas. Ponadto cła i kontyngenty nie dotyczą w świetle układu stowarzyszeniowego UE-Ukraina wszystkich produktów, a jedynie niektórych z nich. W przypadku zbóż chodzi o pszenicę, której zaimportowaliśmy oficjalnie blisko 0,8 mln ton. Kukurydza (ponad 2 mln ton) była i przed wojną już zwolniona z cła. Ale zboże ukraińskie to tylko jeden z elementów problemu. Trzeba wyeksportować do czerwca co najmniej 6 mln ton zbóż, a nasze możliwości to ok. 3 mln ton. Do tego dochodzą zjawiska rozmijania się oczekiwań kupujących i sprzedających rolników odnośnie cen, co powoduje chwilowe spadki a później zwyżki podaży zbóż. Jeżeli zapowiada się dopłaty (sprzedażowe, transportowe), to nie można czekać na stosowne regulacje miesiącami, bo to dezorganizuje rynek. Jeżeli chodzi o zboże ze żniw, w silosach i magazynach może zabraknąć powierzchni, czyli trzeba będzie składować w tzw, rękawach foliowych. W ten sposób suche zboże będzie można przechowywać przez 6 miesięcy. Jednak bez zdynamizowania eksportu i popytu krajowego (kłania się brak programu Locha Plus), te problemy nie znikną.

- Nie tylko zboże jest problemem. Mało kto dziś pamięta, że układ stowarzyszeniowy, przez  który nie możemy przywrócić ceł na rzepak i kukurydzę bez zgody innych państw UE, podpisał ówczesny premier rządu RP Donald Tusk, który teraz rzuca gromy w sprawie napływu zboża ukraińskiego i jego skutków . 

- Układ Stowarzyszeniowy Unia Europejska – Ukraina podpisano w maju 2014 roku, figuruje pod nim podpis ówczesnego premiera Donalda Tuska. Na mocy tego układu nie ma ceł i kontyngentów na rzepak, a kukurydza objęta jest cłem w wysokości 0%. Nie ma możliwości prawnej zmiany tej sytuacji, bo trzeba uzyskać zgodę pozostałych państw UE, a tymczasem Holandia, Hiszpania, Włochy są dużymi importerami ukraińskiej kukurydzy. Dziś Tusk grzmi o napływie niekontrolowanego zboża z Ukrainy, ale te 2 mln ton kukurydzy, które wpłynęły oficjalnie do Polski nie są wynikiem przyjęcia czerwcowego rozporządzenia UE 870/2022, ale właśnie układu stowarzyszeniowego. Podobnie w przypadku rzepaku, ale też innych produktów. Ponadto rozporządzenie UE, które zwolniło z ceł pszenicę przegłosował Parlament Europejski. A jak głosowali w tej sprawie posłowie Platformy Obywatelskiej, Lewicy czy PSL? Przypominam, że obecna opozycja jest bezwarunkowo pro-unijna, nawet w sprawach, w których regulacje utrudniają lub wręcz uniemożliwiają ochronę naszego rynku. I równocześnie ta opozycja grzmi dziś, że mamy niekontrolowany napływ produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, do czego sami się przyczynili. To zwykła hipokryzja.

Foto: zrzut ekranu/ ŚwiatRolnika

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną