Jeszcze trzy dni temu brytyjski Guardian donosił, że były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział, iż Moskwa przygotowuje się do ukraińskiej kontrofensywy. Kijów twierdził natomiast, że siły rosyjskie „wyczerpują się”.
„Oni [strona ukraińska] przygotowują się do ofensywy, wszyscy to wiedzą. Nasz sztab generalny to kalkuluje i przygotowuje własne rozwiązania” – powiedział Miedwiediew w rozmowie z rosyjskimi mediami.
Miedwiediew, który jest wiceprzewodniczącym potężnej rady bezpieczeństwa Putina, ostrzegł ponadto, że Moskwa jest gotowa użyć „absolutnie każdej broni”, jeśli Ukraina spróbuje odzyskać Półwysep Krymski, który Rosja zaanektowała w 2014 roku.
Ostatnia pozorna groźba Miedwiediewa użycia broni nuklearnej pojawiła się w związku z rosnącym uznaniem Moskwy, że jej siły mogą wkrótce znaleźć się w defensywie na Ukrainie, ponieważ jej własna zimowa ofensywa wydaje się zwalniać.
W wywiadzie wideo opublikowanym w czwartek na swoich kanałach społecznościowych Jewgienij Prigożyn, szef grupy Wagnera, ostrzegł, że Ukraina planuje otoczyć prywatne siły wojskowe w Bachmucie i ruszyć w kierunku Morza Czarnego w częściowo okupowanym regionie Zaporoża. Twierdził, że Ukraina skoncentrowała ponad 80 000 żołnierzy wokół miasta okupowanego na wschodzie Ukrainy.
Tymczasem teraz w wywiadzie dla japońskiej gazety Yomiuri Shimbun prezydent Ukrainy Wołodymyr Żeleński powiedział, że Kijów nie może rozpocząć kontrofensywy przeciwko Moskwie, dopóki zachodni sojusznicy nie wyślą większego wsparcia wojskowego. Powiedział również, że sytuacja we wschodniej części kraju "nie jest dobra" i zaapelował do Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich o zwiększenie dostaw amunicji.
Eksperci są zgodni natomiast co do tego, że jeśli teraz nie rozpocznie się kontrofensywa, to wkrótce Rosja odbuduje swój potencjał i wojna może ciągnąć się długie lata. Słowa prezydenta są o tyle zadziwiające, że jeszcze kilka dni temu media informowały, że Ukraina ma cały potrzebny sprzęt. Pytanie więc, o co tu chodzi?
