Kadyrow, Morawiecki i niepodległa Czeczenia (FELIETON)

Ostatnio na internetach doszło do pyskówy pomiędzy „płemiełem wszystkich Polaków” Mateuszem Morawieckim, a znanym demokratą z Czeczeni Ramzanem Kadyrowem. Zaczęło się głupiej i szkodliwej wypowiedzi naszego premiera, który stwierdził w rozmowie z francuską telewizją LCI: „niektóre narody są w Rosji jak w więzieniu (...) „Te części Rosji mogłyby zostać wyzwolone, jak na przykład Czeczenia mogą się uniezależnić . Walczyli o wolność od wieków i walczą o nią z wielkim zapałem od dziesięcioleci. Myślę, że to terytorium zasługuje na niepodległość”.
Morawiecki mówi „Wolna Czeczenia”
Cóż nie było to ani skuteczne, ani mądre. Czeczeni drugą wojnę czeczeńską przegrali, a te klany, które skumały się z Rosją (z rodem Ramzana Kadyrowa na czele) rządzą w republice i nikt ich raczej z siodła nie wysadzi. Kasa płynie szerokim strumieniem z Moskwy i wszystkim (a przynajmniej tym powiązanym z władzą) żyje się jak w Dubaju. Opozycji nie ma. A ta co była, to już dawno ich truchła posłużyły wilkom i niedźwiedziom w górach za przekąskę. Następnego zrywu nie będzie. Ponieważ nie ma kim i nikomu się to nie opłaca. Ci którzy mogli robić ów zryw, czyli dawny vilajet (emirat) kaukaski Państwa Islamskiego to cień dawnej potęgi. Został może co dwudziesty bojownik. A wszystkie inne, niespokojne dusze dały się wybić w każdej islamskiej wojnie religijnej na ziemi (ostatnio głównie w Afganistanie i Syrii). Dlatego Kadyrow wie, że można mu skoczyć.
I odpowiedź Kadyrowa
„Mówi (premier Mateusz Morawiecki – przyp. red.), że muszą wspierać Iczkerię. Mam pytanie: gdzie byłeś, kiedy walczyliśmy o Iczkerię, kiedy broniliśmy interesów niepodległościowych; dlaczego państwa europejskie, w tym Ukraina, nie poparły nas, a dziś nagle postanowiłeś wesprzeć nieistniejące państwo? (…) Mieszkańcy Czeczenii postanowili „żyć jako część Federacji Rosyjskiej” – i to jest wybór narodu. (…) A dzisiaj, bez względu na to, jak bardzo chcemy odrębnego państwa, nie możemy istnieć jako odrębne państwo, ponieważ półtora miliona ludzi potrzebuje wyżywienia, ubrania, butów, edukacji, przedszkola, spraw społecznych i innych programów i projektów, a sami nie możemy tego ciągnąć. Dlatego pod każdym względem nasi ludzie dokonali właściwego wyboru. I każdego roku, każdego dnia jesteśmy o tym przekonani” – powiedział w wiadomości wideo opublikowanej 28 stycznia na swoim kanale na Telegramie Ramzan Kadyrow.
Wcześniej czeczeński przywódca stwierdził, że „Ukraina to już zamknięta sprawa. Interesuje mnie Polska. Po Ukrainie, jeżeli będzie taki rozkaz, pokażemy, do czego jesteśmy zdolni w 6 sekund”. Cóż może to czcze przechwałki, ale biorąc pod uwagę naszą, rozbrojoną armię mogłoby być różnie.
Ukraińcy sobie przypomnieli o Czeczenii
Z jednym niestety Kadyrow ma rację. Ukraina miała gdzieś Czeczenów i Iczkerię w czasie obu wojen czeczeńskich. A przyjęcię przez Radę Najwyższą Ukrainy uchwały, w której uznała Czeczeńską Republikę Iczkerii za terytorium „tymczasowo okupowane przez Federację Rosyjską” nastąpiło dopiero w październiku 2022 roku. W Europie temat niepodległej Czeczenii zaczął być dyskutowany dopiero po tym wydarzeniu. A więc wszystko to miało miejsce dopiero na jesieni zeszłego roku.
Kadyrow to bandyta, ale też Czeczen
Szef Republiki Czeczeńskiej ma wiele za uszami. Jest uważany za zaufanego człowieka Władymira Putina. Był oskarżany przez Annę Politkowską o torturowanie Czeczenów, inspirowanie politycznych i mafijnych zabójstw, czy udział w porwaniach dla okupu. Był też oskarżany o zamordowanie samej Politkowskiej. Jednak mimo wszystko jest rdzennym Czeczenem, ma ogromne poparcie części klanów (swojego i paru innych) i władzę prawie absolutną w republice. W dodatku twierdzi, że choć Zachód wspierał separatyzm w Czeczenii, a oficerowie wywiadu USA udzielali wsparcia czeczeńskim bojownikom o wolność. To mówi także, że potem wsparcie się skończyło, a Zachód dogadał się z Moskwą i w zamian za inne koncesje nie pozwolił na zbudowanie państwa czeczeńskiego. Co akurat przy różnych woltach amerykańskiej polityki jest nie tylko możliwe, ale i prawdopodobne.
Żeby nam Kosowo i Czeczenia nie wyszły bokiem...
Co gorsza Morawiecki zdaje się nie rozumieć jednego – kiedy dziś wspiera oderwanie Czeczenii od Rosji, a wcześniej popierał oderwanie Kosowa od Serbii to daje Niemcom i Rosjanom (oraz innym wrogom Polski) do ręki argument, że przykładowy separatyzm i oderwanie Śląska od Polski to rzecz dobra i oparta na takim samym samostanowieniu narodu (i nieważne, że nie ma narodu śląskiego, ale jak Niemcy uznają, że go potrzebują to będzie). A więc albo premier o tym nie myśli, albo o tym doskonale wie i Polską się nie przejmuje.
Zdzisław Markowski
Źródło: ZM