Michalkiewicz: Złudzenia i łajdactwo (FELIETON)

W swioim “Wstępie do bajek” pozbawiony złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki napisał m.in: “Był minister rzetelny; o sobie nie myślał”. Niedawno pewien widz oglądający moje nagrania zapytał, dlaczego uważam, iż ksiądz biskup Krasicki był pozbawiony złudzeń. Uważam tak dlatego, że był – co dobrze o nim świadczy – bo nie tylko rozumiał, że człowiek ma skłonności do złego, ale nawet – co dzisiaj jest wielką i obrosłą mitem rzadkością - wyciągał z tego wnioski. Wspomniany “Wstęp do bajek” jest właśnie rodzajem katalogu charakterystycznych przywar, chociaż ich bynajmniej nie wyczerpuje. Uzupełnie stanowi choćby fraszka o guwernantce – a warto dodać, że w związku z panującą w tej epoce modą na francusczyznę, było w Polsce bardzo wiele guwernantnek francuskich.
A oto fraszka: “Guwernantka umarła. Jest w niebie. Jak zwykle wziął ją Pan do siebie”. Nawiasem mówiąc, na tle ówczesnej twórczości poezje księdza biskupa Krasickiego są bardzo umiarkowane, np. w porównaniu z francuskim utworem, w którym autor zwraca się z prośbą do damy, by podarowała mu klejnocik, który “trochę się rozchyla, gdy robisz Pani reverence”. O ile jednak w tamtej epoce damy były bardziej umiarkowane i za flirt przelotny nie oczxekiwały dożywotniego utrzymania, a ludzie, zwłaszcza wykształceni, byli pozbawieni złudzeń, o tyle teraz, kiedy wszyscy, a zwłaszcza były jezuita, pan Stanisław Obirek, odczuwają dumę z tego, że “mamy XXI wiek”, zdecydowana większość karmi się złudzeniami, co zresztą jest przyczyną wiekszości rozczarowań, a nawet tragedii. Na przykład obecnie w Polsce bardzo wielu ludzi uważa, że Ukraińcy prowadzą wojnę również, a może nawet przede wszystkim w obronie Polski, podczas gdy przecież amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin otwartym tekstem powiedział w Kijowie, że ta wojna nie toczy się ani w obronie Ukrainy, ani – tym bardziej – w obronie Polski, tylko w celu “osłabienia Rosji”. Na razie do tragedii jeszcze nie doszło, bo Departament Stanu zdementował pogłoski, jakoby USA doradzały ukraińskiemu prezydentowi, by gwoli zakończenia wojny oddał Rosji 20 procent ukraińskiego terytorium, ale przecież o możliwości “zamrożenia konfliktu” ambasadoressa USA przy NATO mówiła wiele miesięcy temu. Wszystko tedy, łącznie z tragedią, jest jeszcze przed nami tym bardziej, że rząd “dobrej zmiany”, z poświęceniem godnym lepszej sprawy, realizuje umowę z Ukrainą z 2 grudnia 2016 roku, na podstawie której Polska zobowiązała się do udostępnienia Ukrainie za darmo zasobów całego państwa i to w zasadzie bez żadnych organiczeń. Czy przypadkiem ostatnie przetasowania w naszej niezwyciężonej, chociaż obecnie rozbrojonej armii (obok Orła znak Pogoni, poszli nasi w bój bez broni...”) nie są aby rozpaczliwą próbą zaklajstrowania sytuacji? Wszystko to być może, ale przecież pan generał Kukuła, mianowany właśnie przez pana prezydenta na stanowisko dowódcy Rodzajów Sił Zbrojnych też nie wymyśli prochu, podobnie jak jego poprzednicy. Czyżby pan prezydent, uświadomiwszy sobie, co narobił, usiłuje obecnie organizacyjną krzątaniną rozładować trawiący go niepokój? Z jednej strony przynosiłoby mu to zaszczyt, chociaż z drugiej – są to przecież działania pozorne, jako że ex nihilo nihil fit, co się wykłada, że z niczego nic nie będzie.
Wróćmy jednak do pozbawionego złudzeń księdza biskupa Krasickiego, a zwłaszcza – do jego uwagi o ministrze rzetelnym, który o sobie nie myślał. Niewątpliwie ta uwaga wyrasta z biblijnej przestrogi, by “nie zawiązywać gęby wołowi młócącemu” i dlatego sprawowanie władzy wiąże się z tak zwanymi “konfiturami”. Właśnie obóz zdrady i zaprzaństwa z Judenratem “Gazety Wyborczej” na czele, czyni gorzkie wyrzuty panu ministrowi Czarnkowi, że wyfutrował jakieś organizacje pozarządowe i straże pożarne. Jużci, prawda, ale przecież nie chodzi o to, że wyfutrował, bo inni też futrowali, tylko – że wyfutrował nie tych, co trzeba. Mamy w Polsce kilkadziesiąt tysięcy organizacji pozarządowych, które nazywają się tak – jak to mówił pan Zagłoba - “przez politykę”, bo tak naprawdę, to zdecydowana większość z nich jest podłączona do finansowych kurków – jak nie samorządowych, to rządowych, albo i jednych i drugich, a nawet – do kurków europejskich, z których sama melasa leci wprost do pyska. Tedy każda ekipa, czy to w samorządach, czy rządzie, futruje zaprzyjaźnione pozarządowe organizacje, które w rewanżu wyświadczają swoim dobrodziejom rozmaite przysługi. Zatem winą pana ministra Czarnka nie jest to, że wyfutrował, tylko – że wyfutrował niewłaściwie. Bo gdyby, dajmy na to, futrował organizacje pozarządowe, co to pragną wnieść do szkół oświaty kaganek w postaci nauki masturbacji przy pomocy rozmaitych pomysłowych przyrządów, to przecież ani Judenrat “Gazety Wyborczej” by go nie demaskował, ani Donald Tusk by się nie “wściekał” i nie toczył piany. Tymczasem minister Czarnek dopuszcza się karygodnej samowolki, bo przecież wiadomo, że “pula nie jest do kradzieży! Pula się cała nam należy! - tłumaczył robotnikowi Deptale bohater nieśmiertelnego poematu Janusza Szpotańskiego “Towarzysz Szmaciak”. Co innego, gdyby Judenrat, czy choćby Donald Tusk sprzeciwił się samej zasadzie futrowania organizacji pozarządowych z pieniędzy podatkowych. O tym jednak nie ma mowy. Jak pamiętamy z kampanii wyborczej w roku 2019, zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Zjednoczona Prawica, zarówno PSL, jak i partia Razem, licytowały się, kto wyda wiecej pieniędzy na futrowanie. W tej licytacji nie wzięła udziału jedynie Konfederacja, mówiąc, że nie będzie nikomu rozdawała, ale też nie będzie rabowała. Z tego powodu uznana została ponad podziałami za wroga publicznego. Co prawda i jej zdarzają się wypadki przy pracy w postaci niedawnego głosowania za ustawą “o zmianie ustawy w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych”, pod którą to obiecującą nazwą kryło się wprowadzenie opodatkowania zbiórek publicznych, co jest łajdactwem do kwadratu, bo przecież te pieniądze musiały zostać uprzednio opodatkowane podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Podejrzewam w związku z tym, iż Wielce Czcigodni posłowie Konfederacji głosujący za tą ustawą, zwyczajnie jej nie czytali, tylko dali się omamić chwytliwym tytułem. Generalnie jednak Konfederacja sprzeciwia się samej zasadzie futrowania, więc w gruncie rzeczy tylko ona miałaby moralne prawo krytykowania pana ministra Czarnka, podczas gdy pozostałe formacje mogą się spierać między sobą już tylko o różnicę łajdactwa. Ale dopóki większość obywateli nie zrozumie, że rząd nie może niczego im dać, bo nie wytwarza żadnego bogactwa, a może tylko podstępnie przekupywać ich ich własnymi pieniędzmi, dopóty będą padali ofiarą własnych złudzeń. Dlatego właśnie przy każdej okazji przypominam postać księdza biskupa Ignacego Krasickiego, który wszelkich złudzeń się pozbawił, dzięki czemu nawet po 300 latach możemy z jego twórczości czerpać naukę.
Stanisław Michalkiewicz
Źródło: SM