Czyściec z wąsami. Komentarz prezydenta Czech do czeskich wyborów

W sobotę 14 stycznia ogłoszone zostały wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Republice Czeskiej. Dwaj kandydaci z największym poparciem uzyskali niemal identyczny wynik. Choć zaskakująco wygrał je generał armii czeskiej z komunistycznym rodowodem tajnych służb. Bardzo ciekawie wybory podsumował aktualny jeszcze prezydent Republiki Czeskiej Miloš Zeman przy okazji zdradzając kogo sam popiera.
Sobotnie wyniki wyborów dały 35,40 % poparcia Petrowi Pavelovi byłemu generałowi prominentnemu oficerowi w strukturach NATO oraz 34,99 % Andrejovi Babišovi byłemu premierowi Republiki Czeskiej. Trzecie miejsce zajęła Danuša Nerudova, pupilka amerykańskich demokratów, która zapytana kogo poprzez w drugiej turze stwierdziła, że Pavel to nie „niebo”, a Babiš to „piekło”, dlatego wybór według niej jest oczywisty.
Nawiązując do jej charakterystyki obu kandydatów prezydent Republiki Czeskiej Miloš Zeman, stwierdził, że obaj reprezentują „czyściec” ale lepsze predyspozycje do sprawowania funkcji prezydenta posiada Babiš. Zapytany o ocenę Pavla stwierdził ironicznie, że podobają mu się jego wąsy. Natomiast niepokoi go jego wojskowa przeszłość i zasugerował, że zwycięstwo żołnierza w pierwszej turze jest zastanawiające, ponieważ w większości cywilizowanych państw taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Zeman dostrzegł również, że popierają go również wszystkie czołowe ośrodki medialne w Czechach. Zna się dobrze na wojsku, ale to za mało, żeby być dobrym prezydentem. W trakcie debat wyborczych Babiš wykazuje się znacznie bardziej wszechstronną wiedzą potrzebną do sprawowania władzy w państwie. Babiš wytyka Pavelovi, że ma za sobą nie tylko sprawowanie wysokiego stanowiska w NATO, ale działalność w czechosłowackich służbach specjalnych w czasach komunistycznych.
Pavel to typowy karierowicz najpierw gorliwy oficer służb komunistycznych a potem równie gorliwy figurant w strukturach NATO. Popiera ruch LGBT, obecność Czech w Unii Europejskiej i NATO. Natomiast Babiš to biznesmen, za którym ciągnie się afera związana z defraudacją unijnej dotacji. Jest założycielem liberalnej i centrowej partii Akcja Niezadowolonych Obywateli w skrócie ANO, takiego trochę naszego KUKIZA 15, która ma reprezentację w parlamencie. Wielu Czechów zarówno jego jak i partię ANO uważa za reprezentantów populizmu. Babiš potrafi być pragmatyczny, kiedy trzeba, dlatego bliżej mu często do Wiktora Orbana niż do UE. Jest zdecydowanie bardziej sceptyczny co do bezwarunkowego wspierania Ukrainy oraz utrzymywania Ukraińców nad Wełtawą niż premier Czech Petr Fiala, który zachowuje się w tej kwestii równie nieodpowiedzialnie co polski rząd. Niestety od czasów, kiedy robił „interesy” z Kulczykiem przestał lubić Polskę i Polaków. Kiedy był premierem stracił sporo energii na rzecz rugowania polskich produktów spożywczych z czeskich sklepów. Wspierał promowanie działań wskazujących na to, że polskie produkty są gorszej jakości, a w dodatku niezdrowe. Takie podejście, w którym prywatne doświadczenia przedkłada się nad dobro ogółu niezbyt dobrze o nim świadczą jako o polityku i głowie państwa.
Jak więc widać po zdroworozsądkowej prezydenturze Zemana, który choć posiadał lewicowy rodowód, to często podejmował decyzje z ducha prawicowe, Czechy mają równie słabe perspektywy co do możliwości posiadania prezydenta z prawdziwego zdarzenia co Polacy. Z punktu widzenia polskich interesów i polsko-czeskiej solidarności czy to w ramach grupy V4, czy UE obie te kandydatury również nie wieszczą nic pozytywnego. Choć i tak paradoksalnie liberalizm Babiša ma bardziej ludzką twarz.
Arkadiusz Miksa
Źródło: Arkadiusz Miksa