Szokujące słowa premiera! Kierowcy będą mieć PROBLEM!

Premier stwierdził na konferencji: „Są duże deficyty diesla w Europie, to jest bardzo poważny problem. Mam nadzieję, że nasz koncern multienergetyczny poradzi sobie i z tym”.
Kłopot nie jest nowy, bo już w listopadzie Morawiecki ostrzegał, że są kraje, gdzie diesel jest reglamentowany. Wyraził wówczas nadzieję, że w Polsce tak nie będzie i importujemy więcej tego paliwa.

Analityk e-petrol.pl Jakub Bogucki w wywiadzie dla Interii.pl powiedział, że nie przypuszcza, aby Diesla zabrakło. Jego cena może jednak przyprawiać o zawrót głowy. Mówił: „W konsekwencji zmienią nam się ceny, prawdopodobnie bardzo wyraźnie. Jak wyraźnie? Nie jestem w stanie tego wysondować. Jest jakaś granica konsumenckich możliwości. Myślę, że zupełnie realnym scenariuszem jest 8-9 zł, powyżej tej wartości byłbym zaskoczony, ale nie można wykluczyć takiej możliwości”.
Jest to efekt tego, że Europa importowała aż 40% Diesla z Rosji. W zeszłym roku Polska importowała 32% diesla, w tym dwie trzecie z Rosji. Tymczasem 5 lutego Unia Europejska zadecydowała o kolejnym pakiecie na Rosję. Obejmuje on zakaz importu paliw gotowych z Rosji. Chodzi głównie o diesla.

Import diesla nie jest tak prosty niż ropy, bo paliwo to wymaga to rafinerii i mocy produkcyjnych. W dodatku cała Europa jest w podobnej sytuacji jak Polska. Winduje to ceny i sprawia, że surowiec trudno pozyskać.

Z całą pewnością sankcje są potrzebne, aby powtrzymać Rosję, ale wraca pytanie, za jaką cenę? Po raz kolejny uderzają one w Polaków. Tym razem duża grupa kierowców może mieć poważny problem. Każdy rząd powinien w pierwszej kolejności brać pod uwagę interes własnych obywateli.

Jak się wydaje, w pierwszej kolejności powinno się zabezpieczyć dostawy diesla, a dopiero potem zakazywać jego importu z kraju, który stanowił do tej pory główne źródło. Oczywiście, decyzja o tym nie zapadła w Warszawie, ale w Brukseli. Trudno jednak przypuszczać, żeby polski rząd protestował, skoro jest pierwszy, jeśli chodzi o kolejne sankcje na Rosję. Generalnie jest to dobra postawa, ale nigdy dobro Ukrainy, ani żadnego innego kraju, nie powinno być ważniejsze dla naszych rządzących, niż nasze.

To jest kolejny cios w posiadaczy diesla. Jeszcze niedawno diesle były bardzo popularne. Uważano, że zapewniają nie tylko oszczędność, ale też są przyjazne środowisku. Nagle jakaś wajcha została przesunięta, a samochody z silnikami diesla znalazły się na cenzurowanym. Do tego stopnia, że coraz więcej włodarzy miast wprowadza zakazy wjazdu dla kierowców poruszającym się samochodami z dieslem.

Diesle były promowane jako wybór przyjazny dla środowiska, ponieważ zużywają mniej paliwa, aby uzyskać takie same osiągi jak silniki benzynowe. W pewnym momencie zaczęła pojawiać się jednak krytyka, że skupiono się tylko na jednym obszarze – redukcji emisji gazów cieplarnianych poprzez minimalizację emisji CO2 – i zignorowano inne skutki oleju napędowego. Podkreślano, że są nimi: cząstki stałe (PM), tlenki azotu (NOₓ), dwutlenek azotu (NO₂), podtlenek azotu w gazie cieplarnianym (N₂O), tlenek azotu (NO). Co ważne, cząstki te są bardziej groźne dla zdrowia ludzkiego, niż dla klimatu.

Od tego czasu jednak w samochodach z dieslem zaczęto montować lepsze filtry, które wyłapują większość zanieczyszczeń. Pomimo wszystkich różnic między samochodami benzynowymi i wysokoprężnymi w przeszłości, obecne normy emisji UE dla nowych pojazdów obu typów są dość podobne.

Ukazała się właśnie nowa książka autora pt. „Wielka grabież. Zielony Ład, czyli jak nas okradają pod przykrywką ochrony środowiska”. Dostępna bezpośrednio u wydawcy: Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu (tel. 601 519 847) lub w księgarniach, m.in. 3dom (https://3dom.pro/19344-wielka-grabiez-zielony-lad-czyli-jak-nas-okradaja-pod-przykrywka-ochrony-srodowiska-chris-klinsky.html)

Chris Klinsky

Źródło: Interia.pl