Wybawcza rtęć dla opozycji

Opozycja dwoi się i troi, aby tylko znaleźć pretekst do wywołania społecznych niepokojów. Już od pewnego czasu sytuacja u nas jest bardzo trudna. Żyjemy w atmosferze niepokoju i lęku od ponad dwóch lat. Najpierw pandemia i niepokojące liczby o ponadstandartowej ilości zgonów. Potem zachwianie bezpieczeństwa ekonomicznego i socjalnego.
W tym roku doszła wojna za naszą wschodnią granicą z rakietami i bombami , które spadają niedaleko naszej granicy. Później przyszedł czas na Brukselę i zablokowanie nam pieniędzy z Krajowego Funduszu Odbudowy, a to osłabia naszą walutę i budzi frustrację wśród przedsiębiorców i inwestorów. Dochodzi jeszcze wysoka inflacja wywołana przez pandemię i wojnę. Wszystko to wywołuje u Polaków leki i niepokoje.
Ale sytuacja polityczna jest dość stabilna. Świadczą o tym sondaże z ciągłym liderem Zjednoczoną Prawicą. Tego opozycja nie może znieść. Wszystkie czynniki są tak korzystne dla wywołania niepokojów. Trzeba się spieszyć i coś z tym zrobić. I oto przychodzi im z pomocą katastrofa ekologiczna na Odrze. Tony śniętych ryb pojawiają się w rzece jak i na poboczach. Takiej sytuacji nie można zmarnować. Do boju rusza opozycja, głosząc zatrucie rzeki rtęcią. Ta trucizna doskonale się do tego nadaje. Budzi grozę i paniczny lęk. Jest podstępna, bo początkowo wywołuje jedynie osłabienie, kłopoty ze snem, koncentracją, a później atakuje cały organizm i zagraża życiu. Rtęć uszkadza mózg i cały układ nerwowy, wywołuje zmiany w osobowości. Niszczy nerki, wywołuje zapalenie płuc i oskrzeli, zapalenie jelit z krwawymi biegunkami. Jest śmiertelnym zagrożeniem dla ciężarnych matek, niszczy płody. Ogólny apokalipsa, która sprowadzi śmierć wielu Polaków głównie w trzech przygranicznych województwach, a później rozleje się na cały kraj. Marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak zaczyna prowadzić niebezpieczną grę. Ogłasza, że rozmawiał z nią Axel Vogel minister rolnictwa, klimatu i środowiska Brandenburgi i powiedział, że skażenie wody rtęcią jest tak duże, że skala tego nie ogarnia. Później okazało się to zwykłym fake newsem. Ale groza poszła w świat i na całą Polskę. W Szczecinie na posiedzeniu samorządowego sztabu kryzysowego pojawił się Donald Tusk, a przy jego boku zasiadła marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak, która doskonale wiedziała, że żadne słowa o rtęci nie padły z ust Vogela. Tusk ogłosił, że : „Śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego. PiS jest jak rtęć”. Popłynął jasny przekaz – zatrute jest państwo, trzeba zneutralizować truciznę, którą jest PiS. .
Gdy wszystkie badania wykluczyły obecność rtęci i innych metali ciężkich, opozycja na czele z Tuskiem nie uspokoiła się. Lider opozycji nadal głosił: „Pani minister Moskwa kłamie. Pani marszałek Polak mówi prawdę. Pierwsza reprezentuje rząd i PiS, druga samorząd i PO. Zero zdziwienia”. To nic, że przeslanie niesie kłamstwo, najważniejsze, że wywołuje niepokój i zagrożenie.
W ogóle nie brano pod uwagę możliwości naturalnych czynników, które wywołały katastrofę ekologiczną. Wyjątkowo wysokie temperatury, niski poziom wód w rzekach. Później badania wykryły, że śniecie ryb wywołały algi złociste i ich kwitnienie.
Dlatego opozycja wiedziała, że trzeba kuć żelazo póki gorące. Należy wywołać niepokoje społeczne. A oni wiedzą, jak je eskalować. Dali tego próbkę w grudniu 2016 roku organizując pucz w Sejmie. Trzeba wywołać awanturę obojętnie z jakiego powodu. Musi być tylko punkt zaczepienia, miejsce łatwe do identyfikacji, później niepokoje trzeba wywołać na ulicach miast i miasteczek. Zdusić przekaz medialny TVP i zastąpić go komercyjnym antyrządowym, zablokować premiera i ministrów. I dalej tak podgrzewać atmosferę, aby doprowadzić do przelewu krwi. Jak najwięcej instytucji państwowych powinno przejść na ich stronę i wypowiedzieć posłuszeństwo państwu. No i dochodzi jeszcze zagranica i rozpętanie tam histerii, jak to naród jest ciemiężony przez obecną władzę.
Oni już się do tego scenariusza szykowali. Najpierw fake newsy o rtęci. Potem poseł lewicy Tomasz Trela wezwał: „rząd do dymisji, natychmiast. Wybory parlamentarne, natychmiast”, a Robert Biedroń mu wtórował: „Jeśli potwierdzi się spekulacja o zanieczyszczeniu Odry rtęcią, rząd Morawieckiego zasługiwać będzie jedynie na dymisję i prokuraturę”, a Leszek Miller komunistyczny premier podgrzewał: „PiS najpierw zatruł polskie społeczeństwo, a teraz zaczyna truć rzeki”. Konkluzja jest jedna, a zaproponował ją Krzysztof Śmiszek poseł Lewicy – zwrócenie się o pomoc do Komisji Europejskiej, bo przecież „ nie możemy ufać polskiemu rządowi”.
Zaognieniu sytuacji sprzyjały niejednoznaczne doniesienia z Niemiec, podgrzewane jeszcze polskimi głosami, zachęcającymi naszych sąsiadów o żądanie astronomicznych cen odszkodowań za katastrofę.
Donald Tusk pozostawał na posterunku ze swoimi wypowiedziami. „Premier Morawiecki podjął heroiczny bój ze skażeniem Odry. Na Facebooku. Zasłużony urlop, słońce i czysta woda, jak sądzę”. – ironizował.
Na szczęście wszystko powoli się normalizuje. Oczyszczanie Odry przebiega prawidłowo i bardzo efektywnie, w odróżnieniu do strony niemieckiej, która zaniedbuje swoje czynności, stawiając jedynie niepełne dwie zapory dla śniętych ryb. Po naszej stronie ustawiono ich kilkadziesiąt. Odra jest graniczną rzeką użytkowaną zarówno przez nas jak i przez Niemcy. Dlaczego ogłoszono alert tylko po naszej stronie i stwierdzono winę władz polskich. A po tamtej stronie cisza, zaniedbania i jedynie oskarżenia pod adresem Polski. A gdzie współodpowiedzialność za wspólne użytkowanie rzeki?
Na szczęście plan wywołania rewolucji rtęczowej legł w gruzach. Tusk musi dalej pracować dla swojego mocodawcy.
Źródło: Maria Górzna