Czy Naimski poleciał za sprzeciw wobec mostu energetycznego Polski z Ukrainą?

0
0
/ Autorstwa Adrian Grycuk - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=36365909

Nie milkną spekulacje dotyczące nagłej i niespodziewanej dymisji Piotra Naimskiego ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. dywersyfikacji źródeł energii. Dość często mówi się, że przyczyną rozbratu pomiędzy premierem Morawieckim a Naimskim był szef Orlenu Daniel Obajtek, ponieważ Naimski miał się rzekomo sprzeciwiać połączeniu Orlemu z Lotosem. Jak z kolei podają inne źródła przyczyn sporów mogło być więcej.

Pojawiły się także doniesienia – o czym piszą między innymi na łamach tygodnika „DoRzeczy” Cezary Gmyz i Piotr Gociek – Namiski miał też zająć bardzo twarde i jednoznaczne stanowisko dotyczące zakupu technologii do budowy elektrowni jądrowych w Polsce jedynie ze Stanów Zjednoczonych z całkowitym pominięciem Korei Południowej.

Gorsze miało być jednak jego ostre sprzeciwianie się utworzeniu mostu energetycznego pomiędzy Polską a Ukrainą, gdzie nasz kraj kupowałby produkowaną w nadmiarze energię elektryczną w ukraińskich elektrowniach atomowych. Naimski miał stanąć okoniem do tej koncepcji, ponieważ – co dość ciekawe – autorem i przyszłym beneficjentem korzyści z tego płynących miał być robiący złote interesy w czasach rządów – lub jak kto woli nierządów - Platformy Obywatelskiej znany doktor i biznesmen Jan Kulczyk. Ponieważ po nieudanej operacji w publicznym szpitalu w Austrii (czytaj: pod nadzorem Rosji) doktor Jak przeniósł się (przynajmniej oficjalnie) w zaświaty, a w tak zwanym międzyczasie zmieniła się też władza, to dopóki rządzi PiS jego spadkobiercom ten biznes raczej nie przypadnie.

Warte zauważenia jest, że już w czasach PRLu pod taką inwestycję zostały poczynione spore prace i plany, a słupy już stoją i przy niezbyt wygórowanych kosztach „tzw. siedemset pięćdziesiątkę łączącą Chmielnicką Elektrownię Atomową z podrzeszowską Widełką” można uruchomić.

Smaczku całemu przedsięwzięciu dodaje też kolejna ciekawostka. Okazuje się bowiem, że zmarły biznesmen w tej inwestycji miałby zostać przez PiS zastąpiony innym naszym lokalnym oligarchą. Szczęście do oligarchów i „nieprzekupnych” polityków PiS ma jednak wiadome. Czy zatem powieli się znany w naszym kraju schemat znany między innymi z występów polskiej reprezentacji piłki nożnej na mistrzostwach świata, że miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze?

W tym wszystkim pojawia się jeszcze jeden ewenement walki o władzę w obozie władzy. Otóż tu też – można chyba tak to zobrazować – są dwie szkoły. Według różnych koncepcji z epoki PRLu mówiło się obozie wołomińskim lub pruszkowskim albo o szkole falenickiej tudzież otwockiej. Obecnie zdecydowanie należy jeszcze dorzucić szkołę będącą połączeniem BRICSu opartego na światowej koncepcji totalitaryzmu w wersji skrajnie komunistycznej, światowej finansjery oraz wszelakiej maści korporacji i zwolenników społeczeństwa kastowego, a przynajmniej feudalnego. Bardzo ważną rolę w tym wszystkim pełni i wszystkie te grupy łączy skrajna walka z chrześcijaństwem i cywilizacją łacińską oraz wszelkiego rodzaju kulturą opartą na koncepcji rodzinny. Tak właśnie - to rodzina jest głównym przedmiotem wszelkich ataków, czy to genderyzmu czy też ekologizmu czy też innych absurdów. Te wszystkie -IZMY to tak naprawdę zbrojne ramiona wojującego skrajnego komunizmu wzbogaconego w azjatycką brutalność i bezwzględność w wersjach chińskiej i mongolskiej. Wszyscy doskonale wiemy, o co chodzi. W tej właśnie koncepcji coraz częściej postrzega się w niektórych środowiskach obecnego premiera Mateusza Morawieckiego.

Wracając do owych szkół, jedni mówią, że jego pozycja w obozie rządzącym jest całkowicie niezachwiana, natomiast Joachim Brudziński - bardzo dobrze poinformowany i zaufany człowiek prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - mówi, że „Dzisiaj premierem jest Morawiecki. Koniec. Kropka”. I właśnie słowo „dzisiaj” może zastanowiąc. Dodając do tego fakt, że prezes Kaczyński już oficjalnie przekazał swoje obowiązki w rządzie szefowi MON Mariuszowi Błaszczakowi, to może się okazać, że po kolejnych wygranych – raczej – wyborach PiS może postawić na innego szefa rządu. To jaka wtedy rola przypadnie Morawieckiemu, bo na chwilę obecną trudno założyć jego brak obecności w przyszłym rządzie. Czy wróci do roli ministra finansów? A może powstanie resort z połączenia kilku innych ministerstw? Tyle, że na kluczowych stanowiskach z innych wicepremierów i ministrów PiS wydaje się być zadowolony, a i oni nie mają ani nadmiernego parcia na szkło, ani nie wdają się w niepotrzebne utarczki, co w zwyczaju ma Morawiecki.

 

 

 

Źródło: Do Rzeczy

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną