Balcerowicz o pomyśle Tuska: "Niebywała populistyczna brednia"

Donald Tusk zaproponował, że jak wygra wybory, to wprowadzi 4-dniowy tydzień pracy. Nawet Leszek Balcerowicz uznał to za absurd.
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/wywiady/news-leszek-balcerowicz-czterodniowy-tydzien-pracy-to-niebywala-p,nId,6162201#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/wywiady/news-leszek-balcerowicz-czterodniowy-tydzien-pracy-to-niebywala-p,nId,6162201#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/wywiady/news-leszek-balcerowicz-czterodniowy-tydzien-pracy-to-niebywala-p,nId,6162201#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Leszek Balcerowicz, były prezes Narodowego Banku Polskiego, powiedział w wywiadzie dla Interii: "Czterodniowy tydzień pracy oznaczałby z jednej strony ograniczenie produkcji, a z drugiej podbicie inflacji, czyli spotęgowanie stagflacji w sytuacji, w której Polsce i tak ona grozi. To byłoby dolewanie benzyny do ognia".
Dodał też: "Nieważne kto to proponuje, nie chciałbym tego przypisywać jakiejkolwiek partii czy osobie. Brednia jest brednią, nieważne kto ją głosi. To jest niebywała populistyczna brednia".
W tym wypadku akurat Balcerowicz ma rację. Nie dodał tylko, że firmy musiałyby zatrudnić kolejnych pracowników, których i tak brakuje. To byłby dla nich dodatkowy koszt.
Jak widać Donald Tusk sięga po najgorszy możliwy populizm. Nie proponuje pieniędzy, bo w i tym i tak nie przebije Zjednoczonej Prawicy, a za to kusi młodych wizją krótszego tygodnia pracy. Wiadomo jednak, że z pewnością, by go nie wprowadził, a dzień po wyborach zapomniałby o obietnicy. I może całe szczęście.
Źródło: Interia