Mors w Mielnie na plaży skórę sobie smaży i podgląda foczki (FELIETON)

Po raz pierwszy w historii Polski (przynajmniej od czasów pisanych) arktyczny mors zawędrował na nasze wybrzeże. Jak podają świadkowie wpadł na foczki na plażę do Mielna. A przecież rzekome globalne ocieplenie powinno powodować, że do nas emigrowałyby raczej z południa delfiny, orki i żarłacze tygrysie oraz krokodyle, a nie z Arktyki przypływały morsy i przyłaziły niedźwiedzie polarne. Pod koniec czerwca tego roku jeden mors był obserwowany w Rugii w Niemczech i w Polsce w Mielnie. Nie wiadomo, czy był to ten sam osobnik, jednak naukowcy twierdzą, że tak.
Jaki jest mors każdy widzi
Mors to zwierzak, którego domem są wody przybrzeżne Arktyki, wzdłuż wybrzeży Ameryki Północnej i Rosji. Jest tłusty, jak polityk po dwóch kadencjach w Sejmie i spółkach skarbu państwa, dlatego zimno mu niestraszne i mając skórę grubą, jak Ryszard Kalisz lubi się schłodzić. Najbardziej kocha płytkie wody w pobliżu pływających pól lodowych, więc można go również zobaczyć jak sobie pływa na krach lodowych. Ponieważ to duże stworzenie, więc zjeść sobie lubi, jak polityk za nasze. Głównym składnikiem pożywienia morsów są rozmaite bezkręgowce zamieszkujące dno oceanu w tym wszelkiego rodzaju ślimaki, małże i rozgwiazdy, czy nawet skorupiaki. Jednak od czasu do czasu poluje również na ryby i... foki! Są filmy przyrodnicze na których mors przegryza fokę w pół. Zabijanie małych foczek to nie jest coś, co może wzbudzać sympatię różnej maści bambinistów, ale cóż poradzić. Tak jest skonstruowany okrutny świat przyrody. A ten wydawałoby się sympatyczny spaślak (pisałem coś o Ryszardzie Kaliszu i kilku prominentnych politykach partii ostatnio rządzącej) to duży i drapieżny ssak morski. Drapieżny, czyli zżerający mniejszych i słabszych. Jedyny ocalały z dawniej licznej w gatunki rodziny morsowatych. To jedyny współcześnie żyjący przedstawiciel tej rodziny ssaków. W sumie poza człowiekiem ma niewielu wrogów i wszyscy mogą mu skoczyć. Głównym naturalnym wrogiem morsów jest drapieżny ssak z rodziny delfinów, czyli orka i bardzo, ale to naprawdę bardzo rzadko niedźwiedź polarny. Który czasami, w wyjątkowo korzystnej sytuacjacji jest zdolny upolować młodego, lub schorowanego morsa.
Człowiek mu zwisa i powiewa
Zasadniczo wobec ludzi wrogi nie jest. Chyba, że coś go wkurzy. Był nawet przypadek, że rozwalił i zatopił łódź desantową rosyjskiej Floty Północnej. Jednak ponieważ byli tam oprócz marynarzy i piechoty morskiej także naukowcy, więc krewki mors nie został wzięty pod buty rosyjskiego morpiechu, ani nie zarobił pocisku z działa okrętowego w swoją durną czaszkę. Zresztą tłuczenie tych nieporadnych na ziemi zwierzaków to był przez wieki sposób na załatwienie sobie jego cennych kłów, skór, mięsa, tłuszczu i kości. Dlatego mors był bardzo ceniony przez Eskimosów, Indian Aleutów i ludy Północnej Syberii (Czukczów).
Mors na plaży skórę sobie smaży...
Mors na plaży w Mielnie okrzyknięty został pierwszym takim przypadkiem w historii Bałtyku. Otóż w czwartek, 23 czerwca spacerowicze w Mielnie mogli się natknąć na niezwykłego gościa. Otóż na jednej z niestrzeżonych plaż odpoczywał mors. W sumie mors arktyczny na bałtyckich plażach jest raczej niezwykłym gościem. Oczywiście pewna gazeta poinformowała, że „Jak wynika z relacji czytelnika portalu wyborcza.pl, na morsa arktycznego natknął się na odludnym odcinku plaży. O niezwykłym gościu poinformowani zostali wolontariusze Błękitnego Patrolu WWF, którzy przyznali, że to prawdopodobnie pierwszy taki okaz w Bałtyku”.
Co więcej zdaniem naukowców, mors na plaży w Mielnie to ten sam, który kilka dni wcześniej był widziany na plaży na niemieckiej wyspie Rugia. Gdzie oczywiście również wywołał sensację. Jak podały media „eksperci uważają, że zwierzę nie jest chore ani ranne, a plaże wybiera na miejsce odpoczynku przed dalszą podróżą”.
Ciekawe tylko dokąd się wybierał? Może aż do samej Afryki? I jak do tej pory płynął? Możliwości bowiem są dwie – albo przepłynął z Arktyki (zbudowanym przez Stalina za cenę tysięcy ofiar wśród zesłańców) kanałem białomorskim, który łączy Morze Białe z Morzem Bałtyckim, albo płynął wzdłuż wybrzeży Norwegii i przez cieśniny duńskie wpłynął sobie na Bałtyk. W każdym razie pozostaje to na razie nierozwiązaną tajemnicą.
Zdzisław Markowski
Źródło: Zdzisław Markowski