Rafau Czaskoski jak Mobutu Sese Seko (FELIETON)

0
0
/

Rafau „Dupiarz” Czaskoski emanuje męską sprawnością seksualną i potencjałem samca alfa, niczym niejaki Mobutu Sese Seko. Któż to był? Otóż jeden z najbardziej znanych przedstawicieli pierwszego pokolenia afrykańskich demokratów. Wśród swoich wyczynów miał także zmianę nazwiska z Joseph-DésiréMobutu na „Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu wa za Banga”. Nic w tym niezwykłego. Ciekawsze jest jednak drugie z tłumaczeń owego imienia odnoszące się do sprawności seksualnej dyktatora, ponieważ do pierwszego wojskowego dojdziemy we właściwym momencie tego artykułu.

Wiele lat temu w jednym z krajów afrykańskich (a konkretnie w Demokratycznej Republice Kongo, która nie była ani demokratyczną, ani republiką) był sobie pewien pan. W sumie co do tamtejszych krajów to rację ma zdecydowanie człowiek grający na grzebieniu, czyli Stefan z „Poranku kojota”, który twierdzi: „tam ciągle k...wa powstają jakieś nowe kraje”. W każdym razie Mobutu w przeciwieństwie do swoich leniwych kumpli był murzyniątkiem raczej pilnym i pracowitym (oczywiście w trochę innej od naszej afrykańskiej skali, ale zawsze). Skończył parę szkół misyjnych, gdzie wyuczył się języka francuskiego. A jak przyszła dziewiętnasta wiosna jego życia to wstąpił do kolonialnej armii belgijskiej. Ponieważ nieźle umiał czytać i pisać dorobił się w ciągu swoich 7 lat służby nawet stopnia starszego sierżanta. Po odejściu z armii został dziennikarzem, a parę lat później dzięki byciu starszym sierżantem w armii belgijskiej został szefem ministerstwa obrony i jeszcze w tym samym roku obalił rząd, w skład którego wchodził. Ot naturalna kolej rzeczy w afrykańskich demokracjach do dzisiaj.

 

Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu wa za Banga

 

Co do nowego brzmienia rozlicznych imion i nazwisk to te były tłumaczone na dwa sposoby. Pierwsza wersja była dla wojskowych i brzmiała „przemyślny wódz, który dzięki sile i przebiegłości wciąż pokonuje niezliczone watahy wrogów”. W zasadzie to „Wszechpotężny wojownik, który nie zaznał porażki z powodu swej niezwykłej wytrzymałości i niezłomnej woli i który, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa, pozostawia za sobą zgliszcza”. Co też nie do końca było prawdą (w sumie to w ogóle nie było), ponieważ gdy w końcu prezydent wkurzył wszystkich to rebelianci przy wsparciu armii Ugandy, Rwandy i Burundi wykopali go z kraju. Podczas, gdy druga wersja była skierowana dla odbiorców cywilnych i eksponowała przede wszystkim walory seksualne dyktatora, a tłumaczono to jako: „jurny kogut, który nigdy żadnej kurze nie przepuścił”. Coś w tym musiało być, ponieważ w wieku 67 lat na wymuszonej emigracji w Maroku zabił go rak prostaty.

 

Gdzie Mobutu do Rafaua...

 

Dzisiaj Mobutu Sese Seko mógłby się zapłonić, niczym niewinna gimnazjalistka, którą stado afroeuropejskich studentów z Orgasmusa (sorry Erasmusa) zaprosiła na całoweekendowe oglądanie znaczków pocztowych na nago. Otóż pojawił się inny samiec kurła alfa – żywa legenda stolnicy i pogromca metroseksualnych wymoczków z miasteczka Wilanów - Rafau „Dupiarz” Czaskoski. Choć jego legendarność wali kupą, jak oczyszczalnia Srajka. Ta sama, która incydenty kałowe ma częściej, niż stuletni staruszek dożywający szczęśliwego końca w domu spokojnej starości w Pierdziszewie Małym. A pampers Rafau sobie wyraźnie z tym nie radzi. Nie radzi sobie z korkami w mieście, kosmicznymi opłatami za śmieci, wodę, prąd i gaz (o czynszu dla Warszawiaków nawet nie wspomnę). A oczyszczalnia Czajka średnio raz na trzy miesiące / pół roku się sama oczyszcza z posiadanego szamba. Prosto do Wisły. W sumie Rafau sobie z niczym nie radzi. A skrajne lenistwo a la Tusk łączy z ego, dla którego „ten kraj” jest zdecydowanie za mały, a co dopiero jakaś Warsiawka. W Platformie Obywatelskiej po względem błazenady, pychy, buty i zapatrzenia w samego siebie lepszy od Rafaua jest tylko Tomasz „Koperta” Grodzki, czyli „czecia osoba w państwie”.

 

Dziś wiemy, że choć Mobutu się chwalił niesłychaną sprawnością seksualną i organem płciowym rozmiarów jak u King Konga to u Rafaua mógłby jedynie zbierać zużyte prezerwatywy. Nie wiem tylko, czemu Rafau po swojej autopromocji typu „kupuj zgniłe warzywa u portugalskiego insekta – trzy kapusty w cenie czterech” teraz się tłumaczy. Opowiadając, że „jestem taki nietuzinkowy”.

 

Zdzisław Markowski

Źródło: Zdzisław Markowski

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną