Ziobro chciał zwalić winę na Morawieckiego. Premier go wsypał! „Doskonale wiedzieliście, co tam jest”

0
0
/ fot. YT/Janusz Jaskółka (kolaż)

Kilka dni temu pozwoliłem sobie na skomentowanie, iż KPO i tzw. kamienie milowe będą sukcesem rządu na miarę tzw. nowego ładu i szybko oligarchia rządząca będzie chciała ustalić, któż jest winnym tego spektakularnego „sukcesu”. No i tak się dzieje. Zbigniew Ziobro chciał zwalić odpowiedzialność za tenże „sukces” na premiera Mateusza Morawieckiego. Ten jednak w swej skromności i uczciwości wypomniał Ziobrze, że wszystko zostało zaakceptowany przez cały rząd – a więc i Zbigniewa Ziobrę – już w kwietniu ubiegłego roku.

Podczas konferencji prasowej w Myszkowie w woj. śląskim premier Mateusz Morawiecki odniósł się do kwestii tzw. kamieni milowych. Jak podkreślił premier, „wszystkie wskaźniki, cele i kamienie milowe zostały przyjęte 30 kwietnia 2021 roku przez całą Radę Ministrów”. Zaś „wszyscy, którzy wtedy zapoznali się z dokumentem, doskonale wiedzą, co w nim jest”.

 

Słowa te są odpowiedzią na zarzuty Zbiginewa Ziobry, że rzekomo tzw. kamienie milowe „nie były ustalane na poziomie rządowym ani politycznym”. Uczciwy i kompetentny minister sprawiedliwości w najlepszym rządzie tysiąclecia przekonywał wcześniej również, iż „nie godzi się na szaleństwa ideologiczne Brukseli”.

 

Co ciekawe, podczas konferencji w Myszkowie premier rządu, który wprowadzał lockdowny, ulega klimatystom i akceptuje właściwie wszystko, co podeśle mu Unia Europejska, zaznaczył, iż on również „nie godzi się na żadne szaleństwa ideologiczne”.

 

– Będziemy robili wszystko, by interpretacja i realizacja poszczególnych wskaźników nie tylko nie uderzyła Polaków i polskiego społeczeństwa, ale przede wszystkim, by promowała to, na czym nam najbardziej zależy: innowacyjność i szybko rozwijającą się gospodarkę – mówił premier Morawiecki.

 

Dalej zaś przekonywał, że klasyczne silniki samochodowe zostały udoskonalone przez zachodnie kraje „niemal do perfekcji” a Polska powinna odnaleźć własne nisze rozwojowe. Z tego miejsca wyjaśnił, dlaczego poparł zakaz sprzedaży samochodów spalinowych – za jednak ostatecznie za wyjątkiem luksusowych marek – do 2035 roku w Unii europejskiej.

 

– Jedną z takich nisz, które służą rozwojowi naszego kraju, są technologie w obszarze mobilności. Dlatego bardzo się cieszę, że w całym tym unijnym programie - bo tu nie chodzi tylko o Fundusz Odbudowy - jest tak dużo projektów, programów i planów, skierowanych w stronę unowocześniania polskiej gospodarki, co oznacza wyższe wynagrodzenia naszych pracowników – kontynuował.

 

Odniósł się także do doniesień o dość dużym wykupie obligacji skarbowych. Wielu polityków – także i najwspanialsze premier najlepszego rządu tysiąclecia – stali się w ostatnim czasie posiadaczami takowych. Oczywiście, nie odniósł się do złośliwych, rzucanych zapewne przez ruskich antyszczepionkowców zarzutów o wykorzystywanie swojej posady – no bo gdzież by dopuszczał się nieuczciwości, prawda? – tylko wyraził radość, iż wielu Polaków to obecnie robi.

 

– Na skutek pewnych działań pierwsze 10 dni czerwca było w tym roku rekordowe, jeśli chodzi o sprzedaż obligacji – ogłosił premier. Dopytywany przez dziennikarzy przekonywał, że podczas zakupu obligacji w ubiegłym roku nie kierował się wskaźnikami inflacji. A skoro tak ogłosił, to tak na pewno jest, prawda? I nie ma co drążyć tematu.

 

Premiera zapytano również, kiedy jego żona złoży oświadczenie majątkowe. Morawiecki przypomniał, iż „takie oświadczenia składają politycy czy sędziowie”, zaś pozostali obywatele nie mają takiego obowiązku. – Trzymamy się w tej sprawie litery prawa – podkreślił premier Morawiecki.

No dobrze, przechodząc pod koniec na poważniejszy ton, nie ma nic dziwnego, że jego małżonka – która oczywiście obowiązku nie ma, ale nie ma również zakazu – nie ujawni majątku. W końcu na jaw mogłoby wyjść coś, co bardzo nie pasowałoby to do propagandy, że oto łaskawy Mateusz Morawiecki zstąpił z bankowych złotych tronów do Polaków i się poświęca, nie mając nic w zamian. Pamiętać należy, że szczególnie starsi ludzie wciąż wierzą w to, że jakikolwiek demokratyczny polityk idzie do polityki nie dal gigantycznych pieniędzy, tylko „dla idei”.


 

Dominik Cwikła


 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 

 

Źródło: interia.pl / prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną