Bez godności, honoru i polskości – czyli jak Deszczyca uhonorowaniem ks. Drozdowicza znowu pluje Polaczkom w twarz (FELIETON)

Ksiądz Wojciech Drozdowicz za odśpiewanie pieśni strzelców siczowych, a później ludobójców z szeregów ukraińskich nacjonalistów spod znaku UPA i Waffen SS „Czerwona Kalina" z ambony na mszy Świętej w drugi dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego właśnie został hojnie obdarowany przez ambasadora Ukrainy. Musi ów „bratni ambasador” zachowujący się jak ostatnia amerykańska ambasadorzyca, czy ruscy ambasadorzy z XVIII wieku, pokroju Panina, czy Stalkenberg być dumny, że znalazł kogoś, kto już jest jawnym banderowskim kolaborantem. I że takich, którzy wielbią Ukrainę i nienawidzą Rosji, bardziej niż kochają Polskę jest coraz więcej. A przykład niestety idzie z pałacu prezydenckiego i z siedziby Kancelarii Premiera Rady Ministrów.
Zamiast kary nagroda
Sama akcja jest obrzydliwa i powinna mieć swój dalszy ciąg w postaci kary ze strony Diecezji Warszawskiej. Tymczasem na razie ksiądz został wycałowany i obdarowany wyszywanką przez ukraińskiego ambasadora w Polsce Andreja Deszczycę, który z dumą oznajmił: „Ksiądz Wojciech Drozdowicz rozsławił na cały świat hymn Ukraińskich Strzelców Siczowych „Och, na łące czerwona kalina” („Ой, у лузі червона калина”), śpiewając wraz z parafianami pieśń podczas tegorocznego nabożeństwa Wielkanocnego. Jako dowód wdzięczności za ten gest dzisiaj w Dniu Wyszywanki podarowałem o.Wojciechowi naszą haftowaną koszulę w kolorach czerwonej kaliny”!
https://www.facebook.com/andrii.desh/posts/5761793967167389
Oburzonych tym gestem było sporo ludzi. I tak ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski napisał: „Ksiądz Wojciech Drozdowicz za odśpiewanie z ambony na mszy św w drugi dzień Świąt Zmartwychwstania Chrystusa pieśni nacjonalistów ukraińskich „Czerwona Kalina” został hojnie obdarowany przez ambasadora Ukrainy. Będzie miała Archidiecezja Warszawska czym się szczycić. A że to rani uczucia rodzin katolików, pomordowanych przez ludobójców z UPA i SS Galizien, to chyba dla „Kościoła otwartego” nie ma większego znaczenia”. Ponieważ nie ma. I to nie tylko dla polskiego Kościoła. Tylko, że oburzenie środowisk kresowych Ukraińcom i władzy spod znaku Prawa i Sprawiedliwości (nie mówiąc już o pokurczach ze śmiesznej opozycji totalnej, którzy niedawno mieli w Sejmie na stanowisku szefa komisji do spraw mniejszości narodowych i etnicznych miała posła PO – syna banderowca z UPA skazanego przez polskie sądy na karę śmierci. Której to kary niestety nie wykonano) po prostu zwisa.
Deszczyca ty daj Drozdowiczowi może coś bardziej ukraińskiego. Jakieś widły, albo piłę do przecinania Polaków, czy czerwono-czarny szaliczek w ukochanych waszych barwach. A co do Archidiecezji Warszawskiej to pytanie, czy ma się czym (i kim) szczycić? I czemu jeszcze Drozdowicz nie wyleciał z kapłaństwa? A zdecydowanie powinien, ponieważ z jednej strony przypomina księdza Sowę, czy Lemańskiego, a z drugiej mógłby być kapelanem sotni OUN-UPA, czy pułku „Azov”.
Zdzisław Markowski
Źródło: Zdzisław Markowski