REKORDOWE odszkodowanie za pedofilię w Kościele! Zbiorowa odpowiedzialność, czy nagonka na Kościół?

0
0
/ źródło: pixabay.com

W piątek sąd w Kaliszu zakończył proces cywilny o zadośćuczynienie braci Jakuba i Bartłomieja Pankowiaków za wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie przez ks. Arkadiusza H. z Pleszewa. Po tym, jak Jakub oficjalnie wycofał swoje roszczenia, a Bartłomiej walczył o pół miliona złotych, sąd przyznał mu 300 tys. złotych.

Sąd Okręgowy w Kaliszu stwierdził, że Kościół odpowiada finansowo za krzywdy wyrządzone małoletniemu przez księdza Arkadiusza H. Sędzia Arleta Konieczna w uzasadnieniu wyroku powiedziała, że „powodowie są prekursorami w dziedzinie odkrywania złych kart w polskim Kościele instytucjonalnym w celu jego naprawy”. Dodała też: „Jakub i Bartłomiej Pankowiakowie już na zawsze pozostaną synonimem walki o godność swoją i innych ludzi, jak również inicjatorami zmian systemowych w obrębie Kościoła hierarchicznego. Ich konkretne działania nakierowane są nie na walkę z Kościołem katolickim, a o Kościół jako wspólnotę wiernych, zachowanie czystości i zapewnienie bezpieczeństwa najmłodszym jego członkom”.
Obaj mężczyźni byli bohaterami filmu braci Sekielskich pt. „Zabawa w chowanego” z maja 2020 roku. Dokument przedstawił historię wykorzystywania seksualnego chłopców przez księdza Arkadiusza H. z diecezji kaliskiej. Molestowani chłopcy są teraz dorosłymi mężczyznami. Bartłomiej ma 33 lata, Jakub - 38. Ksiądz wykorzystywał ich w latach 1999-2000.

Kuria na razie nie wie, jak postąpi: „Będziemy w stanie odnieść się do tego wyroku po otrzymaniu całkowitego uzasadnienia na piśmie, które ma kilkadziesiąt stron. Wtedy diecezja wyda oficjalne oświadczenie”, przekazał ksiądz Marcin Załężny, referent ds. prawnych Kurii Diecezjalnej w Kaliszu.

Odszkodowanie mogło być dwukrotnie wyższe, ale Jakub Pankowiak tuż przed rozprawą wycofał swoje roszczenie. Jak tłumaczył w sądzie: „Miałem taki pomysł, że być może ujawnienie się i opowiedzenie o tym wszystkim nie tylko społeczeństwu, ale przede wszystkim hierarchom kościelnym, spowoduje jakąś refleksję z ich strony. I to było moje główne założenie. Po tych dwóch latach muszę powiedzieć, że skończyło się to wielkim niepowodzeniem. Sądziłem, że empatia ze strony polskich hierarchów spowoduje, że zdecydują się przyjąć współodpowiedzialność za przestępstwa swoich podwładnych. To nie nastąpiło, więc historia z rozprawą sądową i z wygraniem lub przegraniem jej niewiele wniesie. Oczywiście mam nadzieję, że mój brat ten proces wygra. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to i tak niewiele zmieni. Te zadośćuczynienia, które wypłaca kościół, te ugody, które są między poszkodowanymi, a prawnikami nie powodują zmiany mentalnej w strukturach kościelnych”.

Jest to drugie największe odszkodowanie dla ofiary od księdza pedofila po milionie złotych od zakonu Chrystusowców dla Katarzyny, którą molestował członek zakonu. Z całą pewnością dokonała się tutaj wielka krzywda, a ksiądz, który dokonał przestępstwa, przyznał się do niego. Odszkodowania nie zapłaci jednak ani on, ani nawet biskup kaliski Edward Janiak (który zmarł zresztą niedawno), będący jego zwierzchnikiem, ale diecezja. To rodzi pytanie, czy na pewno powinna tutaj działać odpowiedzialność instytucjonalna.


Pełnomocnik diecezji kaliskiej adwokat Marek Markiewicz właśnie ją kwestionuje: „Nikt np. nie słyszał, żeby pozywano filharmonię w Poznaniu za dyrektora czy telewizję za muzyczny program. Skarb Państwa nie odpowiada za swoje przedsiębiorstwa, mimo że minister powołuje dyrektorów i kontroluje ich bardziej, niż biskup księży”.

Pomijając już fakt, że sprawa wobec księdza została umorzona z powodu przedawnienia, w naszej cywilizacji odpowiedzialność zawsze była personalna. Można wskazać winnych, a jest nimi ksiądz i zapewne biskup Janiak, który nie podjął właściwych działań wobec docierających do niego sygnałów. Czy jednak wypłata dużego odszkodowania przez jego następcę zmienia coś systemowo? Sędzia pozwoliła sobie na uwagę, że ta sprawa naprawia Kościół. Nie ma ona uprawnień, aby wypowiadać się o Kościele w taki sposób, ale nawet gdyby miała, to w jaki sposób? Potencjalni sprawcy dalej będą spokojni, wiedząc, że i tak w przypadku wykrycia ich czynu nie zapłacą odszkodowania, ale najwyżej diecezja, czyli wszyscy wierni. Powstaje pytanie, czy gdyby nauczyciel był sprawcą molestowania uczniowi przyznano by tak duże odszkodowanie i kazano płacić szkole? Wątpliwe. Takie rozwiązanie prowadzi do tego, co działo się w USA. Diecezje w obawie przed wysokimi odszkodowaniami, które mogły być nałożone przez sądy, zawierały polubowne ugody ze wszystkimi, którzy się do nich zwracali. Czy jednak w każdym wypadku wina była pewna, skoro nawet sąd się tym nie zajmował? W tym kontekście diecezja kaliska popełniła błąd, bo mogła wcześniej zawrzeć ugodę i zapłacić np. 150 tys. złotych zamiast 300. Kolejne pozwane diecezje zapewne tak będą robić.

 

 

 

 

 

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną