Co za skandal – to medium płacze, że „transpłciowa kolarka nie może się ścigać z kobietami” (FELIETON)

0
0
/

Niejaki Kacper Sosnowski wyprodukował na stronie „Gazety.pl” (a może „Wyborczej.pl” ponieważ nie rozróżniam co jest co i czyje to jest, od kiedy Michnik i jego kumple mają wojnę z zarządem spółki Agora) wzruszający artykuł pod wiele znaczącym tytułem „Transpłciowa kolarka nie może się ścigać z kobietami, choć spełniła wymagania”. Z dopiskiem „Byłam nękana i demonizowana".

Warto wspomnieć, że ostatnio chłop znowu okazał się najlepszy w zawodach kobiet. Konkretnie w pływaniu. O tym napiszę innym razem. Dziś zajmę się kolarką (i bynajmniej nie rowerą – taki feministyw od roweru, tylko kolarką ludzią), która kiedyś była kolarzem. Po prostu się kuźwa wzruszyłem, jak wtedy gdy oglądając „Animal Planete” widziałem jak niedźwiedź polarny zabijał młode foczki, żeby zanieść je swoim młodym niedźwiadkom. Cóż teraz rżałem jak młody Roman Giertych na pastwisku, pardon łkałem jak Barbara Kurdej – Szatan po utracie kontraktu reklamowego, kiedy się dowiedziałem, że „transpłciowa kolarka, choć spełniła brytyjskie kryteria, wobec zastrzeżeń Międzynarodowej Unii Kolarskiej nie mogła zamienić zawodów mężczyzn na rywalizację kobiet”.

Łzy czyste, rzęsiste

„Nikt nie powinien wybierać między chęcią bycia tym, kim jest a uczestniczeniem w sporcie, który kocha” - napisała w swym oświadczeniu Emily Bridges. A me łzy czyste, rzęsiste spłynęły po mej twarzy, że tym razem jakiemuś chłopu nie pozwolono występować z kobietami i ukraść im zwycięstwo. Tak to samo zwycięstwo, na które ciężko pracowały, codziennie wypruwając swoje żyły na treningach. Po czym przychodzi jakiś facet zajmujący miejsce w czwartej, piątej setce w swojej dyscyplinie i zaczyna „bić rekordy świata kobiet”.

Chłop to chłop nawet jak sobie coś obetnie

Z żałosnego artykuliku mogliśmy się dowiedzieć, że „w trakcie terapii hormonalnej Bridges rywalizowała z mężczyznami. Najpierw zajęła 43. miejsce na 45 kolarzy w kryterium Loughborough Cycling Festival, a potem była przedostatnia w wyścigu szosowym Welsh National Championship. W tym roku wygrała jednak wyścig mężczyzn na Mistrzostwach Brytyjskich Szkół Wyższych w Glasgow”. A więc jest to kawał chłopa, któremu w większości zawodów nie wychodzi, więc poudaje kobietę, żeby wygrać. Tak jest we wszystkich sportach siłowych i walki, a więc wymagających dużej masy mieśniowej. Tak więc można stwierdzić, że chłop to chłop, nawet jak sobie coś obetnie.

Transintegracja w sporcie – okradaniem kobiet

„Odmówiłabym udziału w takich zawodach i miałabym nadzieję, że inne dziewczyny zrobią to samo. To jest całkowicie niesprawiedliwe. Przewagi transpłciowej kobiety po okresie chłopięcego dojrzewania nigdy nie da się cofnąć" - na swym profilu na Twitterze napisała w temacie ewentualnej rywalizacji z osobą transpłciową lekkoatletka Ellie Bakar. Ponieważ właśnie tym jest tak zwana „transintegracja” w sporcie – okradaniem kobiet z owoców ich pracy.

Cóż każdemu wolno uważać że jest tym, za co się uważa. I tak na przykład „dziennikarz”  może uważać się za psią kupę na chodniku. Skoro jest mu z tym dobrze. Może się też uważać za delfina, ale nie sądzę, żeby delfiny przyjęły go do swojej społeczności. Raczej dostałby płetwą ogona w mord... twarzoczaszkę. Co więcej gdyby dla odmiany jakiś delfin uznał się za człowieka, to ja bym go dopuścił do zawodów międzygatunkowych. Pewnie by je wygrał, ale skoro się uważa za człowieka to pewnie nim jest. Walczmy więc z transgatunkową segregacją delfinów w sportach pływackich!

 

Piotr Stępień

Źródło: Piotr Stępień

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną