PILNE! Rosyjski deputowany zaproponował użycie broni jądrowej! Jest reakcja Kremla (WIDEO)

0
0
/ fot. Tt/Kamil Galeev

Michaił Dielagin, deputowany Rosyjskiej Dumy zaproponował użycie taktycznej broni jądrowej wobec Azerbejdżanu. W ten sposób zostałby osiągnięty – jego zdaniem – konieczny cel, jakim jest zniszczenie przemysłu naftowego tego kraju. W mediach społecznościowych utworzył nawet ankietę w tej sprawie. Do propozycji odniósł się oficjalnie Kreml. Rzecznik Dmitrij Pieskow wyraził jasne stanowisko w tej sprawie, a deputowany Dielagin ma problem.

Deputowany Michaił Dielagin na antenie rosyjskiej telewizji News 1 postanowił ostro zagrać wobec Azerbejdżanu. Jak określił, przemysł naftowy tego kraju jest „niebezpieczny”. Dlatego też zaproponował rychły rosyjski atak w celu zniszczenia go.

 

Jeżeli nie rozumieją naszych słów, to muszą zrozumieć nasze czyny – podkreślił deputowany Dielagin.

 

Ciąg dalszy tej propozycji pojawił się w mediach społecznościowych. Rosyjski polityk zamieścił ankietę z pytaniem do internautów, czy Rosja powinna zaatakować Azerbejdżan taktyczną bronią jądrową.

 

Najwyraźniej nie tylko w Polsce mamy problem z prowojennymi zapędami figurantów zwanych parlamentarzystami. Jednak w tym przypadku, główne władze studzą zapał. Nie tylko władze Azerbejdżanu zaprotestowały przeciwko wypowiedzi rosyjskiego parlamentarzysty. Krytyka popłynęła z samego Kremla.

 

Rzecznik Dmitrij Pieskow w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do wypowiedzi Dielagina. Jak podkreślił, jego słowa nie mają nic wspólnego z oficjalnym stanowiskiem Kremla.

 

To raczej stwierdzenie, które leży na płaszczyźnie osobistych emocji, które się przelewają. Oczywiście namawialibyśmy do kontrolowania emocji i powstrzymania się od takich stwierdzeń, zwłaszcza w odniesieniu do naszych partnerów. A Azerbejdżan należy do kategorii państw partnerskich – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

 

Pieskow dodał, że należy powściągać emocje i że jest to „konieczne” w sytuacji, gdy Rosja podejmuje „energiczne wysiłki” w celu „utrzymania pokoju” w Karabachu.

 

Słowa Pieskowa najwyraźniej odniosły zamierzony efekt. Deputowany Rosyjskiej Dumy Michaił Dielagin opublikował wczoraj nagranie na Telegramie, w którym przeprasza za swoje słowa. Przyznaje też rację Pieskowowi i ogłosił, że jego spojrzenie na sprawę „pomogło mu się uspokoić” i „nie zamierza w żaden sposób niszczyć” relacji między Rosją a Azerbejdżanem.

 

 

W samym Azerbejdżanie jednak sprawa ma swój dalszy ciąg. W czwartek Prokuratura Generalna Azerbejdżanu poinformowała o wszczęciu postępowania karnego przeciwko Dielaginowi. Postawiono mu zarzut nawoływania do zniszczenia infrastruktury energetycznej kraju oraz przemysłu naftowego.

 

W komunikacie prokuratura podała, że w jednej z rosyjskich stacji telewizyjnych 28 marca Dielagin „otwarcie wezwał do agresywnej wojny z Azerbejdżanem, wygłaszając prowokacyjne oświadczenia o użyciu taktycznej broni jądrowej do zniszczenia infrastruktury energetycznej kraju i przemysłu naftowego”.

 

Relacje dyplomatyczne w Górskim Karabachu są zawiłe, a wojna w tym regionie nie jest niczym wyjątkowym dla mieszkańców. We wrześniu 2020 roku wybuchła wojna między Azerbejdżanem a Armenią. Zakończyła się układem pokojowym półtora miesiąca później. Zaatakowana Armenia miała wsparcie Rosji. Azerbejdżan wspierała z kolei Turcja, Izrael i syryjscy bojówkarze przeciwni władzy Bashara al-Assada w Syrii.

 

Poprzednia wojna w regionie trwała z kolei od 1988 roku do maja 1994. Armeńska SRS walczyła przeciwko Azerbejdżańskiej SRS. Potem oba rządy ogłosiły się odpowiednio Armenia i Azerbejdżanem. Stroną konfliktu było też państwo nazywające się Republiką Górskiego Karabachu, sprzymierzone z Armenią. Ogłosiło ono niepodległość w 1991 roku. Nie uznaje jednak jego istnienia żadne ważniejsze państwo świata.

 

Tak więc w regionie wojna jest stosunkowo „normalną” kwestią. Straszenie nią przez rosyjskiego deputowanego nie robi więc zbytniego wrażenia na mieszkańcach czy władzach. Wręcz przeciwnie – może faktycznie poważnie zaszkodzić rosyjskim wpływom. Stąd też zapewne wyraźna reakcja Kremla i publiczne ukorzenie się rosyjskiego deputowanego.

 

 

 

Dominik Cwikła


 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 

 

Źródło: o2.pl / prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną