PILNE! Rosyjski deputowany zaproponował użycie broni jądrowej! Jest reakcja Kremla (WIDEO)

Michaił Dielagin, deputowany Rosyjskiej Dumy zaproponował użycie taktycznej broni jądrowej wobec Azerbejdżanu. W ten sposób zostałby osiągnięty – jego zdaniem – konieczny cel, jakim jest zniszczenie przemysłu naftowego tego kraju. W mediach społecznościowych utworzył nawet ankietę w tej sprawie. Do propozycji odniósł się oficjalnie Kreml. Rzecznik Dmitrij Pieskow wyraził jasne stanowisko w tej sprawie, a deputowany Dielagin ma problem.
Deputowany Michaił Dielagin na antenie rosyjskiej telewizji News 1 postanowił ostro zagrać wobec Azerbejdżanu. Jak określił, przemysł naftowy tego kraju jest „niebezpieczny”. Dlatego też zaproponował rychły rosyjski atak w celu zniszczenia go.
– Jeżeli nie rozumieją naszych słów, to muszą zrozumieć nasze czyny – podkreślił deputowany Dielagin.
Ciąg dalszy tej propozycji pojawił się w mediach społecznościowych. Rosyjski polityk zamieścił ankietę z pytaniem do internautów, czy Rosja powinna zaatakować Azerbejdżan taktyczną bronią jądrową.
All of these factors mean that Russia can't win Z-war with conventional means. It simply can't achive a result that will be perceived as a victory by Putin's subjects via a conventional war. And Putin needs a victory by May 9 or he'll lose his face pic.twitter.com/8Fu0o8iLnG
— Kamil Galeev (@kamilkazani) April 1, 2022
Najwyraźniej nie tylko w Polsce mamy problem z prowojennymi zapędami figurantów zwanych parlamentarzystami. Jednak w tym przypadku, główne władze studzą zapał. Nie tylko władze Azerbejdżanu zaprotestowały przeciwko wypowiedzi rosyjskiego parlamentarzysty. Krytyka popłynęła z samego Kremla.
Rzecznik Dmitrij Pieskow w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do wypowiedzi Dielagina. Jak podkreślił, jego słowa nie mają nic wspólnego z oficjalnym stanowiskiem Kremla.
– To raczej stwierdzenie, które leży na płaszczyźnie osobistych emocji, które się przelewają. Oczywiście namawialibyśmy do kontrolowania emocji i powstrzymania się od takich stwierdzeń, zwłaszcza w odniesieniu do naszych partnerów. A Azerbejdżan należy do kategorii państw partnerskich – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Pieskow dodał, że należy powściągać emocje i że jest to „konieczne” w sytuacji, gdy Rosja podejmuje „energiczne wysiłki” w celu „utrzymania pokoju” w Karabachu.
Słowa Pieskowa najwyraźniej odniosły zamierzony efekt. Deputowany Rosyjskiej Dumy Michaił Dielagin opublikował wczoraj nagranie na Telegramie, w którym przeprasza za swoje słowa. Przyznaje też rację Pieskowowi i ogłosił, że jego spojrzenie na sprawę „pomogło mu się uspokoić” i „nie zamierza w żaden sposób niszczyć” relacji między Rosją a Azerbejdżanem.
Delyagin was immediately rebutted by Putin's press secretary Peskov and made to apologise. This tough guy just called for nuclear strikes but started humiliating himself and crawling on his knees straight after being rebuked by the higher ups. Very typical pic.twitter.com/8QsukX9hSi
— Kamil Galeev (@kamilkazani) April 1, 2022
W samym Azerbejdżanie jednak sprawa ma swój dalszy ciąg. W czwartek Prokuratura Generalna Azerbejdżanu poinformowała o wszczęciu postępowania karnego przeciwko Dielaginowi. Postawiono mu zarzut nawoływania do zniszczenia infrastruktury energetycznej kraju oraz przemysłu naftowego.
W komunikacie prokuratura podała, że w jednej z rosyjskich stacji telewizyjnych 28 marca Dielagin „otwarcie wezwał do agresywnej wojny z Azerbejdżanem, wygłaszając prowokacyjne oświadczenia o użyciu taktycznej broni jądrowej do zniszczenia infrastruktury energetycznej kraju i przemysłu naftowego”.
Relacje dyplomatyczne w Górskim Karabachu są zawiłe, a wojna w tym regionie nie jest niczym wyjątkowym dla mieszkańców. We wrześniu 2020 roku wybuchła wojna między Azerbejdżanem a Armenią. Zakończyła się układem pokojowym półtora miesiąca później. Zaatakowana Armenia miała wsparcie Rosji. Azerbejdżan wspierała z kolei Turcja, Izrael i syryjscy bojówkarze przeciwni władzy Bashara al-Assada w Syrii.
Poprzednia wojna w regionie trwała z kolei od 1988 roku do maja 1994. Armeńska SRS walczyła przeciwko Azerbejdżańskiej SRS. Potem oba rządy ogłosiły się odpowiednio Armenia i Azerbejdżanem. Stroną konfliktu było też państwo nazywające się Republiką Górskiego Karabachu, sprzymierzone z Armenią. Ogłosiło ono niepodległość w 1991 roku. Nie uznaje jednak jego istnienia żadne ważniejsze państwo świata.
Tak więc w regionie wojna jest stosunkowo „normalną” kwestią. Straszenie nią przez rosyjskiego deputowanego nie robi więc zbytniego wrażenia na mieszkańcach czy władzach. Wręcz przeciwnie – może faktycznie poważnie zaszkodzić rosyjskim wpływom. Stąd też zapewne wyraźna reakcja Kremla i publiczne ukorzenie się rosyjskiego deputowanego.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: o2.pl / prawy.pl