Polska jest BEZBRONNA? Generał: Nasze schrony można traktować w kategoriach MUZEALNYCH!

0
0
/ fot. YT/Anton Gerashchenko

Choć niejeden szaleniec chciałby zaangażować nasz kraj w nie naszą wojnę, w której dodatkowo nic nie moglibyśmy dla siebie ugrać, to oczywiście nikt nie myśli o cywilach. W sumie to „jesteśmy sługami Ukrainy”, jak raczył ogłosić rzecznik MSZ Łukasz Jasina, a sługami nikt w demokracji się przejmować nie będzie. Niemniej warto wiedzieć, w jakim stanie jest nasza obrona cywilna. A jest w stanie prawie nieistniejącym.

W lipcu ubiegłego roku przygotowałem materiał dla niedziałającego już kanału Korona TV o sygnałach alarmowych. Chodziło o dźwięki sygnalizujące zagrożenie chemiczne, atomowe, bombowe lub klęski żywiołowe. Co mnie uderzyło, to fakt, że kontakt do szefa obrony cywilnej kraju znajduje się na rządowej stronie... Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Kontakt był potrzebny, ponieważ w sieci nie znajdowały się żadne wzory dźwięków alarmowych. W przeciwieństwie do jakże potrzebnej klauzuli o RODO. Po wysłaniu zapytania, po ponad tygodniu przyszła odpowiedź. Otrzymałem dźwiękowe wzory ogłoszenia i odwołania alarmu. Nie mamy żadnego rozróżnienia między ogłoszeniem zagrożenia spośród wymienionych.

 

A szkoda, bo używanie syren jest w Polsce stosunkowo powszechną praktyką. Co roku 1 sierpnia w Warszawie i kilku innych miastach wyją syreny ku pamięci wybuchu powstania warszawskiego. Zdaje się, że syreny uruchamiane zostają również dla upamiętnienia tzw. powstania w getcie warszawskim. Niedawno był też pomysł uruchomienia syren na cześć funkcjonariuszki zamordowanej przez aresztowanego. Ze względu jednak na fakt, że był to początek wojny rosyjsko-ukraińskiej, a Polacy byli spanikowani jak małe dzieci, z pomysłu na szczęście zrezygnowano.

 

Obawiam się, że w razie nagłego zagrożenia, reakcja będzie jak w słynnej paście. „Halina, syreny wyją, jakaś rocznica jest, stawaj na baczność”. I wówczas nastąpi eksplozja.

 

No dobrze, a co ze schronami? Zdaje się, że ostatnio w szkołach tego nie było, bo mówi się o powrocie lekcji przysposobienia obronnego w szkołach. Gdy ja chodziłem do liceum, przysposobienie obronne mieliśmy. Poznaliśmy teorię o obronie cywilnej i przekonywano, że w wielu miejscach w Polsce znajdują się schrony. Czy w praktyce ktoś wie, gdzie znajduje się schron dla niego? Ano właśnie.

 

Ale spokojnie, to nie nasza niewiedza. My po prostu nie mamy schronów. Wspomniał o tym dzisiaj były wiceszef Obrony Cywilnej Kraju gen. Ryszard Grosset w „Gościu Radia ZET”. Zapytany o to, ile w Polsce jest schronów, odpowiedział, że „ostatnia taka uczciwa inwentaryzacja była robiona w 2012 roku”.

 

Myślę, że te, które mamy można bardziej traktować w kategoriach muzealnych, pewnych ciekawostek – stwierdził gen. Grosset. Dodał, że teoretycznie schrony „zapewniają możliwość ukrycia mniej więcej ok. 3 proc. ludności”. Ponadto kiedyś miały „służyć izolacji od skażeń atmosfery”. – Dziś tę izolację są nam w stanie zapewnić zwykłe okna, które umożliwiają odcięcie pomieszczenia od atmosfery – podkreślił.

 

W dzisiejszych czasach przestajemy mówić o ewakuacji z pomieszczeń w kontekście zagrożeń chemicznych czy atmosfery, zaczynamy mówić raczej o ewakuacji pionowej – zaznaczył i dodał, że np. warszawskie metro „mogłoby posłużyć za schron”. Natomiat „jako schrony przeciwodłamkowe” mogą posłużyć „wszystkie stacje metra, wszystkie garaże podziemne w supermarketach, przejścia podziemne”.

 

Tak więc w razie ataku chemicznego czy biologicznego zamknijcie okna i na pewno będziecie bezpieczni. A w razie nalotu – schowajcie się w metrze lub w garażu podziemnym. Czujecie się zaopiekowani przez rząd?

 

Mało tego. Ponieważ „we Francji czy Niemczech nikt specjalnie nie zastanawia się nad budową obiektów, które mogłyby pełnić rolę schronów” to podobne podejście może być i u nas. Jak wiadomo, myśl francusko-niemiecka zapewni nam bezpieczeństwo przed bombami w razie wojny. Gen. Grosset zaznacza jednak, że „ci z nas, którzy mieszkają w podpiwniczonych budynkach, mogą zastanawiać się nad wykorzystaniem piwnicy” w roli schronu. Przedstawił też faktycznie niegłupi pomysł, aby stworzyć aplikację na telefon, która na podstawie naszej lokalizacji informowałaby o najbliższym schronie.

 

Zwrócił też uwagę na kwestię obrony cywilnej na Ukrainie, od której tego konkretnie aspektu moglibyśmy się uczyć.

 

Od 2014 roku Ukraina odrobiła kolosalną lekcję w zakresie ustalania procedur postępowania społeczeństwa w przypadku zagrożenia wojennego, ale też lekcję w zakresie tworzenia obrony cywilnej i uczenia ludzi wzorców zachowań, adekwatnych do rodzaju zagrożeń. […]. Zająłbym się czymś, co nazywa się edukacją dla bezpieczeństwa. To powinien być proces, wtłaczanie nam w głowę odpowiednich zachowań w sposób odpowiedni do naszego wieku – mówił gen. Ryszard Grosset.

 

Zwrócił też uwagę na wykorzystanie mediów w tej sprawie. – Od Ukraińców moglibyśmy nauczyć się procesów edukacji dla bezpieczeństwa. Byłem kiedyś w kinie w Kijowie i przed filmem wyświetlono film instruktażowy nt. zachowań w przypadku zagrożeń militarnych, w roku 2016-17 – powiedział były wiceszef Obrony Cywilnej Kraju.

 

Stwierdził też, że „istotna jest umiejętność posługiwania się bronią i tę umiejętność powinniśmy posiąść wszyscy”. Choć jak wiadomo, prawo de facto uniemożliwia uzbrojenie społeczeństwa i związaną z tym realną umiejętność posługiwania się bronią.

 

 

Dominik Cwikła


 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 

Źródła:

Źródło: Radio ZET / prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną