DEAL STULECIA! Inflacja, drożyzna i multikulti w Polsce. W zamian POCHWAŁY z ZAGRANICY. Czy pelikany ogarną w końcu rzeczywistość?

Przeglądając media społecznościowe polityków oligarchii rządzącej czy samego rządu można odnieść wrażenie, że jak jakaś zagraniczna prasa czy polityk pochwali działania czy to Polaków czy to rządu w Warszawie, to traktowane jest to jako istny „dowód” na to, że władza robi dobrze. Postawę taką wykazują dokładnie ci sami ludzie, którzy wcześniej zarzucali rządowi PO, że chwalą ich Niemcy, co z kolei miało być „dowodem” na to, że grupa u władzy nie działa w polskim, ale zagranicznym interesie.
Demokracja to rak i nie jest to nic nowego. Co jakiś czas jednak wychodzi na jaw, jak bardzo płytki jest to ustrój z nastawieniem na idiotycznego poddanego, który w prawach jest mniejszy, niż chłop pańszczyźniany czy nawet – w wybranych aspektach – niewolnik w czasach Rzymu. Jednocześnie jest przekonany o swojej wielkości i ważności.
Od tygodni trwa prześciganie się w wybieraniu wypowiedzi z zagranicy chwalących działania rządu w Warszawie wobec uchodźców. Dodajmy, że nie tylko uchodźców, ale także Ukraińców przybywających do nas z innych państw niż Ukraina oraz żyjących u nas wcześniej, ale o tym już kilkukrotnie pisałem. A to skrajnie propartyjne wpolityce.pl podaje, że „belgijski dziennik chwali Polaków” a to znowu ktoś popierający rząd podaje tekst z polskojęzycznego wydania „Deutsche Welle”, że „Polska przechodzi samą siebie” w kwestii Ukraińców.
A jak prezydent USA Joseph Biden przyjechał do Polski? Oligarchia rządząca i wszystkie sprzyjające jej siły uczyniły z tego niemal święto. Zresztą jakby po którejś wizycie waszyngtońskiego przywódcy ustanowiono państwowe święto przyjaźni polsko-radzie... tzn. amerykańskiej, to wcale nie byłbym zdziwiony.
Co prawda prezydent USA Biden nie powiedział nic ani nowego ani konkretnego. Ot przemówienie dla mas z którego nic nie wynika. Ale każde słowo spijano jakby to były słowa z jakiegoś objawienia. I znowu grad „opinii” zaklinających rzeczywistość, jakby to ważnym i strategicznym „partnerem” dla USA jesteśmy. Tak ważnym, że zachęcano nas do włączenia się do wojny rosyjsko-ukraińskiej, ale jak „partnerowi” zaproponowaliśmy, by to on zrobił poprzez przyjęcie od nas i przekazanie Kijowowi Migów, to zaraz tej propozycji odmówiono.
Co niezwykle ciekawe, obecnie treści wskazujące na pochwały zza granicy podają te same środowiska, które jeszcze kilka lat temu tego typu teksty uznawały za „dowód” na to, że to rząd PO-PSL jest zły. Moim zdaniem, jest w tym pewna logika. Jeśli zagranica chwali nasze państwo, to znaczy, że najpewniej realizujemy czyjś interes. Stąd też, by utwierdzić w poczuciu słuszności rząd takiego państwa, puszcza się peany pochwalne. Że oto mamy do czynienia z „demokratycznym”, „europejskim” tj. unijnym i „wspaniałym” rządem.
Jak niemieckie media chwaliły Donalda Tuska, lemingi śmiały się z pelikanów, że te nie dostrzegają, że chwalą go za to, że realizuje interes Niemiec. Co zabawne, pelikany w ogóle nie dostrzegają podobnej analogii w stosunku do ich ukochanego obozu władzy.
No bo kto przyjmuje uchodźców z Ukrainy oraz ukraińskich imigrantów z innych państw? Polska. Mało tego – nie ma u nas obozów dla uchodźców, zamiast tego przekonano znaczną część społeczeństwa, że to oni powinni przyjąć Ukraińców do mieszkań. A rząd zbiera laury, że to rzekomo on coś zrobił.
Zachód jest zadowolony. Nie od dziś ma problem z imigrantami i nie chce zajmować się kolejnymi. Co więc zrobić? Przesłać pieniądze? Przyjąć część uchodźców w ramach unijnej relokacji? A po co? Rzuci się drobną kwotę dla mediów w swoim kraju – bez porównania mniejszą, niż wydałoby się na uchodźców – za to, że pochwalą Polskę. Że jest dzielna, troszczy się o uchodźców, etc..
Taki manewr nie przeszedłby wobec nawet demokratycznego, ale choć trochę szanującego się rządu z szanującymi się wyborcami. No ale o to Warszawy nie podejrzewam.
Tak więc czeka nas problem gospodarczy, problem kulturowy i jeszcze wyższe podatki. Będą problemy z miejscami w szkołach, z cenami mieszkań i wiele, wiele innych. No ale jakiś belgijski czy niemiecki dziennik nas pochwalił, więc na pewno było warto, prawda?
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: wpolityce.pl / dw.com / twitter.com / prawy.pl