PILNE! Ujawniamy kulisy rozłamu w partii KORWiN! Janusz Korwin-Mikke jest SKOŃCZONY?

Dziennikarz Marcin Dobski opublikował tekst, z którego wynika, że to nie postawa i kontrowersje związane z Januszem Korwin-Mikkem są prawdziwymi powodami odejścia trzech posłów z partii KORWiN. Prawdziwy powód – według tekstu na salon24.pl – jest o wiele banalniejszy i jak najbardziej racjonalny, czyli walka o władzę.
Na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej żartobliwie napisałem, że największym przegranym tej wojny może być partia KORWiN z powodu wypowiedzi jej prezesa Janusza Korwin-Mikkego. Ten jawnie sprzeciwiał się propagandowemu przekazowi ukraińskiemu, podważał też publicznie jako jeden z pierwszych informację, jakoby obrońcy Wyspy Węży mieli jednak przeżyć. Wyszło, że miał rację. Niemniej jako, że jak ja jest antydemokratą, to powinien rozumieć, że podważanie narracji w pierwszych dniach amoku jest bezcelowe, ponieważ ludzie nie myśleli w ogóle racjonalnie. Emocje sięgały zenitu i kto podważał jedyną słuszną „prawdę” ten ruska onuca.
Poza tym nie jest żadną tajemnicą czy nowością fakt, że prezes partii KORWiN lubi być w centrum uwagi i wywoływać kontrowersje. Abstrahujemy tutaj od prawdy i słuszności, gdyż te w demokracji nie mają żadnego znaczenia. Efektem jego postawy jest szkodzenie na dłuższą metę swojemu ugrupowaniu i tworzeniu dużego „elektoratu negatywnego”. Gdyby był tylko publicystą – byłoby to świetne. O takich nieważne co mówią, byleby mówili. Jednak Korwin-Mikke jest politykiem i zdaje się chce być w Sejmie i wprowadzać do niego swoich ludzi.
8 marca posłowie Konfederacji z ramienia partii KORWiN Jakub Kulesza, Artur Dziambor i Dobromir Sośnierz ogłosili, że odchodzą z partii Janusza Korwin-Mikkego i tworzą własne ugrupowanie, które pozostanie wewnątrz prawicowej koalicji. Jak podkreślali, głównym powodem miały być właśnie kontrowersje wokół prezesa ich partii.
– Po prawdziwej kanonadzie nieodpowiedzialnych wypowiedzi prezesa na tematy ukraińskie jesteśmy zmuszeni wypisać się z partii KORWiN – powiedział na konferencji tegoż dnia poseł Dobromir Sośnierz.
Marcin Dobski uważa jednak, że prawdziwy powód odejścia jest zupełnie inny. Na portalu salon24.pl w tekście „Prawdziwe powody podziału w Konfederacji. Nie chodziło o Korwin-Mikkego” skupia się na kwestii Rady Liderów Konfederacji.
– Zanim wyjaśnimy powody rozłamu, warto przedstawić Radę Liderów Konfederacji, która rządzi tą partią. Robi to demokratycznie 12 osób. Z Ruchu Narodowego są to: Krzysztof Bosak, Robert Winnicki, Witold Tumanowicz i Krzysztof Tuduj. Z Konfederacji Korony Polskiej to: Grzegorz Braun i jego zaufany Włodzimierz Skalik, a z partii KORWiN: Korwin-Mikke, Konrad Berkowicz, Robert Iwaszkiewicz i Sławomir Mentzen – czytamy na salon24.pl.
W Radzie Liderów byli również Jakub Kulesza i Marek Kułakowski, jako przedstawiciele partii KORWiN.
– Słyszeliście wcześniej o Kułakowskim, który jest w Radzie Liderów? Liderów. Wszyscy zwracają uwagę na to, że nie jest liderem i nie pasuje do tego grona. To ekspert, zaplecze intelektualne Kuleszy. Złośliwi mówią, że jest szyją, która kręci głową (tj. ma ogromny wpływ na decyzje posła). Najpierw był przy Kukizie, potem przy Liroyu i Skutecznych – podkreśla Dobski.
Następnie zwraca uwagę, że „od dawna” nie tylko narodowcy, ale też członkowie własnej partii Janusza Korwin-Mikkego próbują usunąć go albo chociaż ograniczyć jego wpływ na Konfederację.
– Według kilku naszych informatorów, 7 marca (dzień przed odejściem posłów) prezydium partii KORWiN przyjmowało uchwałę, którą przeforsowali stronnicy Korwin-Mikkego, stosunkiem głosów 11-5. Kontrowersyjny lider powiedział: "sprawdzam". Poległ poseł Kulesza i jego zaufani, którzy głosowali przeciwko takiemu rozwiązaniu. Na mocy tejże uchwały przyjęto, że to partie członkowskie będą decydowały o obsadzie list wyborczych Konfederacji przed wyborami parlamentarnymi. Przed podziałem, to właśnie partia KORWiN miała największe wpływy w Radzie Liderów. Sześć głosów z 12, czyli 50 proc. To oczywiście nie podobało się pozostałym, czyli głównie narodowcom – czytamy na salon24.pl.
– Nim doszło do przyjęcia tej uchwały, pojawiła się informacja, że na Radzie Liderów ma dojść do głosowania na ten sam temat. Z tą różnicą, że w planie było, żeby to głosowanie RL zdecydowało o późniejszym wpływie na obsadzanie list wyborczych. Zręczny plan narodowej odnogi Konfederacji, która wcześniej była w porozumieniu z Kuleszą i Kułakowskim, gwarantując sobie tym samym większość głosów na Radzie Liderów (połowa głosów i bliższy im poseł Braun ze swoim zaufanym) – zaznaczono.
– W Radzie Liderów Kulesza i Kułakowski stoją po stronie Ruchu Narodowego, więc zyskuje na tym podziale Robert Winnicki – powiedział portalowi anonimowy informator.
Różnica między tym, czy to partie tworzące Konfederację czy Rada Liderów będzie decydowała o obsadzie list wyborczych, jest w praktyce ogromna. W tej drugiej przewagę mają narodowcy (cztery głosy), Konfederacja Korony Polskiej (dwa głosy) i Jakub Kulesza z Markiem Kułakowskim.
– Co za tym idzie, mogą przegłosować każdy pomysł, który wcześniej wspólnie ustalą, łącznie ze słabszymi miejscami na listach wyborczych, albo w ogóle pominięcie Korwin-Mikkego i jego ludzi, de facto przejmując całą Konfederację, a przynajmniej marginalizując niewygodne postaci. Ponadto, możliwość decydowania o miejscach na listach wyborczych, to zwyczajne powiększanie władzy, większy wpływ na podział pieniędzy z subwencji, itp. – podkreśla Dobski.
– Na razie lider partii KORWiN obronił się, nie ma terminu głosowania na Radzie Liderów sposobu obsadzania list wyborczych, ale z pewnością pomysł będzie jeszcze forsowany. W partii KORWiN usłyszeliśmy: "Odłożone ad calendas graecas". Pewności jednak nie ma – dodaje.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: salon24.pl / facebook.com / prawy.pl