Prezydent Duda twierdzi, że obecność w NATO i UE to polska racja stanu. Czy na pewno?

Prezydent Andrzej Duda twierdzi, że obecność Polski w NATO i UE to racja stanu. Słowa jak zwykle wielkie, ale czy prawdziwe? Na pewno warto się zastanowić.
– Ataki ze strony rosyjskich najeźdźców mają znamiona ludobójstwa; musimy zrobić wszystko, żeby odpowiedzieli za to przed międzynarodowymi trybunałami – przekonywał wczoraj prezydent Duda i dodał, że „musimy zwiększyć wysiłki i wsparcie dla walczącego narodu ukraińskiego”.
Podczas wczorajszego zgromadzenia posłów i senatorów wystąpił także prezydent Wołodymyr Zełenski. Rzucał hasłami składając naiwne obietnice i deklaracje, jak np. rozwiązanie sprawy smoleńskiej czy rzekomą przyjaźń między narodami. Hasła oczywiste i naiwne, ale wygląda na to, że łapią się na nie nawet posłowie. Burzę wśród zwolenników Konfederacji wywołał wpis posła Krzysztofa Bosaka, który chwalił wystąpienie zarówno Zełenskiego jak i Dudy.
Podczas Zgromadzenia Narodowego czuć było, że jesteśmy uczestnikami historycznych wydarzeń. Podniosła atmosfera. Dobre, obszerne przemówienie prezydenta @AndrzejDuda. Mocne, ujmujące przemówienie @ZelenskyyUa. Oby nasze narody uporządkowały historyczne zaszłości i żyły w zgodzie!
— Krzysztof Bosak ?? (@krzysztofbosak) March 11, 2022
Zełenski podkreślił, że „razem jest nas 90 milionów, razem możemy wszystko; to historyczna misja Polski i Ukrainy wyciągnąć Europę z przepaści i zagrożenia”. To znowu wskazuje na chęć włączenia Polski do wojny Ukrainy z Rosją.
Wracając do prezydenta, Duda zwrócił uwagę na odwoływanie się prezydenta Rosji Władimira Putina do Związku Sowieckiego. – Do tego „Imperium zła” jak kiedyś nazwał je amerykański prezydent i wielki przyjaciel Polski Ronald Reagan. To, co Rosja robi w Ukrainie, pokazuje, że to „Imperium zła” nigdy nie odeszło do historii i dzisiaj kolejny raz pokazuje swoje najgorsze oblicze – mówił prezydent Andrzej Duda.
W dalszej części prezydent odwołał się do poglądów na temat NATO. – Mówiono, że sojusz stracił w obecnych czasach rację bytu, wszyscy widzą dziś, że to nieprawda, dzisiaj widać wyraźnie, jak bardzo głoszący te tezy się mylili – mówił prezydent Duda. – To my, Polacy i przedstawiciele innych państw naszego regionu, mieliśmy rację, ostrzegając Zachód przed rosyjskim imperializmem, przed uzależnianiem się od rosyjskich surowców, które będą wykorzystane jako broń w ewentualnym konflikcie, przed ograniczaniem roli Stanów Zjednoczonych w Europie, przed próbami przeciwstawiania sobie NATO i Unii Europejskiej – kontynuował.
– Nie czas jednak na gorzką satysfakcję i tryumfalizm, bo dzisiaj najważniejsza jest jedność, jedność i jeszcze raz jedność, zarówno w ramach sojuszu, jak i w Unii Europejskiej – przekonywał i dodał, że „dla Polski równie ważna jest obecność w NATO, jak i Unii Europejskiej”. NATO i UE określił jako „fundamenty naszego bezpieczeństwa” oraz „polską rację stanu”.
Szczerze mówiąc to ciężko się z tym zgodzić. Co do NATO wątpliwości nie mam. W warunkach demokracji, czyli zmieniających się co kilka lat rządów złożonych z ludzi, których nie można nie podejrzewać czy to o korupcję na rzecz koncernów – co w skali globalnej ukazały ostatnie dwa lata – czy agenturalność na rzecz innego rządu NATO jest niestety koniecznością. Granicząc z jednej strony z Niemcami, z drugiej z Rosją, potrzebujemy sojuszu, który odstraszy potencjalnego napastnika. Inna sprawa, czy NATO zadziała w razie napaści na nas. Jednak trzonem naszego bezpieczeństwa powinna być własna siła. Dlatego potrzebna jest reforma w armii i jej realna modernizacja. Takie cele miała zrealizować hucznie ogłoszona ustawa zwana „o obronie ojczyzny”, choć mój pierwszy rzut okiem na nią nakazuje mi sądzić, że jednak wyjdzie z tego klapa. Obym się mylił.
Opuszczenie NATO byłoby możliwe w perspektywie wielu lat, jeśli nawet nie dziesięcioleci, gdybyśmy mieli oficjalnie ustanowioną monarchię dziedziczną. Wówczas władza byłaby skupiona w rękach jednej rodziny i można byłoby prowadzić jednolitą strategię polityczną bez ryzyka zmiany z powodu przegrania wyborów. Taka perspektywa pozwala na naprawdę dalekosiężne plany i ich realizację. Można byłoby wówczas pracować nad sojuszem regionalnym, o wiele atrakcyjniejszym dla nas, który nie zobowiązywałby nas np. do udziału w wojnie między USA a Chinami, która niewątpliwie w ciągu kilkunastu lat nastąpi, jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm czy globalny krach gospodarczy. A taka wojna zapewne skończy się już nuklearną pożogą. Gdyby taki sojusz utworzyć i utrwalić, można byłoby opuścić NATO.
Ale – jak wspomniałem – żyjemy w demokracji. Więc militarnie jedyną pożyteczną i realną dla nas opcją jest NATO.
Jednak czy obecność w UE jest dla nas pożyteczna i jest polską racją stanu? Nie mam pojęcia, skąd taki wniosek prezydent Andrzej Duda wyciągnął. UE wypina się na uchodźców z Ukrainy i nie chce przejmować tych z Polski. Zamiast tego kontynuuje w tym momencie mechanizm sankcji wobec nas. Cześć państw UE jest – delikatnie mówiąc – ostrożna w sankcjach wobec Rosji. Kontrastując to ze stanowczym stanowiskiem wobec Polski, nie mogę uznać, by obecność w UE była naszą racją stanu. Zamiast tego wystarczyłaby obecność w strefie Schengen.
Niestety, wielu zwykłych Polaków – ale też polityków na najwyższych państwowych stanowiskach – jest przekonana, że aby być w strefie Schengen trzeba być również w UE. To nieprawda. Ale w dobie panującego amoku prawda jest nieważna.
I jeszcze uwaga na koniec – zdjęcie ilustracyjne pochodzi ze wczoraj. Poseł Grzegorz Braun za brak maski jest wywalany z Sejmu, a zwykłych ludzi straszy się mandatami. Prezydent i Marszałek Sejmu mogą więcej. Może obronność państwa warto zwiększyć momentalnie, kończąc Wielką Histerią covidową i nie traktować swoich obywateli jako niewolników? Bo uznawany za niewolnika człowiek nie będzie rwał się bronić państwa. I nie zmieni swojego nastawienia z dnia na dzień.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: gazetaprawna.pl / twitter.com / prawy.pl fot.