Propaganda ukraińska to liczne samomasakrujące się fejki. Mimo to podawana jest jako fakt (WIDEO)

O ile nie miałem wątpliwości, że w momencie wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej obie strony będą posługiwały się propagandą, to jednak jej skala i toporność mnie zaskakuje. Mówię tutaj o stronie ukraińskiej, której narracja w ogóle nie trzyma się kupy, a momentami jest groźna czy to dla państwa polskiego czy dla co bardziej panicznych Polaków, których jest znaczna ilość.
Na Ukrainie znajdują się elektrownie jądrowe. Stąd też wiadomo, że jeśli Rosja chce opanować kraj, walki będą toczone również w pobliżu tych placówek. Ukraina przy każdej takiej okazji woła o „nuklearnym terroryzmie”. Wykorzystuje też każde działanie w ich okolicy do nawoływania Zachodu do włączenia się w wojnę.
Na początku wojny i walk o Czarnobyl doradca szefa MSW Ukrainy Anton Gieraszczenko straszył, że ostrzał Rosjan może zniszczyć składowisko odpadów radioaktywnych. W efekcie na Ukrainę, Białoruś i UE spadłby kataklizm. O oczywistej możliwości przeniesienia się pyłu radioaktywnego na Rosję już nie wspomniał. Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski twierdził, że atak na Czarnobyl to „wypowiedzenie wojny całej Europie” i możliwość „powtórki” z 1986 roku.
Russian occupation forces are trying to seize the #Chornobyl_NPP. Our defenders are giving their lives so that the tragedy of 1986 will not be repeated. Reported this to @SwedishPM. This is a declaration of war against the whole of Europe.
— Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) February 24, 2022
Ktoś mi pewnie zarzuci ruskoagentyzm, ale gdybym chciał napaść na państwo posiadające elektrownie jądrowe, to nie byłoby dla mnie niczym zaskakującym, że chciałbym je przejąć. Tymczasem komunikaty ukraińskie były nadawane w formie szoku, że „jak mogli tam przypuścić atak”. Podobne wielkie słowa polegające na straszeniu Zachodu w celu podkręcenia go do wojny miały miejsce przy walkach o elektrownię atomową w Zaporożu.
Ukraina chciała wywołać panikę również przy odcięciu elektrowni czarnobylskiej od sieci, ponieważ przestały działać pompy chłodzące 20 tys. zespołów wypalonego paliwa, które wymagało nieustannego chłodzenia.
– Może nastąpić odparowanie, które doprowadzi do wyładowania jądrowego. Wiatr może przenieść radioaktywną chmurę do innych regionów Ukrainy, Białorusi, Rosji i Europy – podawała ukraińska służba. Z kolei szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba straszył, że rezerwowe generatory mogą pracować przez dwie doby. – Po tym czasie systemy chłodzenia obiektu do przechowywania wypalonego paliwa jądrowego zostaną zatrzymane, co grozi wyciekiem promieniowania. Barbarzyńska wojna Putina zagraża całej Europie – grzmiał ukraiński polityk.
Tymczasem Międzynarodowa Agencja Atomowa stwierdziła, że otrzymała informacje o możliwych skutkach awarii, jednak są one mało prawdopodobne. – W tym przypadku nie widzimy krytycznego wpływu na bezpieczeństwo – stwierdziła instytucja. – Obciążenie cieplne basenu do przechowywania wypalonego paliwa i objętość wody chłodzącej w elektrowni jądrowej w Czarnobylu są wystarczające do skutecznego odprowadzania ciepła bez potrzeby zasilania elektrycznego – czytamy w komunikacie.
#Ukraine has informed IAEA of power loss at #Chornobyl Nuclear Power Plant, @rafaelmgrossi says development violates key safety pillar on ensuring uninterrupted power supply; in this case IAEA sees no critical impact on safety.
— IAEA - International Atomic Energy Agency (@iaeaorg) March 9, 2022
Efektem paniki było wielkie zainteresowanie Polaków płynem Lugola, którego nie należy zażywać profilaktycznie ze względu na efekty uboczne. Na razie nie wiadomo, czy ktoś z naszych rodaków pod wpływem paniki wywołanej ukraińską propagandą zażył ten preparat.
A skoro o szkodliwości ukraińskiej propagandy dla Polaków mowa, to warto przypomnieć, że Ukraina forsowała niebezpieczny fejk o rzekomym udostępnieniu jej lotnisk do zadań bojowych. Sprawę zdementowała strona polska, jednak ukraińska podtrzymywała to kłamstwo długo. Gdyby na Kremlu wierzono w ukraiński przekaz, mógłby to być pretekst do inwazji także na nasz kraj.
Teraz zaś ukraińska strona zapowiada, że Rosjanie mają szykować prowokację w Czarnobylu by rozsiać promieniowanie po Europie. No na pewno tak będzie i Rosjanie narażą europejską część swojego kraju. Z pewnością.
Z rzeczy najnowszych – wczoraj „Ukraińska Prawda” powołująca się na „ukraińskich wojskowych i urzędników” zapowiedziała, że przed godz. 21 (20 czasu polskiego) Białoruś rozpocznie atak na Ukrainę. Jak zwykle – doniesienia się nie sprawdziły.
Wyspa Węży. Pogranicznicy mieli zginąć mężną i bohaterską śmiercią. Kilka dni później ukraińska marynarka potwierdziła, że jednak żyją.
Denis Kirejew, członek ukraińskiej delegacji negocjującej z Rosją nie żyje. „Ukraińska Prawda” podaje, że został zlikwidowany przez ukraińską bezpiekę za zdradę. Następnego dnia ogłasza się, że jednak nie był zdrajcą, tylko podwójnym agentem i zginął jako bohater.
Ostatnio okazało się, że kilka kobiet rzekomo ewakuowanych z jednego z ukraińskich szpitali to ta sama osoba, która jest instagramową influencerką. Jej ciąża jest prawdziwa. Natomiast zdjęcia najpewniej „ustawiono”.
Посольство росії в Великобританії написало, що вагітні з Маріупольського пологового будинку не справжні і фото постановочні. Ось фото вагітної за місяць до обстрілу і в день обстрілу. У них відсутня людяність та совість.Вони навіть не тварини. Це росіяни. Фашисти-соціопати. pic.twitter.com/xsUGiQLnfl
— Йозеф Кнехт (@jozefkneht1) March 10, 2022
Nie zamierzam zaprzeczać, że cywile giną – to oczywiste okropieństwo wojny. Ale jak wygląda faktyczna skala ich śmierci? Tego obecnie nie da się ocenić. Rosyjska propaganda – do której należy tak samo sceptycznie podchodzić, jak do propagandy ukraińskiej – podawała na kilku forach, m.in. na „Reddicie” że w obiektach takich, jak szkoły, ukrywali się ukraińscy snajperzy, co miało być powodem ostrzału takich obiektów. W sieci też krążą zdjęcia – których nie można w warunkach wojny dwóch państw traktować jako wiarygodnych – baterii artylerii ukraińskiej na osiedlowym placu zabaw. W innych miejscach przekonują, że przechwycili rozmowy ukraińskich wojskowych, którzy mają ostrzeliwać swoich cywilów, których wykorzystują ich jako żywe tarcze. Przekaz wiarygodny tak samo, jak rzekomo przechwycone przez Ukraińców rozmowy Rosjan.
Żeby zrozumieć dlaczego nie można traktować obrazów za pewnik, warto obejrzeć poniższe nagranie. To propagandowy materiał Ukrainy mający przekonać Zachód do włączenia się w wojnę. Poza końcówką, gdzie „na odwal się” wklejono śmigające z prędkością godną „Gwiezdnych Wojen” lotnictwo, to zniszczenia Paryża, pożar i dym wyglądają bardzo wiarygodnie. Skoro można zmontować tak film, tym bardziej wmontować można instalacje artylerii na zdjęciu. I tak samo zmontować można ostrzał i zniszczenie dowolnego obiektu na Ukrainie.
❗️Imagine if Putin attacked any other European country #UkraineRussiaWar #UkraineUnderAttack #UkraineInvasion #PutinHitler #PutinsWar pic.twitter.com/CMSNfvBYFV
— KyivPost (@KyivPost) March 11, 2022
Prawdy więc dowiemy się dopiero po wojnie, jeśli nie po śmierci. Tymczasem do jednostronnych przekazów państw zaangażowanych w wojnie należy podchodzić sceptycznie. I zdawałoby się, że skoro państwo nakazuje obowiązkowy przymus nauczania, to tak oczywisty fakt będzie powszechnie wiadomy. Jak widać – nie jest.
A mnie zastanawia tylko jedno. Wyliczyłem tylko kilka wybranych ukraińskich fejków. A było ich przecież o wiele więcej. Czy istnieje jakakolwiek granica, po przekroczeniu której media w Polsce przestaną podawać ukraińskie doniesienia jako fakt? Np. „Daily Mail” nie ma problemu z podaniem, że „Kijów twierdzi, że dziś wieczorem siły Łukaszenki przekroczą granicę”. Dla porównania, „Interia” zatytułowała swój tekst na ten temat „Białoruś zaatakuje Ukrainę? Przegrupowano wojska”, zaś w leadzie czytamy, że białoruski atak na Ukrainę jest nie tylko możliwy, lecz „co więcej, pojawiła się informacja o przegrupowaniu białoruskich wojsk lądowych i sił specjalnych”. Czy różnica jest zrozumiała?
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: spidersweb.pl / twitter.com / onet.pl / polskatimes.pl / dailmail.co.uk / prawy.pl