Może nas czekać wielka NĘDZA! Wojna ma PRZYKRYĆ odpowiedzialność za lockdown?!

Po kilku pierwszych miesiącach Wielkiej Histerii zwracałem uwagę, że państwo chińskie nie świruje i funkcjonuje względnie normalnie, co widać było po kursie ich waluty. W nieznanym dla mnie stopniu przyspieszyli wyścig gospodarczy z Zachodem, gdy ten zajęty był jeszcze do niedawna nękaniem własnych obywateli niepotrzebnymi i szkodliwymi restrykcjami. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że wojna rosyjsko-ukraińska wykorzystywana jest właśnie jako zasłona do „uwolnienia” skutków długotrwałych lockdownów i ogólnego krachu gospodarczego tej części świata, w której przyszło nam żyć.
Chiński juan na początku Wielkiej Histerii w marcu 2020 roku kosztował 55 gr. W połowie tamtego miesiąca wystrzelił do prawie 60 gr. Miewał później spadki, ale tendencję miał rosnącą. 22 lutego obecnego roku kurs wynosił 0,63 a dziś wynosi ponad 0,72.
Oczywiście, pod koniec lutego wszystkie niemal waluty „wystrzeliły” w górę. To temat zajmujący co bardziej ogarniętych ludzi, którzy nie dali się podporządkować pod narrację dla mas o „wojnie”, która w domyśle miałaby trwać także u nas, co nie jest prawdą. A taki zamęt wprowadzają także osoby znane, które rzeczywiście – świadomie lub nie – mogą działać na korzyść nie tylko Kremla ale i Pekinu. Na przykład dziś Rafał Ziemkiewicz chcąc skontrować opinię podaną przez Łukasza Warzechę dotyczącą cen ropy „byle by nie była ruska”, odpowiedział, że „od dwóch tygodni trwa wojna”. Co prawda nie u nas ani nie u żadnego naszego sojusznika, no ale ojtam ojtam.
Łukaszu, ogarnij się. Od dwóch tygodni trwa wojna. Może dojść nawet do tego, że Twój poranny szampan będzie podany w temperaturze pokojowej (dla mniej kumatych: "Pan wyzwał, milordzie?" odc 1.)
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) March 8, 2022
Narracji nie tylko jakby trwała wojna, ale zachęceń do faktyczne jej rozpoczęcia jest już sporo. O pierwszych jawnych podżeganiach pisałem wcześniej, można przeczytać TUTAJ.
Tak więc rzekomo trwa wojna i z tego powodu wszystko ma być temu podporządkowane. A kto się z czymś nie zgadza, ten ruski agent, który trafi na listę NASK-u a jego domena zostanie odłączona „dla bezpieczeństwa”. Bo „jest wojna”.
Pomijam już fakt, że takie działania wprost działają nawet na niekorzyść państwa, bo kto w razie agresji będzie chciał bronić kraju rządzonego z jednej strony przez idiotów chcących nędzy społecznej, tj. wyborców, z drugiej strony przez drani wykonujących zagraniczne polecenia – czy to koncernów farmaceutycznych pod narracje o tzw. pandemii czy znowu zagranicznych ośrodków politycznych.
No i dochodzimy do kwestii: Czy szaleństwo zachodnich rządów – z niechlubnym wyróżnieniem rządu warszawskiego – jest rzeczywiście szaleństwem? Nietrudno jest mi wyobrazić sobie sytuację, w której rządy pozorują zaskoczenie wojną na Ukrainie, następnie chaotycznie deklarują i wprowadzają sankcje na Rosję. Jest mi to sobie łatwo wyobrazić, bo zwykły pismak jak ja już dwa dni wcześniej założył, że najpewniej wybuchnie lada dzień, czego zwiastunem było uznanie Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej przez Federację Rosyjską, co w ichniej logice „z automatu” oznaczało, że ta uznaje jednocześnie Ukrainę za „agresora”, który „okupuje” około 2/3 dwóch państw. A wywiady, służby specjalne i sztaby analityków jak rozumiem mają lepsze rozeznanie, niż ja.
Po wprowadzeniu sankcji i stworzeniu „wojennej” atmosfery, informuje się o „efektach wojny” – osłabieniu walut, wzroście cen, braku surowców i produktów. „Po cichu” wstrzymuje się nadmierną emisję pieniądza oraz drastycznie podnosi stopy procentowe, aby unormować sytuację wywołaną przez rządowe lockdowny. Zachód próbuje nadrobić gospodarcze straty wywołane swoimi idiotycznymi działaniami podejmowanymi przez ostanie dwa lata, próbując też pozbyć się w oczach opinii publicznej odpowiedzialności za obecny stan. Niemożliwe? Niestety, możliwe jak najbardziej.
To oczywiście teoria spiskowa, tzn. nie udowodniono aby taki był plan i przez długi czas nikt nie udowodni, bo to oznaczałoby możliwość poniesienia konsekwencji przez rządzących w poszczególnych krajach, ponadto wstrząsnęłoby ogólnym podejściem do demokracji społeczeństw i narodów Zachodu. Wojna na Ukrainie daje świetny pretekst, by tego wszystkiego uniknąć i by zwalić winę za kryzys, który niestety nas czeka, na Putina i Rosję.
Oczywiście, nie zamierzam w żaden sposób usprawiedliwiać czy to samej agresji Rosji czy twierdzić, że wojna wpływu na gospodarkę nie ma. Bo oczywiście ma. Ale faktem jest, że za wiele złych przepisów, decyzji i ich skutków w naszych krajach odpowiedzialni są przede wszystkim rządzący poszczególnych państw, a nie Kreml. Zresztą sytuacja kryzysu w państwach Zachodu – szczególnie graniczących między domeną rosyjską a NATO-wską, czyli także w Polsce – jest Moskwie jak najbardziej na rękę.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: prawy.pl