UJAWNIAMY prawdziwy powód walki z amantadyną!

0
0
/ Amantadyna

11 lutego w Ministerstwie Zdrowia ogłoszono wstępne wyniki badań klinicznych ze stosowania amantadyny w leczeniu pacjentów chorych na COVID-19. Medialne nagłówki donosiły potem: „Amantadyna. Wstępne wyniki badań w szpitalu: nie było różnic między stosowaniem placebo i amantadyny u pacjentów z COVID-19”. Niektórzy lekarze już ogłosili, że sprawa jest jasna. Tymczasem pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi.

Profesor Adam Barczyk ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego ogłosił, że wyniki wskazują jednoznacznie, że u chorych z COVID-19 przebywających w szpitalu nie było różnic pomiędzy grupą osób leczonych amantadyną, a grupą pacjentów przyjmujących placebo. Badania przeprowadzono na grupie zrandomizowanej. Analiza dotyczyła 149 chorych. 78 chorych otrzymało amantadynę, a 71 placebo.

Rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec przy tej okazji poinformował, że wydał decyzję, w której mowa jest o tym, iż „placówka medyczna Optima z Przemyśla przez stosowanie u pacjentów chorych na COVID-19 amantadyny narusza zbiorowe prawo pacjentów do leczenia zgodnie z aktualną wiedzą medyczną”. Chodzi oczywiście o działalność dr Włodzimierza Bodnara, największego propagatora leczenia tym środkiem.

Rzecznik dodał: „Poza samą nieskutecznością tej terapii, może nieść ona istotne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów, mianowicie dawać złudne nadzieje i opóźniać skuteczne leczenie”.

Manipulacja mediów, ale i np. rzecznika praw pacjenta polega na tym, że przeprowadzone badania dotyczyły chorych z zaawansowanym kowidem przebywających w szpitalu. Tymczasem dr Bodnar i inni zalecają go w leczeniu laboratoryjnym na zupełnie innej grupie pacjentów. Badania nad tą drugą grupą chorych wciąż trwają. Ponadto, zakaz stosowania amantadyny dostała tylko jedna placówka, chociaż wielu lekarzy z niej korzysta. Rzecznik praw pacjenta stwierdził wprost, że zamiast leczyć amantadyną można było wprowadzać skuteczne terapie, a przecież takie nie były stosowane. Nie przepisywano żadnych leków na kowid aż do czasu, kiedy Pfizer ogłosił swój specyfik. Podłączanie pod respirator trudno uznać za skuteczną terapię, skoro większość pacjentów spod niego już nie wychodzi.

Z danych przygotowanych przez Centrum e-Zdrowia dla „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że w 2021 r. wystawiono ponad pół miliona recept na amantadynę. Jest to pięć razy więcej niż w przedpandemicznym 2019 r. Pokazuje to, że wielu lekarzy, a nie tylko dr Bodnar, przepisywało ten lek na kowid. Warto dodać, że w grudniu Ministerstwo Zdrowia zaleciło ograniczenie przepisywania amantadyny do przypadków choroby Parkinsona i stwardnienia rozsianego.

Wielu medyków, choć nie mówiło o tym głośno, przepisywało ten lek pacjentom. Ci ostatni też poszukiwali tego środka, słysząc, jak wielu znanych ludzi i polityków, w tym z obozu Zjednoczonej Prawicy, doszło do siebie właśnie po przyjęciu tego preparatu. Był on jednak od początku blokowany, choć jest wykorzystywany od dekad przy innych schorzeniach i jest bezpieczny. Dr Bodnar leczył już wcześniej amantadyną chorych na inne wirusy. Warto jeszcze raz podkreślić, że w tym czasie, kiedy lekarze ci działali, inni twierdzili po prostu, że nie ma żadnych dostępnych leków na kowid.

Niechęć ludzi władzy jednak i odpowiedzialnych za politykę zdrowotną lekarzy wydaje się mieć swoje źródło w pieniądzach. Koncern medyczny Pfizer ogłosił, że w 2021 r. planuje zarobić 22 mld dolarów na swoim leku na kowid – paxfloid. Pfizer poinformował, że jego lek na Covid-19 zmniejszył liczbę hospitalizacji i zgonów u pacjentów wysokiego ryzyka o 89 proc. Wyniki te są lepsze od wyników konkurencyjnego leku molnpirawir, eksperymentalnego leku koncernu Merck & Co. Pacjenci, którzy otrzymali molnupiravir w ciągu pięciu dni od pojawienia się u nich symptomów, mieli dwa razy rzadziej umierać niż inni pacjenci. Problem w tym, że żadna z dwóch firm nie przedstawiła wyników badań klinicznych, które rzekomo przeprowadziły. Ministerstwo Zdrowia niezwykle szybko poinformowało, że chce, aby lek, który został tylko warunkowo dopuszczony do obrotu w UE, trafił do polskich pacjentów. Dziennikarze twierdzą natomiast, że np. prof. Simon, który doradza polskiemu rządowi, brał pieniądze od Pfizera. Ilu jeszcze „ekspertów” jest finansowanych w ten sposób, nie wiadomo.

 

 

 

Zachęcamy do nabycia książki autora pt. „Szczepionka na koronawirusa – zagrożenie dla ludzkości?” – https://capitalbook.com.pl/pl/p/Szczepionka-na-koronawirusa-zagrozenie-dla-ludzkosci-Chris-Klinsky/4447

 

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną