Nawet włoscy epidemiolodzy wrzucają na luz, a do Szwecji wpuściliby nawet mnie bez negatywnego testu. A „tsunami” Horbana jak nie było tak nie ma

Immunolog z Mediolanu i doradca rządu włoskiego Sergio Abrignani powiedział, że „pandemia dobiega końca”. Od jutra też w Szwecji znoszone są restrykcje, również dla przyjezdnych. Czyści nie muszą okazywać przy wjeździe negatywnego wyniku testu i nie stosuje się paszportów covidowych. Tymczasem proroctwa jasnowidza Andrzeja Horbana nie ziściły się.
Prawie półtora miesiąca temu prof. Andrzej Horban, jasnowidz z Rady Medycznej zapowiadał „tsunami” zachorowań na koronawirusa i miliony chorych. Trup miał słać się gęsto.
– Nie ma wątpliwości, że każdy powinien się zaszczepić, jeśli tego jeszcze nie zrobił. Jeszcze zdąży przed tsunami, może zwiększyć szanse przeżycia – swoją lub innych. Ten, kto nie zaszczepił się trzecią dawką, też powinien jak najszybciej ją przyjąć – mówił jasnowidz Horban w rozmowie z „Rzeczpospolitą” tuż przed Świętami Bożego Narodzenia.
– Jeśli mówimy o tym, że ok. 12 mln Polaków się nie zaszczepiło i wszystkie, powtarzam, wszystkie te osoby zakażą się nowym wariantem, to statystycznie 5-10 proc. z nich trafi do szpitala. Czyli powinniśmy położyć około milion osób. Nawet jeśli rozłoży się to w czasie kilku miesięcy, to i tak oznacza to, że możemy potrzebować nie 20 tys. łóżek covidowych, ale 50-60 tys. Nie mówiąc już o tym, skąd weźmiemy lekarzy i pozostały personel medyczny – przekonywał i straszył, że „Omikron jest naprawdę bardzo zakaźny” i „liczba zakażeń podwaja się co drugi dzień”.
– W polskich szpitalach leży ok. 20 tys. osób, za chwilę nałożą się na to dziesiątki tysięcy nowych pacjentów. Zabraknie nawet stadionów. Mamy przy tym dzieci. Dzieci są praktycznie nieszczepione, a chorują. Przez to chorują całe rodziny. W końcu stycznia naprawdę będziemy mieli problem. A mówiąc wprost: możliwy jest dramat, jakiego dawno nie widzieliśmy – prorokował prof. Andrzej Horban.
Jak wiemy po czasie, który minął, nic z powyższej histerii się nie sprawdziło. I zresztą zapowiadaliśmy, że tak będzie, co można sprawdzić TUTAJ.
Aby jeszcze bardziej pogrążyć jasnowidza z Rady Medycznej, należy wspomnieć, że ogólnie coraz więcej państw znosi restrykcje lub zapowiada ich znoszenie. Oczywiście nie w Polsce, bo u nas panuje w sercach postkomunistyczna doktryna, w której człowiek jest własnością państwa. Aczkolwiek Zjednoczone Królestwo, Finlandia czy Szwecja znoszą restrykcje i mają w poważaniu to, co wielkie media wspierane finansowo przez wielkie koncerny – również medyczne – piszą na ich temat.
Skoro już o Szwecji wspomniałem, to warto zaznaczyć, że od jutra teoretycznie nawet ja zostałbym wpuszczony. Mimo, że jest – wedle covidiańskich mediów – szurem, foliarzem, antyszczepem, siewcą śmierci i osobą nieodpowiedzialną i wykształconą. Co prawda nic z tychże nie jest prawdziwe, ale ojtam.
Rząd w Sztokholmie potwierdził, że od jutra nie będzie kontroli wobec obcokrajowców z UE przy wjeździe do kraju paszportów covidowych. Osoby niezaszprycowane nie będą musiały też okazywać negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa SARS-CoV-2.
– Decyzja o całkowitym zniesieniu ograniczeń wjazdowych opiera się na ocenie Urzędu Zdrowia Publicznego, który uznał, że ten środek kontroli nie jest już dłużej konieczny – powiedziała minister handlu zagranicznego i współpracy nordyckiej Anna Hallberg.
Problem jeszcze będą mieli przybysze spoza UE, ale jest podany konkretny termin: 31 marca.
Z kolei immunolog z Mediolanu i doradca rządu Włoch Sergio Abrignani ocenił, że „pandemia dobiega końca”. – Można zacząć marzyć o odzyskaniu naszej wolności utraconej w ostatnich dwóch latach – mówił w rozmowie z gazetą Corriere della Serra”.
Wspomina przy tym, że rzekomo to nie tylko dzięki nabytej odporności, ale również szprycy – i to trzech dawkach – jest to możliwe. Patrząc jednak na poszczególne kraje widać, że można pozostać również czystym i żyć bez problemu. Z kolei przeciążenie służby zdrowia nie wynika z – jak przekonuje m.in. wspomniany immunolog – z powodu koronawirusa, ale decyzji rządów oraz ograniczania liczby lekarzy kierowanych do normalnej pracy. W krajach, w których nie ulegano Wielkiej Histerii, problem przeciążenia szpitali przecież nie występował.
I tak oto biedny profesor-jasnowidz Horban wyszedł na głupka i histeryka. Nie pierwszy raz zresztą. To on przecież przekonywał, że zaszprycowani „nie będą zarażali, bo nie będą zakażeni”. Ale szczerze mówiąc, ja mu nie współczuję.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: radiozet.pl / rp.pl / prawy.pl