Jak żydowska „naukowczyni” odkryła, że francuska kuchnia jest rasistowska (FELIETON)

Całkiem niedawno pewna żydowska „naukowczyni” z jednego z amerykańskich uniwersytetów odkryła i ogłosiła, że francuska kuchnia... jest rasistowska! Otóż niejaka Mathilde Cohen, z zawodu „amerykańska uczona”, będąca wykładowcą University of Connecticut podczas konferencji w Paryżu ogłosiła, że „nawyki żywieniowe Francuzów oraz innych narodowości wzorujących się na Francji są rasistowskie i kształtowane przez normy białej wyższej klasy średniej”. Poza tym francuska kuchnia jest nazbyt biała, ponieważ ich sery maksymalnie są białe, albo żółte, a nie czarne, jak bezksiężycowa noc listopadowa i sumienie lekarza z rady medycznej przy premierze (oraz karnacja mieszkańców Bronxu). W sumie sam ser też jest apoteozą rasizmu, ponieważ jest z mleka, które jest białe, a nie na przykład z węgla kamiennego, który jest czarny.
Biała zastawa stołowa jest rasistowska
Otóż jakiś czas temu podczas tak zwanego tygodnia doktoranckiego, organizowanego przez Instytut Sciences Po Paris (tym razem zdalnie w związku z pandemią) „uczona” za dychę oznajmiła, że „biała zastawa stołowa jest rasistowska”. I ciągnęła dalej te bzdury, jak flisak tratwę na Wołdze - „Francuski posiłek jest często przedstawiany jako narodowy rytuał, w którym wszyscy obywatele mogą uczestniczyć na równych zasadach. (…) Nawyki żywieniowe są kształtowane przez standardy białej, wyższej klasy średniej to jest „wybielanie żywności”, co wzmacnia dominację białej rasy”. Tak „biała zastawa stołowa jest rasistowska”, tylko trzeba być idiotką doszukującą się rasizmu w kolorze talerza. Idiotką, albo skrajnym ideologiem.
Przez białą kuchnię imigranci we Francji czują się źle
Po prostu odlot. Co więcej „badaczka” za dychę oznajmiła, że francuska kuchnia sprzyja dyskryminacji mniejszości rasowych i etnicznych (chyba mając na myśli te czarne i arabskie watahy bandziorów szwendające się po każdym, większym francuskim mieście).
„Zasada przyznawania francuskiego obywatelstwa jest w oparciu o zasady białych, których częścią jest również słynna francuska kuchnia, to prawo przyczynia się do marginalizacji mniejszości rasowych i etnicznych poprzez nadanie białej francuskiej kulturze żywnościowej statusu diety uprzywilejowanej i chronionej prawnie. (…) Problem wykracza daleko poza Francję, ponieważ kuchnia francuska jest w wielu krajach wzorem techniki kulinarnej i gastronomii”. - kontynuuje swoje wywody z d... tylnej części ciała żydowska naukowczyni.
Jak specjalistkę od koszernej kuchni bolą „białe i chrześcijańskie” standardy kulinarne
W 2010 roku Unesco zaklasyfikowało „francuski posiłek gastronomiczny” jako niematerialne dziedzictwo kulturowe nie tylko Francji, czy Europy, ale ludzkości. Decyzję uzasadniono tym, że francuska gastronomia jest częścią „zwyczajowej praktyki społecznej mającej na celu celebrowanie najważniejszych momentów w życiu jednostek i grup”. I to dopiero wkurzyło naszą kulinarną rasistkę.
Ale prawdziwym odlotem jest zdanie brzmiące „na przykładzie szkolnych stołówek, konceptu wypracowanego w XIX wieku widać oparcie o „dyskurs rasistowski i eugeniczny” oraz „białe i chrześcijańskie standardy”. Jak widać naszą, „starszą siostrę w wierze” (jak jej społeczność nazywa zbyt wielu kapłanów katolickich) bolą „białe i chrześcijańskie” standardy. Cóż akurat kuchnia z jej kręgu kulturowego jest oparta na zasadzie koszerności z której wynika bestialstwo wobez zwierząt.
Jak widać mit „Żyda rewolucjonisty” kontestującego porządek świata to tylko wymysł. I wcale nie boli ich wszystko co tradycyjne: rodzina, dom, a naewt kuchnia... Żartowałem. Mnie nie obchodzi gęsi pipek, jagnięcy czulent, czy szakszuka. Nie wtrącam się w żydowskie tradycje kulinarne, natomiast przedstawicieli owej mniejszości twój talerz obchodzi jak najbardziej. To tyle na temat „kuchnia jest tym, co umożliwia dialog między kulturami”.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień