Turów to porażka rządu? Czesi dostaną miliony od Polski!

Ewentualnie Turów można nazwać nie „porażką”, a „sromotnym zwycięstwem”, jak to powiedział jeden z posłów. Bo porozumienie to jest de facto totalną kapitulacją z nawiązką. Nie dość, że zapłacimy Czechom, to jeszcze godzimy się na bycie pod lupą zagranicznych ośrodków władzy i instytucji międzynarodowych. A mimo tego w przekazie rządu słyszymy o jakimś „sukcesie”. Na czym on polega?
– Umowa podpisana. Dzisiaj otwieramy nowy rozdział w relacjach polsko-czeskich, z optymizmem patrząc w przyszłość – napisał na Facebooku premier Mateusz Morawiecki, załączając zdjęcia. Wszystko pięknie i cudownie – oto mamy porozumienie, sukces! Tylko na czym to porozumienie polega? To to już „nie mądra o tym mówić”, jak zwykło się pisać w takich sytuacjach w Internecie.
Spójrzmy może na samo porozumienie, które wczoraj podpisali premierzy Polski i Czech, Mateusz Morawiecki i Petr Fiala.
– Dokończenie budowy bariery zapobiegającej odpływowi wód podziemnych, wału ziemnego, monitoring środowiskowy oraz fundusz na projekty lokalne; ustalono, że Polska ma zapłacić 35 mln euro rekompensaty, a Fundacja PGE ma przekazać 10 mln euro krajowi libereckiemu. Ustalono też, że Czechy wycofają swoją skargę na Polskę z TSUE. W piątek Morawiecki poinformował, że już w czwartek przekazano stronie czeskiej pieniądze i w ślad za tym Czechy wycofały skargę – wylicza forsal.pl.
Łącznie więc z Polski przekazujemy na Czechy 45 mln euro. Czyli około 205 mln zł. To też nie wszystko – RMF FM zaznacza, że do zakończenia wydobycia monitorowany będzie poziom hałasu, zanieczyszczenia powietrza, osunięcia gruntu i poziom wód gruntowych. Ponadto przez pięć lat Turów będzie monitorowany przez Unię Europejską.
Jeszcze bardziej upraszczając, porozumienie polega na zapłacie haraczu Czechom za to, że prowadzimy wydobycie na naszym terenie, zaś sama działalność w Turowie będzie pod nadzorem UE. Tutaj ponawiam pytanie: Gdzie jest sukces? Odpowiedź: W Czechach.
To Czechom się to opłaca. Tak naprawdę za nic dostają od nas wszystkich niemałe pieniądze. Ponadto zapewniliśmy pełną uległość i dostosowanie się do ich oraz unijnych życzeń. Mało tego – nikt nie gwarantuje, że za pięć lat nie ponowią żądania kolejnego haraczu.
Co na to porozumienie premier Mateusz Morawiecki? Ano sukces oczywiście! – To wielki sukces polskiej dyplomacji! Podpisanie tej umowy kończy okres zamrożenia bardzo dobrych relacji polsko-czeskich, a przecież potrzebujemy teraz zgody jako państwa znajdujące się na wschodniej flance NATO i UE, gdy czarne chmury gromadzą się nad bezpieczeństwem naszych sąsiadów na wschodzie – napisał na Facebooku Morawiecki.
Zwrócić należy też uwagę na sprzeczności w komunikatach polskich i czeskich. Dziś po godz. 10 premier Morawiecki ogłosił, że „przekazaliśmy stronie czeskiej odpowiednie środki; w ślad za tym Republika Czeska wycofała swoją skargę do instytucji europejskich w sprawie Turowa i to kończy całkowicie sprawę”. Tymczasem strona czeska temu zaprzeczyła.
Agencja prasowa CTK trzy godziny później podała, że „Ministerstwo Środowiska potwierdziło, że nie otrzymało jeszcze 45 mln euro do wysłania przez Polskę za szkody spowodowane górnictwem w kopalni Turów”, powołując się na szefową resortu Annę Hubackovą.
– Gdy tylko przelew dotrze na odpowiednie konta w Czechach, wycofamy pozew z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – podkreślił rzeczni praskiego rządu Vaclav Smolka.
Jedyne pieniądze, jakie dotarły, to 10 mln euro od właściciela kopalni polskiej spółki PGE na konto Towarzystwa Turów Regionu Libereckiego. Wówczas więc nie dotarły pieniądze od Skarbu Państwa.
Czy z układu są jakieś zalety? Niby tak. Wydobycie będzie kontynuowane. To jest sukces, choć okupiony powyższymi stratami. I to chyba jedyny „zysk”. „Zysk” a nie zysk, ponieważ ciężko nazwać zyskiem to, że państwo może dalej eksploatować złoża na swoim terytorium.
W praktyce wyszło na to, że Polska znowu jawi się na arenie międzynarodowej jako państwo, które jest uległe wobec innych. I to w kwestiach tak naprawdę wewnętrznych. Można zaklinać rzeczywistość, że jest to „niebywały sukces najlepszego rządu tysiąclecia”, ale bądźmy szczerzy: Kto poważny to kupi?
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: forsal.pl / rmf24.pl / onet.pl / prawy.pl