Ustawa Hoca to była igraszka. Pomysł Piechy to GNIOT, który obok ustawy nawet nie stał. 15 tys. zł za brak TESTU na koronawirusa, zaś karę orzeknie PRACODAWCA

0
0
/ pixabay

Jak wiele osób krytykowało projekt posła PiS Czesława Hoca wprowadzający pod pretekstem tzw. pandemii sanitarny zamordyzm, tak była to igraszka przy tym, co wysmażył poseł Bolesław Piecha. Według nowego projektu, pracownik za złapanie korony może złożyć wniosek o odszkodowanie do pracodawcy (sic!), który to orzeknie, że wskazana przez pracownika osoba, która nie wykonała testu zapłaci odszkodowanie w wysokości 12-15 tys. zł. A to nie jedyny skandal w tym projekcie.

Projekt przedstawiony jest w formie „epizodycznej”. Oznacza to, że gdy zakończony zostanie formalnie trwający stan epidemii, ustawa przestałaby obowiązywać. Jeśli stan zostanie kiedykolwiek zdjęty.

Według projektu, pracownicy mieliby wykonywać „nieobowiązkowy” test na koronawirusa co tydzień. Ujemny wynik mieliby podawać do pracodawcy. Pracownik, który wykonał test na obecność SARS-CoV-2 i który wcześniej miał wynik negatywny testu, a potem miał wynik pozytywny, miałby możliwość złożenia do pracodawcy wniosku o ukaranie pracownika, który testu nie wykonał. Pracodawca na tej podstawie orzekałby według tego skandalicznego projektu odszkodowanie dla pracownika z pozytywnym wynikiem w wysokości do 15 tys. zł ze strony osoby, która się nie przetestowała.

– Z wnioskiem o wszczęcie postępowania w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 przysługującego od pracownika, który nie poddał się testowi diagnostycznemu w kierunku SARS-CoV-2, będzie mógł wystąpić pracownik, u którego zostało potwierdzone zakażenie SARS-CoV-2, który ma uzasadnione podejrzenie, że do zakażenia doszło w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy – czytamy we fragmencie uzasadnienia projektu ustawy.

– Ten test będzie musiał wykonywać pracownik, nieobowiązkowo oczywiście, a pracodawca sprawdzić. Ale jeżeli tego testu pracownik nie wykona, a w pracy ktoś ma ujemny test i zarazi się, to taki pracownik musiał po prostu zapłacić odszkodowanie. Będzie ono wynosić pięć minimalnych płac, czyli około 12-15 tys. – powiedział poseł PiS i wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia Bolesław Piecha.

– Oczywiście jest droga odwoławcza (…), ale jest to lekki przymus byśmy się testowali przed przystąpieniem do pracy. Raz na tydzień, czyli w każdy poniedziałek przychodzimy do zakładu pracy z wykonanym negatywnym testem na koronawirusa – dodał.

Projekt ledwo się pojawił, a wywołał potężne oburzenie. To, co proponuje poseł Bolesław Piecha to gwałt na wszystkich podstawowych zasadach cywilizowanego państwa, które jeszcze w Polsce występowały. Portal nczas.com zwraca uwagę, że pracownik, według słów Piechy, „będzie musiał nieobowiązkowo” coś zrobić, co już jest gwałtem na logice semantycznej. Skoro ktoś „musi” to nie jest to „nieobowiązkowe”.

– Wskazywanie osoby będącej źródłem zakażenia w miejscu pracy w celu uzyskania 15 tys. zł odszkodowania sparaliżuje Sejm, Senat, sejmiki i rady gmin. Przeciwnicy polityczni będą się wskazywać jako źródła zakażeń po posiedzeniach plenarnych i komisjach. Kto wymyśla takie absurdy? - zwrócił uwagę poseł PO Tomasz Siemoniak.

– Odszkodowanie na podstawie decyzji administracyjnej? Domniemanie winy i odpowiedzialności współpracownika bez aktualnego testu COVID? Pieniądze zasądzane dla pracowników o ile doniosą na kolegów? Nie da się zmieścić w 1 tweecie całego katalogu naruszonych norm konstytucyjnych – napisał na Twitterze prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski i dodał, że „trzeba to ująć w legislacyjnie poprawny materiał”.

– Chyba mamy do czynienia z odwracaniem uwagi przed przyjęciem rozwiązań względniejszych – ocenił Kwaśniewski.

Publicysta „DoRzeczy” Łukasz Warzecha nazwał ten projekt „bolszewią w czystej postaci”.

– Autor projektu nowej ustawy (druk 1981) powinien zostać ujawniony i powinien za proponowane przez siebie rozwiązania raz na zawsze zostać objęty infamią, wylatując z życia publicznego do końca życia. To jest BOLSZEWIA w najczystszej postaci. Czytam ten projekt i on jest nawet skrajnie niechlujnie napisany. To jest kompromitacja i hańba. Samozaoranie całkowite – stwierdził publicysta.

– Mam szczerą nadzieję, że za te potworki prawne i segregacyjne, za to gwałcenie podstawowych zasad państwa prawa, PiS dostanie sążnistego kopa w dupę od swoich wyborców. Należy im się to po tym, co dziś pokazali, bez dwóch zdań – podkreślił Łukasz Warzecha.

– Wg projektu 1981 o wysokości grzywny ma decydować milicjant. Sąd nie będzie mógł jej w postępowaniu obniżyć. Powtarzam: to jest BOLSZEWICKI, haniebny projekt. Jeśli to ma imprimatur Kaczyńskiego, to znaczy, że pan prezes nie nadaje się już do działalności publicznej – podsumował Warzecha.

– Będzie to bardzo trudne, wręcz niemożliwe do udowodnienia (kto się od kogo zakaził – red.). Zresztą, niedługo może się okazać, że masowe testy nie mają sensu. Po prostu mamy do czynienia z patogenem (wariant Omikron – red.), który będzie mógł kolonizować nasze drogi oddechowe, ale dzięki nabytej odporności – czy to ze względu na szczepienie czy przechorowanie – nie będzie niósł za sobą poważnych skutków populacyjnych – skomentował pomysł w Polsat News prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Dodać należy, że projekt nakłada też nowy obowiązek na przedsiębiorcę, tj. prowadzenie historii wyników testów na koronawirusa swoich pracowników. Musiałby też przekazywać do wojewody informacje, którzy pracownicy nie wykonali testu.

Według harmonogramu na stronie Sejmu, głosowanie nad projektem ustawy może odbyć się już w najbliższy wtorek.

 

Dominik Cwikła

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 

Źródło: radiozet.pl / nczas.com / twitter.com / prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną