Zachód powoli wygasza pandemię i nawet podaje wstępny termin. Tymczasem Niedzielski straszy, że „być może z dnia na dzień” wróci tzw. „zdalne nauczanie”

– Być może taką decyzję podejmiemy z dnia na dzień – zapowiedział minister pandemii Adam Niedzielski. Znienawidzony przez naród minister zapowiedział w ten sposób powrót tzw. nauki zdalnej i to pomimo że na Zachodzie już Wielka Histeria się uspokaja, a ponadnarodowe organizacje odpowiedzialne za sianie paniki już nawet podają wstępne daty zakończenia tzw. pandemii. Ponadto należy zwrócić uwagę, że choć nie poszedł centralny prikaz, to 30 proc. szkół podstawowych już teraz pracuje zdalnie.
Niedawno szef europejskiego oddziału WHO powiedział, iż „istnieje możliwość, że region zbliża się do końca pandemii”. Hans Kluge twierdził, że koronawirus nie zniknie, ale nie będzie już mowy o pandemii. Końca tejże można wypatrywać już od wiosny.
Z kolei dr n. med. Piotr Kramarz, ekspert Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) w „Gościu Wydarzeń” w Interiii powiedział wprost, że „liczenie wszystkich przypadków zakażeń koronawirusem powoli nie będzie miało sensu”. Przypomniał również, że „już w październiku opublikowaliśmy raport, w którym przewidywaliśmy, że w 2022 roku trzeba będzie zacząć monitorować COVID tak, jak robimy to z grypą”.
Tyle nauka. A co szuria w ministerstwach? Ano rozważa odgórne zamknięcie wszystkich szkół. Wszystkich, bo i tak już część nie działa normalnie, tylko w tzw. trybie zdalnym. W dziewięciu województwach, w których nie ma aktualnie ferii, „zdalne nauczanie” prowadzi już teraz ponad 4,7 tys. szkół. Najgorzej jest w podstawówkach – 110 pracuje zdalnie, a ponad 2,5 tys. w systemie hybrydowym.
Oznacza to, że co najmniej 30 proc. szkół podstawowych prowadzi lekcje zdalne przynajmniej dla części uczniów.
Ale widać to i tak za dużo, według ministerstwa pandemii. Adam Niedzielski został zapytany o ewentualne wprowadzenie odgórnego zdalnego nauczania. Jak się okazuje, dosłownie „z dnia na dzień” może zapaść taka decyzja.
– Zarówno po stronie pana ministra, i po mojej stronie, jest takie przekonanie, że jeżeli osiągniemy taki krytyczny próg - a my po prostu obserwujemy liczbę ognisk i ich liczebność w szkołach, która bardzo dynamicznie rośnie, to być może taką decyzję podejmiemy z dnia na dzień – zapowiedział minister pandemii Adam Niedzielski.
Minister edukacji Przemysław Czarnek zdaje się jest gotów poprzeć ten absurdalny pomysł.
– Rząd nie chciałby wprowadzać zdalnej edukacji, ale docierają do nas sygnały z wielkich miast, że coraz więcej szkół przechodzi na naukę zdalną – powiedział RMF FM Czarnek.
– Docierają do nas sygnały z wielkich miast, takich jak Warszawa, gdzie ten problem się kumuluje. Dziś wieczorem [wczoraj – red. Prawy] mamy spotkanie z Głównym Inspektorem Sanitarnym i będziemy debatować na ten temat, czy w ogóle, a jeśli tak, to w których miejscach tę naukę zdalną wprowadzać – mówił minister.
– Strategią rządu jest jednak utrzymywanie nauki stacjonarnej. Dopóki szpitale są wydolne, nie ma pilnej potrzeby wprowadzania nauczania zdalnego. Jednym z wariantów, który będzie analizowany, jest wprowadzenie nauczania zdalnego w dużych miastach – zapowiedział Przemysław Czarnek.
O zamknięcie szkół i prowadzenie niewydolnych, mało skutecznych i utrudniającym życie uczniom, nauczycielom oraz rodzicom, zaapelowała ostatnio młodzieżówka Lewicy. Pod apelem do ministra Przemysława Czarnka oraz premiera Mateusza Morawieckiego podpisały się przedstawiciele trzech lewackich organizacji: Młodej Lewicy, Młodych Razem i Federacji Młodych Socjaldemokratów.
– Jako trzy młodzieżowe stowarzyszenia, młodzieżówki Nowej Lewicy, apelujemy do premiera Mateusza Morawieckiego, do ministra Przemysława Czarnka, aby wprowadzić naukę zdalną – przekonywał na konferencji w Sejmie Dawid Dobrogowski z Młodej Lewicy. – Rząd jest od tego, aby podejmować odpowiedzialne decyzje i rząd jest od tego, aby dbać o zdrowie Polek i Polaków – dodał Dobrogowski.
W piśmie bredzono, że „zawieszenie stacjonarnej działalności szkół i przejście na nauczanie zdalne jest obecnie konieczne, aby zapobiec kolejnym śmierciom Polek i Polaków” i „decyzja ta musi zostać podjęta niezwłocznie”. Tymczasem sposób na faktyczne zapobiegnięcie śmierciom w Polsce w jest prosty – należy zakończyć lockdowny i przywrócić normalne funkcjonowanie państwa. Należy również przestać straszyć Polaków, gdyż słabsi i starsi przez propagandę strachu w znaczącym stopniu tracą zdrowie i może doprowadzić ich to do śmierci.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: wp.pl / rmf24.pl /tvn24.pl / prawy.pl