O fetyszyzacji Produktu Krajowego Brutto (PKB) przez rządzących (FELIETON)

0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

Produkt Krajowy Brutto (PKB) to zgoła mityczny wskaźnik ekonomiczny ważniejszy od rzeczywistości. Można zapytać, czy naprawdę ma on aż tak wielkie znaczenie dla gospodarki? Do czego się on odnosi? I czy są może inne wskaźniki makroekonomiczne istotniejsze, niż Produkt Krajowy Brutto? A sam wskaźnikiem jest bardziej mitycznym fetyszem, niż rzeczywistą oceną siły gospodarki, zwłaszcza gospodarki państwa tak skolonizowanego, jak Polska.

Co to jest PKB?

Produkt krajowy brutto (PKB) według przyjętych definicji w ekonomii jest to „łączna wyrażona w pieniądzu wartość końcowych dóbr i usług wytworzonych w danym kraju. Jest to suma wartości dodanej wytworzonej przez wszystkie przedsiębiorstwa w danym kraju. Produkt Krajowy Brutto (PKB) stanowi sumę wartości wszystkich finalnych towarów i usług (sumy pieniężnej wartości konsumpcji, inwestycji, państwowych wydatków na zakup dóbr i usług oraz eksportu netto, czyli eksport minus import) wyprodukowanych na terenie kraju w ciągu określonego czasu (roku, kwartału, czy dekady). Tak wyliczony PKB dzieli się przez liczbę mieszkańców danego kraju. I uzyskuje wskaźnik PKB per capita, czyli na głowę mieszkańca”.

Tylko, że Produkt Krajowy może być rozpatrywany na kilka sposobów. Pierwszym jako miara produkcji, czyli suma wartości dodanej wytworzonej przez wszystkie podmioty gospodarcze działające na terenie danego państwa. Obejmuje to także produkcję poza sektorem przedsiębiorstw, którą następnie powiększa się o podatki pośrednie nałożone na produkty. Drugim sposobem jest rozpatrywanie PKB jako ostatecznego podziału produkcji wytworzonej pomiędzy poszczególne rodzaje popytu, czyli jej końcowe zużycie. Oczywiście w zależności od sposobu różnią się wskaźniki. Co więcej PKB można wyliczać i rozpatrywać na trzy sposoby. Pierwszym jako wydatki na dobra i usługi różnych podmiotów gospodarczych jak: gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa i państwo. W tym wypadku liczy się je jako sumę produktu krajowego brutto, konsumpcji, inwestycji, wydatków rządowych i eksportu netto. PKB można również liczyć, jako wielkość produkcji w różnych gałęziach gospodarki: przemyśle, rolnictwie, transporcie, itp. A także, jako sumę płac i zysków uzyskanych przez różne grupy wytwarzające PKB.

Znaczenie struktury PKB dla gospodarki narodowej w końcu zaczęli dostrzegać nawet politycy. Niestety tylko jak są w opozycji. Dotyczy to zarówno PiS-u za rządów PO-PSL, jak i ostatnio polityków PSL za rządów PiS.

- Produkt Krajowy Brutto w prężnych, normalnie funkcjonujących gospodarkach składa się z trzech głównych sektorów: rolnictwa, usług i przemysłu. Polską domeną jest ostatnimi czasy wyłącznie rozwój prostych usług, niestety kosztem rolnictwa i przemysłu. Tymczasem to właśnie te państwa, które dysponują nie tylko myślą naukową, patentami, rozwiązaniami technicznymi, ale nade wszystko rozwijają i bronią przed konkurencją swój przemysł, są dziś światowymi potęgami. Niemcy w Europie, Chiny, Indie, Korea i Japonia w Azji, czy Stany Zjednoczone to państwa, które nie tylko produkują, ale eksportują swoją myśl technologiczną również poza swoje granice! A u nas? Nie mamy własnego przemysłu motoryzacyjnego, nie mamy polskich stoczni, bo sami je zlikwidowaliście, nie mamy przemysłu lekkiego, nie mamy polskich hut, bo większość sprzedaliście. Jedyne, co zostało nam z przemysłu ciężkiego, to górnictwo. Pokolenie naszych dzieci odziedziczy po was Polskę montowni, blaszanych marketów i banków drenujących Polaków z ostatnich zaskórniaków. Nie będzie polskiego przemysłu, bo większość zostanie przejęta przez obcy kapitał i najpewniej zlikwidowana, by pozbyć się konkurencji.

- napisała kiedyś w liście do ówczesnej premier Ewy Kopacz posłanka PiS Izabela Kloc.

Dziś rząd Mateusza Morawieckiego zachowuje i wzmacnia siłę obcego kapitału, a o popieraniu polskiego kapitału tylko mówi. Ponieważ mamy przecenianie wskaźnika PKB. Liczy się tak naprawdę PNB (Produkt Narodowy Brutto), czyli to co zostaje w Polsce po odliczeniu ogromnego transferu zysków zagranicznego kapitału. A wtedy już tak dobrze nie jest. Do tego dodajmy, że od PKB powinno się odliczyć inflację. Tak więc aktualnie mamy kilka procent, ale... na minusie.

 

Piotr Stępień

 

Źródło: Piotr Stępień

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną