Generałowie niech zamilkną w temacie dezertera, bo opowiadają co im ślina na język przyniesie (FELIETON)

Stare przysłowie głosi, że choć mowa jest srebrem, to milczenie jest złotem. Z kolei Mark Twain zwykł mawiać, że lepiej milczeć i tylko wydawać się idiotą, niż otworzyć usta i to potwierdzić. Szkoda, że tych prawd nie znają „nasi” generałowie, którym nudzi się na wypasionych, kilkunastotysięcznych emeryturach i muszą wszystko skomentować, bo mają zbyt wiele wolnego czasu.
Już wcześniej były dowódca Wojsk Lądowych generał Waldemar Skrzypczak i były dowódca Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych Mirosław Różański błaźnili się kretyńskimi wypowiedziami na temat granicy i „uchodźców” na przykład opowiadając, że żołnierze przez 3 dni nie jedli, a teraz dołączył do nich generał Roman Polko.
Polko nie wie co mówi
Dezerter to zawsze problem dowódcy. I tego bezpośredniego i tych wyżej nad nim. Smród się ciągnie w górę. Za moment może się okazać, że dezerter pogrzebie szanse Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka na zostanie kolejnym premierem. Teraz generał Roman Polko ogłosił „Takiego precedensu, jak dezercja polskiego żołnierza połączona z ucieczką za granicę, sobie nie przypomina. Dezercje się zdarzały, ale taka zdrada ojczyzny zdarza się pierwszy raz”. I mówi co mu ślina na język przyniesie ponieważ jak wykazał jeden z prawników – „Emil Czeczko, na podstawie obecnie posiadanych o nim danych, NIE POPEŁNIŁ przestępstwa "zdrady stanu", czy też w PRL-owskim ujęciu "zdrady Ojczyzny" albo, jak słyszymy "zdrady państwa". Popełnił natomiast bez wątpienia przestępstwo dezercji w myśl art. 339 par.3 Żołnierz, który w czasie dezercji ucieka za granicę albo przebywając za granicą uchyla się od powrotu do kraju, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”. Cóż pan generał nie rozumie prawa, a złośliwi twierdzą, że Polko niczego nie rozumie. Co prawda ustawa wyraźnie rozróżnia zdradę stanu i dezercję, co widać nie tylko w sformułowaniu treści przepisów, ale i w wysokości sankcji. Pan generał Roman Polko dobrze o tym wie, ale „zdrada” to brzmi dumnie, a „dezercja” jakoś tak przyziemnie i mało efektownie.
Skrzypczak składa groźby karalne
Równie głupio, o ile nie jeszcze gorzej zachowuje się generał Waldemar Skrzypczak, który poleciał do niemieckiego „Faktu” i ogłosił: „Nie pamiętam przypadku zdrady ojczyzny w Wojsku Polskim i nie doświadczyłem tego w swojej służbie wojskowej, żeby żołnierz przeszedł na stronę wroga. Tutaj niestety wszystko wskazuje na to, że żołnierz przeszedł na stronę wroga i zdradził ojczyznę (...) Nawet jeśli żołnierz był przestępcą, to moje pytanie jest, jakim prawem znalazł się on na granicy i dlaczego nie zadziałał system wczesnego ostrzegania w jednostce, który miał dowódców ostrzec przed tym, że mają do czynienia z osobą o jakichś niekoniecznie jasnych, wytłumaczalnych i zrozumiałych zamiarach. Żołnierz, który ma problemy z prawem, powinien być zawieszony i pozbawiony możliwości wykonywania obowiązków służbowych, a nie wysyłany do służby na granicy z Białorusią. Emil C. na granicy pełnił służbę samotnie. To jest bardzo ważne. Zastanawiam się, dlaczego ten żołnierz poruszał się w terenie operacji w pojedynkę. Przecież nie wolno chodzić żołnierzom w pojedynkę, powinny być patrole kilkuosobowe z uwagi na zagrożenie uprowadzeniem przez białoruskie służby. Żołnierze cały czas działali w zagrożeniu, że mogą być próby uprowadzenia. W związku z tym nigdy nie powinni poruszać się w pojedynkę” - stwierdził generał Skrzypczak. Ci więcej stwierdził także „Na takie coś może być tylko jeden wyrok sądu wojskowego. To jest egzekucja przed plutonem egzekucyjnym. Tym bardziej, że jesteśmy w stanie wojny. A to, że jesteśmy w stanie wojny, zobowiązuje żołnierza do tego, żeby miał świadomość odpowiedzialności za takie czyny. A za takie czyny płaci się głową”. Cóż w takim wypadku pan generał Skrzypczak za swój debilny spot z generałem Mirosławem Różańskim, Mają Ostaszewską i Janiną Ochojską zatytułowanym „My Obywatele” powinien dostać 15 lat odsiadki. Mówił przecież w nim: „Na naszej wschodniej granicy dzieją się rzeczy złe, które godzą w godność ludzką i często w honor żołnierski”.
Zacytowani przeze mnie generałowie to rzekomo „elita” naszych sił zbrojnych. Aż strach pomyśleć kim są pozostali, nie mówiąc o ogromnej armii pułkowników i majorów o inteligencji jednokomórkowego pantofelka. Cóż przed pójściem do jakiejkolwiek walki trzeba byłoby najpierw wywalić 80 procent naszej kadry dowódczej, bo poziom który reprezentują to nie jest dramat, to jest tragedia. A przecież już Napoleon, a potem Churchill już mówił „Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana”.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień