Artyści jednak nie dostaną kasy? Pomysł opłaty reprograficznej tworzy same problemy!

Opłata reprograficzna, czyli w zasadzie nowelizacja ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, od początku spotykała się z licznymi zastrzeżeniami ze strony specjalistów i prawników. Teraz nawet Rada Legislacyjna przy Premierze RP wskazuje na istotne mankamenty tego projektu.
Ślepy zaułek?
Niedawno Rada Legislacyjna przy Prezesie Rady Ministrów wydała opinię o projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, wskazując, że w wielu aspektach koliduje on z prawem unijnym oraz polską ustawą zasadniczą. Już wielokrotnie niezależni eksperci krytykowali rządowy pomysł, przewidując, że tzw. opłata reprograficzna w ogólnym rozrachunku okaże się bardzo szkodliwym rozwiązaniem. W końcu głos zabrał oficjalny organ opiniodawczo-doradczy Mateusza Morawieckiego, który wprost przedstawił szereg swoich zastrzeżeń.
– Projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego budzi poważne wątpliwości zarówno w kontekście zgodności z rozwiązaniami unijnymi, jak i konstytucyjnymi. Choć był on już przedmiotem krytyki ze strony organizacji pozarządowych, przedsiębiorców i niezależnych ekspertów, zastrzeżenia te w dużym stopniu potwierdziła opinia Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. Jego przyjęcie wygenerować może nie tylko narażenie się na zarzut niezgodności z prawem unijnym, powstanie patologicznych zjawisk na skutek „upaństwowienia” życia artystycznego, ale także odczuwalny wzrost cen urządzeń elektronicznych dla polskich konsumentów – ocenił stanowisko Rady Legislacyjnej dr hab. Krzysztof Koźmiński, radca prawny, partner w Kancelarii Jabłoński Koźmiński oraz prezes Fundacji Laboratorium Prawa i Gospodarki w rozmowie z portalem Propolski.pl.
Czy przy takim obrocie spraw możemy spodziewać się zawieszenia prac nad nowelizacją ustawy i w konsekwencji porzucenia pomysłu finansowania artystów z publicznych pieniędzy? Warto podkreślić, że Rada Legislacyjna nie dostrzega rozwiązań pozwalających na dostosowanie projektu do obowiązującego prawa. Można domniemywać, że przed zwolennikami opłaty reprograficznej właśnie zamykają się drzwi, i to z hukiem. W najbliższych miesiącach zapewne przekonamy się, czy był to dla nich ostateczny cios.
Warto jeszcze postawić pytanie, dlaczego w ogóle obóz rządzący zdecydował się na realizację pomysłów lobby artystycznego, skoro reprezentuje ono w przeważającej części – delikatnie mówiąc – środowiska bardzo krytyczne wobec Zjednoczonej Prawicy. Czyżby była to naiwna próba przekupienia nieprzychylnego elektoratu?
Hajs musi się zgadzać
Jak zauważali już liczni komentatorzy i ekonomiści, przeforsowanie nowelizacji ustawy jest na rękę różnym grupom interesów, ale nie ogółowi społeczeństwa. Jednym z podmiotów, którym szczególnie zależy na rozszerzeniu opłaty reprograficznej, jest Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych. W swoim artykule opublikowanym na portalu DoRzeczy.pl dziennikarz Robert Wyrostkiewicz opisał, o co walczy ZAiKS i dlaczego gra jest warta świeczki:
„ZAIKS inkasuje pieniądze w ramach zarządzania prawami autorskimi twórców (jest tzw. OZZ, czyli organizacją zbiorowego zarządzania). W ten sposób inkasuje wynagrodzenia autorskie od wszystkich podmiotów użytkujących np. utwory muzyczne, od stacji radiowych po bary. Oczywiście są to pieniądze dla twórców, artystów, posiadaczy prac autorskich swoich własnych utworów. Kim oni są? Nie bardzo wiadomo, bowiem ZAIKS takiej listy nie opublikował. Za to wiadomo, że z każdej złotówki należnej twórcom ZAIKS pobiera 17 proc. Na co? Na swoją działalność, koszty własne, utrzymanie biur; na pensje, diety, wyjazdy służbowe. Czy Stowarzyszenie Autorów ZAIKS jest gospodarne? Wiemy, że nie ma ono innej prawnej alternatywy. Z nikim nie musi konkurować. Jest monopolistą, a to nie sprzyja włączaniu tzw. trybu ekonomicznego” – przekonuje felietonista.
Opisywana organizacja szczególnie dba o swoje interesy, co pokazuje również sytuacja, z jaką musi się teraz zmierzyć branża fitness. Jak się okazuje, długotrwały lockdown, który poważnie zaszkodził siłowniom i klubom, nie jest ich ostatnim zmartwieniem. Podreperowaniu budżetu nie pomogą działania ZAiKS oraz innych organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które już upominają się o zapłacenie zaległych faktur:
„W marcu 2020 roku, a więc na samym początku pandemii, rząd ustanowił przepisy wstrzymujące pobieranie opłat autorskich od przedsiębiorców wykorzystujących muzykę w swojej działalności. Przestały jednak obowiązywać. Opłaty zostały wstrzymane, a nie anulowane. Organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi zaczynają się więc zgłaszać po pieniądze, wystawiając faktury za okres od kwietnia do grudnia 2020 roku. (…) Rzecznik organizacji zadeklarowała, że opłaty nie będą pobierane od osób, które zgłosiły się w czasie lockdownu do ZAiKS o zawieszenie umowy. Nie powinny także dotyczyć miesięcy, które były objęte zakazem działalności” – czytamy na portalu biznes.radiozet.pl.
Jakub Zgierski
Źródło: biznes.radiozet.pl, DoRzeczy.pl, gov.pl